Podaż na nieruchomości jest większa niż popyt. Co to oznacza dla rynku?

Rynek nieruchomości przechodzi znaczące zmiany. Rosnąca liczba ofert sprzedaży mieszkań, przy jednoczesnym spadku zainteresowania kupujących, rysuje niepokojący obraz sytuacji. Eksperci alarmują o potencjalnym ochłodzeniu rynku, a nawet o zbliżającym się kryzysie.

Według najnowszych danych serwisów OLX i Otodom liczba mieszkań wystawionych na sprzedaż osiągnęła rekordowy poziom, przekraczając 217 tysięcy. Oznacza to wzrost o blisko 18 tysięcy ofert w porównaniu z poprzednim rekordem, ustanowionym zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Dla porównania, na początku 2024 roku liczba ofert była ponad sześciokrotnie niższa.

Nieruchomości? Bez wsparcia nie kupisz

Jednym z głównych powodów wpływających na tę sytuację jest zawieszenie w oczekiwaniu na wprowadzenie programu „Kredyt 0 proc.”. Wielu potencjalnych nabywców wstrzymywało decyzje zakupowe, licząc na korzystne warunki finansowania. Opóźnienie w uruchomieniu programu, a nawet jego niepewna przyszłość, spowodowały, że wielu sprzedających zdecydowało się wystawić swoje nieruchomości na sprzedaż.

Eksperci wskazują, że cała ta sytuacja może prowadzić do co najmniej kilku negatywnych konsekwencji. Przede wszystkim, nadpodaż mieszkań może wymusić obniżki cen, co z kolei wpłynie na zyski deweloperów i wpędzi wielu z nich w poważne tarapaty finansowe. Ponadto, spadek aktywności na rynku nieruchomości może mieć negatywny wpływ na całą gospodarkę, hamując inwestycje i spowalniając wzrost gospodarczy.

Nagły wzrost podaży na rynku nieruchomości, wywołany m.in. przez wspomnianą wyżej grupę sprzedających, doprowadził do sytuacji, w której liczba oferowanych nieruchomości znacznie przewyższa popyt. Eksperci rynku nieruchomości wskazują, że taka sytuacja zazwyczaj prowadzi do wyhamowania wzrostu cen, a w niektórych przypadkach nawet do ich spadku.

Rzecz jasna wyczerpanie środków z programu „Bezpieczny Kredyt 2 proc.” oraz brak jego kontynuacji znacząco wpłynęły na stabilizację cen. Spadek popytu, napędzany wcześniej przez korzystne warunki finansowania, przyczynił się do wyhamowania wzrostów. Jak sie okazuje, inwestorzy, zniechęceni wysokimi kosztami utrzymania nieruchomości i wątpliwymi perspektywami rentowności najmu, coraz rzadziej decydują się na zakup mieszkań w dużych miastach. Zmieniają się preferencje nabywców, którzy coraz częściej poszukują nieruchomości w mniejszych miejscowościach, dobrze skomunikowanych z dużymi aglomeracjami. Niższe ceny mieszkań i mniejsze wymagania co do wkładu własnego sprawiają, że takie lokalizacje stają się atrakcyjne dla osób z różnymi budżetami.

Jest stabilnie, ale co dalej?

Po pięciu miesiącach bez zmian średnia cena metra kwadratowego mieszkań oferowanych przez warszawskich deweloperów wydaje się stabilizować. Do Warszawy dołączyły w tym trendzie Trójmiasto i Łódź, gdzie ceny również nie uległy podwyżkom przez ostatnie dwa miesiące. To dobra wiadomość dla potencjalnych nabywców, którzy mogą liczyć na nieco dłuższy okres do podjęcia decyzji zakupowej.

źródło: RynekPierwotny,pl

Sytuacja w pozostałych dużych miastach Polski pozostaje jednak bardziej złożona. W Krakowie, po krótkiej przerwie od wzrostów, ceny ponownie poszły w górę. Z kolei we Wrocławiu odnotowujemy już szósty miesiąc z rzędu podwyżek, co może niepokoić potencjalnych klientów. Poznan pozostaje rynkiem o dużej dynamice, gdzie ceny nadal podlegają znacznym wahaniom.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!