Hiszpania: dziki lokator zażądał 40 tys. euro za wyprowadzkę. To urzędnik!
Okupowanie nieruchomości obcokrajowców to poważny problem, który ma Hiszpania. W tym przypadku dzikim lokatorem był… urzędnik.
Hiszpania i ocupas
O problemie, który ma Hiszpania pisaliśmy już wcześniej. Chodzi o luki w prawie, przez które zjawisko ocupas jest wręcz plagą. Dzicy lokatorzy wybierają nieruchomości należące do obcokrajowców i zajmują je. Dodatkowo wyprzedają wyposażenie lokum. Prawo hiszpańskie, niestety, nie pomaga rozwiązać tego problemu. Tacy lokatorzy nie są zwykle przypadkowymi bezdomnymi lub potrzebującymi. Są to zorganizowane gangi, które doskonale wiedzą, jak wykorzystać i prawo, i właściciela nieruchomości, aby uzyskać korzyść finansową. Wobec tego właścicielowi pozostaje albo zapłacić ocupas za wyprowadzkę, albo utrzymywanie go w swoim mieszkaniu. To na nim bowiem dalej ciąży obowiązek opłącania rachunków za media. W tym przypadku jednak dziki lokator był… urzędnikiem!
Zobacz też: Irlanidia: 80 tysięcy euro za zamieszkanie na wyspach
Zjawisko groźne również dla rodaków
Można by pomyśleć, że obcokrajowiec ma mniejsze prawa w innym państwie lub może mu być trudniej wyegzekwować przepisy lub walczyć o swoje prawa. W tym przypadku jednak ofiarą dzikich lokatorów padł o bywatel Hiszpanii. Jak donosi dziennik „La Razon”, na co dzień rezydujący w Szwajcarii Hiszpan był w posiadaniu willi w miejscowośći Calpe. Jest to miasteczko, które znajduje się w Walencji, u wybrzeży Morza Śródziemnego. Właściciel, który wraz ze swoją matką przyjechał na wakacje niemiło się zaskoczył. Okazało się bowiem, że od półtora roku jego willę zamieszkiwał urzędnik wraz ze swoją rodziną. Kiedy zgłoszenia na policję nie przyniosły skutku, poszkodowany postanowił uciec się do metody przynoszącej obecnie najlepsze efekty w walce z ocupas w Hiszpanii.
40 tysięcy euro za wyprowadzkę
Dziki lokator wraz z rodziną nie zamierzali się poddać. Wystawił bowiem właścicielowi rachunek na kwotę bagatela, 40 tysięcy euro. Nieuczciwy urzędnik kwotę tę motywował rzekomymi remontami w willi. Właściciel postanowił więc skorzystać z pomocy najbardziej znanej w Hiszpanii grupy o nazwie „Desokupa”. Firma ta działa na granicy z prawem, jednak dużo skuteczniej, niż hiszpańskie służby. Za taką pomoc należy zapłącić między 500 a 4 tysiące euro. Jednak dopiero ta interwencja dała zadowalający skutek. Firma pozbyła się nieuczciwego urzędnika, a właściciel mógł cieszyć się wakacjami w swojej willi.
Może Cię zainteresować: