20 000 złotych za metr kwadratowy. To średnia cena kawalerki w Warszawie

Jesteśmy na etapie, w którym średnia cena kawalerki na rynku wtórnym w stolicy jest w stanie przyprawić o ból głowy także osoby bardzo dobrze zarabiające.

Najnowsza analiza przeprowadzona przez zespół Otodom Analytics objęła mieszkania na rynku wtórnym o powierzchni użytkowej do 40 mkw.

Kawalerki w stolicy są horrendalnie drogie

I tak, za metr kwadratowy mieszkania w Warszawie na rynku wtórnym w lutym br. płacono średnio 20 032 złote. To wzrost o 3,4 procent w porównaniu ze styczniem i aż o 32,4 procent w porównaniu z lutym ubiegłego roku. Drugie miejsce pod względem cen kawalerek zajmuje Kraków – tam za metr kwadratowy na rynku wtórnym trzeba było w lutym zapłacić średnio 17 448 złotych. To o ponad 31 procent więcej niż rok wcześniej.

Jeżeli chodzi o Gdańsk, Poznań i Wrocław, tam również ceny kawalerek na rynku wtórnym wzrosły – i to o ponad 20 procent. Najwięcej jest mikrokawalerek, o powierzchni mniejszej niż 25 metrów kwadratowych. Mało tego, na rynku znaleźć można nawet lokale o powierzchni wynoszącej 10 mkw.! Ponadto z analizy Otodom wynika, że liczba zapytań o najmniejsze mieszkania była w lutym br. o 130 procent wyższa niż roku w poprzednim – wtedy największą popularnością cieszyły się mieszkania dwupokojowe.

Ciekawostką jest fakt, że choć ceny mikroapartamentów i kawalerek wciąż rosną, popyt na nie nie maleje. To efekt rządowego programu „Bezpieczny Kredyt 2 proc.”. Nie da się też nie zauważyć, ze mamy do czynienia z coraz mniejszą dostępnością mieszkań na rynku. W czwartym kwartale 2023 roku Indeks Dostępności Mieszkaniowej (regularnie publikowany przez Związek Banków Polskich wskaźnik ilustrujący możliwości nabycia mieszkania przez przeciętną rodzinę, na którą składają się dwie dorosłe osoby i starsze dziecko) wynosił 128,68. To poziom zbliżony do tego z 2011 roku, gdy Polska powoli wychodziła z kryzysu gospodarczego. Dla porównania, w 2017 roku Indeks wynosił 210,85.

Kupić – nie problem, spłacać – już tak

Dodajmy, że w okresie wysokich stóp procentowych, spadek liczby nabywców korzystających z pomocy bankowej został zrównoważony przez wzrost liczby transakcji gotówkowych. Jak się okazuje, spadek dostępności mieszkań wynika m.in. z rosnących cen transakcyjnych i wzrostu kosztów utrzymania rodziny. Polacy zaczynają mierzyć siły na zamiary – nic więc dziwnego, że mając niską zdolność kredytową bardzo często decydują się na zakup mniejszych mieszkań, na których spłacanie przez wiele lat z mniejszym lub większym trudem w jakiś sposób jednak będzie ich stać.

Poza tym wielu deweloperów próbuje omijać obowiązujące przepisy, sprzedając lokale usługowe jako lokalne mieszkalne. Niestety inspekcja budowlana nie zawsze jest w stanie zidentyfikować wszystkie tego typu przypadki.

Komentarze