Zatonięcie Titana. Wiadomo już, co stało się z pięcioosobową załogą
Pięć osób zginęło w wyniku implozji łodzi podwodnej na północnym Atlantyku w pobliżu wraku Titanica.
Urzędnicy amerykańskiej straży przybrzeżnej powiedzieli, że znalezione szczątki były wynikiem „katastrofalnej implozji” statku przewożącego pięciu pasażerów. Uważa się, że miejsce śmiertelnego wypadku znajdowało się 1600 stóp (487 m) od dziobu wraku Titanica. Znajduje się ono na obszarze, gdzie dno jest płaskie i nie ma tam elemetów pochodzących z legendarnego transatlantyka. Wiadomo też, że wśród szczątków wokół wraku Titana odkryto pięć głównych części. Wśród nich znajduje się stożek dziobowy i większe pole szczątków.
Ostatni rejs Titana
Jak poinformował Dowódca 1. Dystryktu Straży Wybrzeża USA kontradmirał John Mauger, pole ze szczątkami jest spójne z katastrofalną implozją łodzi. – W tej chwili prowadzimy dalej działania poszukiwawcze – powiedział. Mówiąc o implozji podkreślił, że „nie widzieliśmy dowodów, że tego typu zdarzenie zdarzyło się podczas naszych poszukiwań”.
Na pokładzie Titana znajdowali się: Hamish Harding (brytyjski biznesmen, właściciel firmy Action Aviation), Shahzada Dawood (wiceprezes pakistańskiej firmy Engro Corporation), jego syn Suleman Dawood, Stockton Rush (współzałożyciel i prezes OceanGate), oraz Paul-Henri Nargeolet (francuski nurek). Celem wyprawy było na zobaczenie z bliska wraku Titanica, 3800 pod poziomem morza. Wpisowe kosztowało 250 tys. dolarów.
– Cóż, to najgorszy możliwy scenariusz – powiedział w rozmowie z dziennikarzami stacji BBC David Mearns, ekspert w dziedzinie nurkowania i przyjaciel dwóch z pięciu członków załogi Titana, po ogłoszeniu, że cała załoga łodzi podwodnej zginęła. – Szczerze mówiąc, właśnie tego się obawiałem, gdy po raz pierwszy otrzymałem telefon – dodał.
Jeszcze zanim informacja o śmierci pasażerów statku dotarła do mediów, brytyjski minister spraw zagranicznych James Cleverly złożył im hołd.
Trwa dochodzenie, wątpliwości pozostają
Na obecną chwilę nie wiadomo, która agencja poprowadzi dochodzenie w sprawie implozji statku, ponieważ nie ma ustalonej procedury dla tego typu wydarzeń z udziałem okrętów podwodnych. Mauger powiedział, że jest to szczególnie skomplikowane, ponieważ incydent miał miejsce w odległej części oceanu, na dodatek z udziałem ludzi wielu narodowości.
Stan techniczny należącej do firmy OceanGate łodzi podwodnej już od jakiegoś czasu budził wątpliwości wśród potencjalnych uczestników wyprawy. Z ekspedycji zrezygnował Chris Brown – po tym, gdy zorientował się, że za sterowanie batyskafem odpowiada kontroler do gier firmy Logitech. Mężczyzna zwrócił również uwagę na stan balastu, który był wykonany z rur po rusztowaniach.