Port musi wrócić do nas! Rząd i opozycja (prawie) jednym głosem

Australia musi odzyskać kontrolę nad portem w Darwin. Port ten, położony w stolicy australijskiego Terytorium Północnego, przejęli bowiem Chińczycy. Działania w tym kierunku zapowiada zgodnie rząd i opozycja. Oczywiście przy okazji oskarżając się o doprowadzenie do problemu. Niedługo w Australii będą bowiem wybory, zaś kwestia portu stała się jednym z zapalnych problemów przedwyborczych.

Port w Darwin obsługuje większość ruchu towarowego, którego nadawcą lub odbiorcą jest północna Australia. A jest tam co eksportować, biorąc pod uwagę bogate złoża naturalne Antypodów. Militarne znaczenie portu bywa rzadziej dyskutowane, ale też jest niebagatelne – co dość dobitnie udowodniły zmagania w czasie II wojny światowej i uporczywe wysiłki Cesarskiej Floty Japonii, by ów port zablokować.

Co nie udało się Japończykom dekad temu, to próbowali – tyle, że skrycie, dyskretnie i dobrowolnie – osiągnąć Chińczycy. A przynajmniej o to wybrzmiewają oskarżenia w australijskim dyskursie publicznym. Problem nie jest przy tym nowy – dopiero niedawno przedostał się jednak do powszechnej świadomości tamtejszej publiki. I zaczął tym samym dopingować działania polityków.

Port w Darwin oficjalnie wydzierżawiła zarejestrowana na miejscu grupa Landbridge. Stało się to w 2015 r., kontrakt zawarły z nią lokalne władze Terytorium Północnego, zaś zatwierdził ówczesny rząd Australii. Rzecz w tym, że Landbridge Group to podmiot w całości kontrolowany przez Chiny, zaś dzierżawę zawarto na okres 99 lat. Za 506 milionów dolarów – biorąc pod uwagę wagę portu, niemal za bezcen.

Australia na widelcu?

W obecnych realiach geopolitycznych stało się to jednak problemem nie do przecenienia. Rząd premiera Anthony’ego Albanese’a i Partii Pracy zapowiedział już, że szuka chętnego nabywcę, który miałby wykupić kontrakt dzierżawy. Preferowane miałyby być australijskie fundusze emerytalne. Premier oskarżył zarazem opozycję o to, że to związane z nią władze lokalne i federalne dopuściły w 2015 roku do przejęcia.

Peter Dutton, przewodniczący Krajowej Partii Liberalnej (i oficjalny lider opozycji) odparł oskarżeniem, że premier Albanese dostrzegł problem dopiero wtedy, gdy coraz głośniej zaczęła go krytykować opozycja. Zapowiedział też, że w przypadku wygranych wyborów Partia Liberalna jest gotowa skorzystać z przepisów o wymuszonej sprzedaży. I wywłaszczyć – za sprawiedliwym odszkodowaniem – dzierżawcę.

Terry O’Connor z kierownictwa Landbridge Group nie chciał komentować takiej ewentualności. Zaznaczał jednak, że port nie jest na sprzedaż, firma uważa umowę na 99 lat za zawartą, i nie nie prowadzi negocjacji nt. jej zmiany. Dodał, że uważa zapowiedzi polityków za przejawy puszenia się w ramach kampanii wyborczej, do których i firma, i cała Australia, zdążyły przywyknąć.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.