Rozwój ważniejszy niż religijny zakaz? Hermetyczny rynek otwiera się na inwestorów

Arabia Saudyjska otworzy swój rynek nieruchomości dla cudzoziemców – i to w dodatku innego wyznania niż islam. Co więcej, chodzi o najbardziej dotąd zamkniętą część tego rynku. Nie chodzi tu przy tym o specyficzne obiekty w stylu baz wojskowych czy strategicznych instalacji, ale całe miasta, które z powodów pozaekonomicznych były dotąd z tego rynku wyłączone.

Chodzi o dwa najświętsze miasta islamu – Mekkę i Medynę. Arabia Saudyjska sprawuje nad nimi jurysdykcję nie tylko w sensie prawnym, ale przede wszystkim ideologicznym. Saudyjski monarcha nosi tytuł „Strażnika Dwóch Świątyni” (czy „Strażnika Dwóch Świętych Meczetów”) – chodzi właśnie o kultowe dla muzułmanów meczety w Mekce i Medynie.

Tytuł ten jest nie tylko źródłem prestiżu w świecie muzułmańskim oraz przejawem ich ambicji (nawiązuje on do kompetencji dawnych kalifów imperium arabskiego), ale też przekłada się na ich autorytet polityczny – czyli ogromnie ważny w realiach despotycznej monarchii saudyjskiej czynnik legitymizujący władzę. Prócz tego jednak ma też swoje następstwa praktyczne.

Jednym z nich jest ten fakt, że władcy saudyjscy zobligowani są zwyczajem do egzekwowania pewnych religijnych tradycji, takich jak zakaz wstępu do Mekki i Medyny dla wszystkich nie-muzułmanów. Efektywna realizacja tego zakazu zarówno w czasach historycznych i przedsaudyjskich, jak i w ciągu ostatniego stulecia przedstawiała się „różnie”, formalnie jednak obowiązuje.

Arabia Saudyjska zmienia ton (acz pokrętnie)

To z kolei rodziło pewne nieoczekiwane skutki rynkowe – między innymi właśnie dla rynku nieruchomości. Zakaz wstępu dla nie-muzułmanów oznaczał też zakaz posiadania majątku nieruchomego w tych miastach. Kwestia była stosunkowo mało problematyczna, gdy chodziło o indywidualne posiadanie domów czy sklepów w obrębie tych dwóch miast.

Zaczęła się jednak mocno komplikować, gdy tradycyjny zakaz okazywał się blokować jakiekolwiek inwestycje w rynek nieruchomości w Medynie i Mekce ze strony kapitału, który choćby po części należałby do nie-muzułmanów. Efektywnie odcinało to te rynki od dostępu do funduszy. A wszystko to w sytuacji, w której Arabia Saudyjska podejmuje wzmożone starania, aby przyciągnąć do nich inwestorów.

Sięgnięto zatem po zabieg znany z historii i dokonano dyplomatycznej „reinterpretacji” zwyczajów religijnych. Jak poinformował w oficjalnym komunikacie saudyjski Nadzór Rynków Kapitałowych (Capital Market Authority, CMA) inwestycje zagranicznych posiadaczy w nieruchomości w świętych miastach islamu są odtąd dopuszczalne – po części.

Zagraniczni udziałowcy mogą odtąd posiadać udziały w firmach posiadających tam nieruchomości, papiery wartościowe z nimi powiązane lub inne formy wartości – byle ich udział nie przekroczył 49%. Saudyjscy urzędnicy wykoncypowali, że nie będzie to faktyczna własność, stąd tradycja pozostaje nienaruszona… No i byle owi inwestorzy osobiście nie próbowali się w tych miastach zjawić.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!