Otodom: nieruchomości zdrożały o 100 proc. w ciągu ostatnich ośmiu lat

Dotychczas żaden program opracowany przez rządzących – zarówno w poprzednich, jak i obecnych rządach – nie zdołał zatrzymać wzrostu cen nieruchomości.

Jak podaje serwis Otodom, między II kwartałem 2015 roku a IV kwartałem 2023 roku, średnia cena ofertowa mieszkań wzrosła o 95 procent na rynku pierwotnym i 87 procent na rynku wtórnym (jeśli uwzględnimy 10 największych miast).

Nieruchomości drożały i będą drożeć?

W drugim kwartale 2023 roku średnia cena za metr kwadratowy mieszkania na rynku pierwotnym wyniosła 9718 zł, a na rynku wtórnym – 7938 zł. Dla porównania – prawie osiem lat temu, stawki ofertowe oscylowały na poziomie 4976 zł i 4254 zł.

– Spośród 17 miast wojewódzkich najszybszy wzrost stawek na rynku pierwotnym odnotowywany jest w Szczecinie (+148 proc.) oraz w Krakowie (+101 proc.) – mówi Karolina Klimaszewska, ekspertka serwisu Otodom. – Dla pozostałych miast dynamika wzrostu wynosi od 66 proc. w Poznaniu, poprzez 82 proc. w Gdyni, Gdańsku, Białymstoku, po ponad 95 proc. w Zielonej Górze, Łodzi i Opolu – dodaje..

Jeśli chodzi o rynek wtórny, największy wzrost średnich cen ofertowych odnotowano w Zielonej Górze (+111 proc.) oraz Gdańsku (+105 proc.). Pozostałe miasta również zanotowały znaczne wzrosty cen, takie jak Warszawa (65 proc.), Wrocław, Szczecin, Kraków, Bydgoszcz i Białystok (ponad 90 proc.), oraz Łódź (95 proc.).

W rozmowie z dziennikarzami serwisu Money.pl Bartosz Turek, główny analityk HREIT wyjaśnił, że w latach 2015-2023 w Polsce miało miejsce wiele istotnych momentów, które skumulowały się szczególnie w okresie 2020-2023. Przed tym okresem, sytuacja rozwijała się stosunkowo spokojnie. – Z tej sielanki wybił nas jednak COVID-19. Na kilka tygodni zahamował obrót na rynku mieszkaniowym. W maju-czerwcu życie zaczęło jednak do mieszkaniówki wracać. Okazało się, że wstrzymanie inwestycji przez deweloperów było błędem, bo wielu zamożniejszych Polaków ruszyło na zakupy, żeby nabyć mieszkanie lepiej odpowiadające potrzebom w tych „chorych czasach”. To jeszcze spotęgował początek 2021 roku, kiedy banki znowu zaczęły przyjmować wnioski kredytowe od osób posiadających niski wkład własny. Tych osób było bardzo dużo, bo w 2020 roku banki na takich klientów się zamknęły. To dlatego w 2021 roku na rynku mieszkaniowym bite były rekordy, a ceny rosły – dodał.

Ekspert przypomina, że w następstwie wybuchu wojny na Ukrainie, a nieco wcześniej podjęcia decyzji o podwyższeniu stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, oraz wskutek regulacji Komisji Nadzoru Finansowego, zdobycie kredytu na zakup własnego mieszkania stało się jeszcze trudniejsze.

Zobacz też: Rynek mieszkaniowy to czyste szaleństwo. Cena kawalerki: 17 tys. zł za metr kwadratowy

„Kiedyś było lepiej”

I jeszcze jedna ciekawostka. Serwis Money.pl dokonał porównania siły nabywczej w roku 2022 z rokiem 2019. Wyniki badania pokazują, że w 2022 roku za średnią krajową płacę można było kupić mniej mieszkań niż trzy lata wcześniej. Jedynie w Gdańsku zauważono niewielki wzrost – o 0,3 metra kwadratowego więcej w porównaniu do okresu sprzed pandemii. Dla porównania, w 2018 r. siła nabywcza Polaków była nieco wyższa niż w okresie kryzysu wywołanego pandemią. Co ciekawe, mimo wysokiej inflacji i rosnących cen mieszkań, obecnie zbliżamy się właśnie do tego poziomu.

Może Cię zainteresować:

Komentarze