Z ostatniej chwili: USA i Rosja rozważają 'zamrożenie’ wojny. WIG20 zyskuje i przekracza 3000 punktów. Rozbiór Ukrainy?
Za zamkniętymi drzwiami trwa rozgrywka, która może przesądzić o kształcie powojennej Ukrainy. Oraz o równowadze sił w Europie na dekady. Źródła zbliżone do rozmów wg. doniesień Bloomberga twierdzą, że Stany Zjednoczone i Rosja pracują nad porozumieniem, które miałoby zatrzymać działania wojenne… Ale jednocześnie utrwalić rosyjską kontrolę nad znaczną częścią okupowanych terytoriów. Niemniej optymizm na GPW rozkwitł po tym komunikacie, a krajowy WIG20 wzbił się powyżej 3000 punktów na kilka kwadransów przed końcem sesji na warszawskiej giełdzie.
Trump spotka się z Putinem?
Plan, choć wciąż w fazie kruchych ustaleń, zakłada spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem już w przyszłym tygodniu. Rozmowy miałyby dotyczyć granic, które w praktyce oznaczałyby dla Kremla spełnienie jednego z głównych celów – uznanie przez Kijów utraty Krymu oraz całego Donbasu.
Oznaczałoby to konieczność wycofania wojsk ukraińskich z części obwodów ługańskiego i donieckiego, których Rosji nie udało się zdobyć mimo ponad trzech lat wojny na pełną skalę. Dla Putina byłby to sukces, którego nie osiągnęły ani czołgi, ani rakiety – wymuszona przy stole kapitulacja części ukraińskich roszczeń terytorialnych.
Dla Zełenskiego – dramatyczny wybór między dalszą, wyniszczającą walką a podpisaniem dokumentu, który w historii mógłby zapisać się jako „pakt o utracie jednej piątej kraju”. Według ustaleń, rozmowy koncentrują się na „zamrożeniu” frontu w obecnym kształcie, zwłaszcza w rejonach Chersonia i Zaporoża. Tyle że nie wiadomo, czy Moskwa byłaby gotowa oddać choćby centymetr zajętego terenu – w grę wchodzi przecież także strategiczna Zaporoska Elektrownia Atomowa, największa w Europie.
Atmosfera wokół planów jest daleka od jednomyślności. W Europie obawiają się scenariusza, w którym zawieszenie broni stanie się dla Putina tylko pauzą na odbudowę sił. Polska, tradycyjnie czujna wobec rosyjskich intencji, sygnalizuje, że „pewne sygnały” wskazują na możliwe zbliżenie do rozejmu, ale premier Donald Tusk podkreśla ostrożność Kijowa i konieczność udziału państw regionu w ustalaniu warunków pokoju.
Z punktu widzenia rynków finansowych, sama perspektywa rozmów odbiła się błyskawicznie. Spadły ceny ropy, umocniła się ukraińska obligacja, a forint waluta kraju, który w ostatnich miesiącach lawirował między Brukselą a Moskwą osiągnął najwyższy kurs wobec euro od roku. Optymizm na Wall Street rozkwitł na otwarciu giełdy w USA. Inwestorzy z radością przyjmują geopolityczną ulgę.
Wojna handlowa?
Trump, który wrócił do Białego Domu z obietnicą szybkiego zakończenia „najkrwawszej wojny w Europie od 1945 roku”, balansuje między naciskami na Putina a własną deklarowaną wolą poprawy relacji z Rosją. Publicznie potrafi w ciągu jednego dnia pochwalić i skrytykować gospodarza Kremla. Teraz jednak stawia ultimatum: jeśli do piątku Moskwa nie zgodzi się na rozejm, USA wprowadzą dotkliwe taryfy na kraje kupujące rosyjską ropę.
Kijów z kolei naciska, by każde porozumienie zostało wsparte twardymi gwarancjami bezpieczeństwa i utrzymaniem sankcji wobec Rosji – tak, by rozejm nie stał się jedynie wstępem do kolejnej ofensywy. Problem w tym, że sama konstytucja Ukrainy nie pozwala na oddanie terytorium, a zgoda na aneksję byłaby nie tylko politycznym samobójstwem, ale i symbolicznym przyznaniem racji agresorowi.
W tle, Putin telefonuje do Xi Jinpinga, Modiego, a także przywódców państw Azji Centralnej i Białorusi, prezentując im swoją wersję wydarzeń i – być może – testując reakcje. Dla Rosji to nie tylko konflikt o ziemię, ale też walka o uznanie nowego ładu międzynarodowego, w którym linia frontu może stać się nową granicą – przynajmniej do czasu następnej wojny.
Historia zna przypadki „pokojów na przeczekanie”, które okazywały się ciszą przed burzą. Niezależnie od tego, czy Trump i Putin wkrótce uścisną sobie dłonie, Europa będzie musiała przygotować się na to, że prawdziwy koniec wojny może jeszcze długo pozostać w sferze życzeń.
