Sklepy przestają przyjmować bezwartościowe pieniądze. Implozja gospodarki po dewaluacji waluty
Zaledwie nieco ponad tydzień temu ogłoszono informacje o nagłej dewaluacji oficjalnej waluty w Zimbabwe. Tym samym władze kraju właśnie „uruchomiły” kolejne załamanie gospodarcze. Czy też może po prostu przywróciły stan normy, jako że Zimbabwe znajduje się w permanentnym kryzysie w istocie od dekad.
ZiG, skrót od Zimbabwe Gold, trafił do obiegu zaledwie pół roku temu, w kwietniu tego roku. Poprzez oparcie jego wartości na fizycznym złocie środek ten miał stanowić antidotum na przekleństwo niestabilności monetarnej i bezwartościowego pieniądza.
W ciągu ostatnich lat był aż szóstą walutą, którą władze tego kraju usiłowały wprowadzić. A zarazem pierwszą, która – tak się przynajmniej przez moment wydawało – mogła odnieść sukces. Wydawało się, bowiem raptem kilka dni temu cały domek z kart się rozsypał.
Nie tylko papierowe banknoty raptownie okazały się bezwartościowe. Nawet złote monety (!) straciły 50% wartości, mimo że w teorii przecież wartość tworzącego je kruszcu jest odporna na wiarołomstwo władz Zimbabwe.
Rezerwy mocno „częściowe”
Jak tłumaczył bank centralny kraju, dewaluacja – o nokautujące 43% – miała być jakoby niezbędna. Oficjalnym powodem była „presja walutowa” i brak wystarczających zasobów dewizowych, by podtrzymywać kurs ZiG wobec rosnących wątpliwości na rynku. Jak się okazało – niebezpodstawnych.
Notabene oficjalna nazwa tego banku – Bank Rezerw Zimbabwe – jest wybitnie ironiczna, biorąc pod uwagę fakt, że właśnie rezerw mu rozpaczliwie brakuje. Nieoficjalnie bowiem przyczyną był właśnie brak rezerw, tyle że złota. I to mimo ogromnych krajowych złóż tego metalu.
Fakt bowiem oparcia ZiG o królewski metal, i to w postaci fizycznej, był – jakby to ująć – zabiegiem przede wszystkim „marketingowym”. Innymi słowy, bank po prostu nie miał kruszcu na pokrycie swoich zobowiązań wobec posiadaczy waluty.
Nie jedynym bankiem centralnym w podobnej sytuacji – pozdrowienia dla Rezerwy Federalnej w okresie Wielkiego Kryzysu, w epoce Bretton Woods, jak i w zasadzie przez większość XX wieku. Tyle, że między gospodarką USA i Zimbabwe były jednak pewne drobne różnice.
Zimbabwe w stare koleiny
W efekcie nastąpiło to, co nastąpić musiało – dewaluację przyjęto za sygnał, że eksperyment z wiarygodną walutą uważa się za zakończony. Stąd też w ciągu kilku dni obieg ZiG implodował. Sklepy albo w ogóle przestały przyjmować płatności w ZiG, albo też czynią to po kursie rynkowym, miast oficjalnego.
Sieci supermarketów, które działają w Zimbabwe – jak Food World, OK Zimbabwe, Pick n Pay czy SPAR –wydały już oświadczenia, w których zapowiadają zamknięcia sklepów. Zaś gigant mleczarki, Dairibord Zimbabwe, miał nie czekać i w ogóle przeniósł się do RPA.
Władze usiłowały – w sposób niemal boleśnie przewidywalny i bezskuteczny – przymusić klientów i sprzedawców do kontynuowania obrotu w ZiG. Na swój sposób, czylu metodami karnymi i administracyjnymi. Dyrektywą administracyjną zmienić prawa ekonomii – tak, to z pewnością się uda…
Stowarzyszenie Sprzedawców Detalicznych Zimbabwe (Retailers Association of Zimbabwe, RAZ) wezwało zaś rząd do pilnej interwencji w celu zapobieżenia całkowitemu, kompleksowemu załamaniu się gospodarki kraju.