Zdziwieni hossą na giełdach? 'Obserwujcie tylko jeden wskaźnik’. Jak prognozować przyszłość inwestycji?

W czasach, gdy nagłówki biją na alarm: „globalne zadłużenie rośnie”, „gospodarki balansują na krawędzi recesji”, a napięcia geopolityczne wciąż eskalują, wielu inwestorów zadaje sobie jedno pytanie. Dlaczego giełdy wciąż rosną?

Odpowiedź może być prostsza, niż się wydaje. Wielu doświadczonych zarządzających funduszami i analityków makroekonomicznych twierdzi dziś zgodnie: jeśli chcesz zrozumieć, dokąd zmierzają rynki, przestań patrzeć na inflację, PKB i wyniki kwartalne. Skup się na jednym — globalnej płynności.

Od kryzysu finansowego w roku 2008, płynność pieniądza w systemie niemal stale rośnie. Banki centralne przez lata prowadziły politykę dewaluacji pieniądza fiducjarnego, zwiększając jego ilość w obiegu. Ewenementem w tym zestawieniu jest Bank Japonii i Europejski Bank Centralny, który od 'kryzysu greckiego’ utrzymywał absurdalnie 'luźną politykę’.

Od początku 2024 do dziś już kilkukrotnie obniżył stopy procentowe. W efekcie takich działań pieniądz banków centralnych od dekad traci swoją wartość nabywczą. Jego kosztem zyskują ją aktywa inwestycyjne. Złoto, Bitcoin czy akcje największych firm. To nie teoria spiskowa, tylko stwierdzenie prawdy.

Kurs Bitcoina vs Global M2. Źródło: Bitcoin Magazine Pro

Czym właściwie jest globalna płynność?

Mówiąc najprościej, globalna płynność to ilość pieniądza krążącego w światowym systemie finansowym. Obejmuje ona bilanse banków centralnych, rezerwy walutowe, wolumen kredytów oraz poziom gotówki dostępnej dla inwestorów i instytucji.

W praktyce im więcej płynności tym więcej pieniędzy do zainwestowania. W akcje, obligacje, nieruchomości czy kryptowaluty. I odwrotnie: kurcząca się płynność to mniej dostępnych środków, większa awersja do ryzyka i spadki na rynkach.

Sam Stanley Druckenmiller mówił o tym, że 'brutalna prawda’ na ten temat została mu przekazana, gdy w młodym wieku zaczął zarządzać funduszami. Wskazywał wówczas, że powiedziano mu, iż to nie fundamenty, wyniki finansowe, czy sentymenty decydują o hossie i bessie. To zmiany w globalnej płynności pieniądza kreują cykle inwestycyjne.

Wskaźnik, który przewiduje przyszłość?

Jednym z najczęściej cytowanych przez analityków wskaźników globalnej płynności jest tzw. Global Liquidity Proxy, opracowywany m.in. przez CrossBorder Capital czy Bank of America. Uwzględnia on zmiany w bilansach najważniejszych banków centralnych świata (Rezerwa Federalna, EBC, Bank Japonii, Ludowy Bank Chin), a także przepływy kapitałowe między sektorami i krajami.

Jak pokazują dane z ostatnich dwóch dekad, ten wskaźnik ma niezwykle wysoką korelację z wycenami rynków akcji, szczególnie w USA. Gdy płynność rośnie, indeks S&P 500 zazwyczaj idzie w górę z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Z kolei gdy spada, ryzyko korekty lub bessy rośnie.

Według danych Fed, płynność M2 w USA wzrosła do rekordowych poziomów, po spadku w okresie od kwietnia do początku 2023 roku. Źródło: FRED, Board of Governors of the Federal Reserve System

Mechanizm jest prosty

Banki centralne, aby stymulować wzrost gospodarczy, zwiększają podaż pieniądza: obniżają stopy procentowe, prowadzą skup aktywów (quantitative easing) i wpuszczają nowy kapitał do systemu. Pieniądz, nie znajdując alternatywy w postaci atrakcyjnych lokat czy obligacji, trafia na rynki akcji i innych aktywów ryzykownych.

Z kolei, gdy inflacja wymyka się spod kontroli lub pojawia się obawa przed przegrzaniem gospodarki, banki centralne „odkręcają kurek”: podnoszą stopy, ograniczają skup obligacji, a nawet zmniejszają swoje bilanse (quantitative tightening). Efekt? Spada apetyt na ryzyko, kapitał ucieka z rynków, a wyceny spadają. Już same oczekiwania co do obniżek stóp banku centralnego mogą zwiększać płynność.

Dlaczego giełdy znów rosną — mimo wszystko?

Choć Rezerwa Federalna i EBC formalnie utrzymują jastrzębie stanowisko, rzeczywista płynność w systemie rośnie. Przyczyn jest kilka. Polityka Banku Japonii i Ludowego Banku Chin. Oba banki wciąż prowadzą łagodną politykę monetarną i zasysają globalny kapitał. Obserwujemy też napływ kapitału z rynków wschodzących, gdzie inwestorzy poszukują bezpieczniejszych przystani.

Oczekiwania na cięcia stóp procentowych Fed, w drugiej połowie 2025 roku już teraz wpływają na wyceny aktywów. Bank obniżył stopy dwukrotnie. Jak zauważa Michael Howell z CrossBorder Capital: „Nie da się zrozumieć zachowania rynków, ignorując płynność. To ona, a nie inflacja, decyduje o przepływach kapitału i kierunku hossy lub bessy.”

Dla inwestora: jak wykorzystać tę wiedzę?

Zamiast panicznie reagować na każdy odczyt inflacji czy komunikat Fedu, inwestorzy powinni zadać sobie pytanie: czy globalna płynność się zwiększa, czy maleje? Odpowiedź może być bardziej predykcyjna niż jakakolwiek analiza techniczna. Warto też śledzić takie wskaźniki jak: zmiany w bilansach banków centralnych (Fed, EBC, PBoC, BoJ), indeksy płynności tworzone przez banki inwestycyjne (np. Goldman Sachs Global Liquidity Index) czy tempo przyrostu agregatów pieniężnych (M2, M3). Również spread między obligacjami a stopami overnight sygnalizuje krótkoterminowy apetyt rynku na płynność.

Wielu inwestorów zadaje sobie pytanie, dlaczego rynki nie zachowują się „racjonalnie”. Odpowiedź często tkwi nie w danych makroekonomicznych, ale w przepływach pieniądza. Globalna płynność to paliwo dla rynków finansowych. Gdy rośnie — nawet najgorsze dane gospodarcze schodzą na drugi plan. Gdy spada — nawet silne fundamenty nie są w stanie obronić wycen przed spadkami.

Dlatego, jeśli ktoś pragnie zrozumieć przyszłość giełd, musi przestać patrzeć tylko na wskaźniki inflacji i PKB. Zamiast tego, należy obserwować pieniądz. To on pisze scenariusze hoss i bess.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.