Z ostatniej chwili: Sprzedaż w Polsce hamuje, koniec 'zielonej wyspy’? 'Zarabiają więcej, wydają mniej’
Publikowane dziś dane Głównego Urzędu Statystycznego, za świąteczny grudzień 2024 roku rozczarowały oczekiwania rynków i osłabiły złotego. Sprzedaż detaliczna w cenach stałych w grudniu 2024 r. wzrosła o 1,9% w ujęciu rocznym i miesiąc do miesiąca o dokładnie 9,9%. Tymczasem rynek oczekiwał prawie 12% wzrostu m/m i blisko 4% dynamiki rocznej. Dane są w gruncie rzeczy rozczarowujące.
Gospodarka powoli zwalnia?
W cenach stałych wzrost w grudniu wskazał 2,7% r/r dynamikę, podczas gdy oczekiwano aż 4,4% wzrostu, po 3,4% w listopadzie. Wynika z tego jedno. Świąteczna atmosfera nie przełożyła się na euforyczną konsumpcję. Niemal dwucyfrowy wzrost płac w kraju niewiele zmienił i potwierdza, że Polacy 'odbudowują’ oszczędności. Także wczorajsze dane o wynagrodzeniach zawiodły oczekiwania.
Wydaje się, że rozpędzone inflacją ceny powodują powolną erozję popytu. Co więcej, budżety domowe nadszarpnięte wyższymi kosztami życia, w połączeniu ze wzrostem inflacji w przyszłości skłaniają gospodarstwa domowe do odbudowy oszczędności. W końcu przyszłość pozostaje bardzo niepewna. Taka reakcja wydaje się zupełnie 'ekonomicznie’ uzasadniona.
Sporo rozczarowań
Patrząc na dynamikę danych GUS, możemy zobaczyć, że rok do roku sprzedaż żywności, napojów i papierosów (w tym innych wyrobów tytoniowych) spadła potężnie, bo aż o -4,3%. Także odzież i obuwie przyniosły ponad 12% spadek roczny, przy 4% spadku sprzedaży mebli oraz urządzeń RTV i AGD. Wszystko to pomimo rekordowych akcji promocyjnych.
Sprzedaż pojazdów mechanicznych wzrosła w odpowiedzi na stabilizację cen, podobnie sprzedaż paliw. Natomiast prasa i książki sprawdzają się jako 'tańsze zamienniki’, niejednokrotnie w formie prezentów. Grudzień przyniósł pierwszy od dawna spadek miesięcznej sprzedaży paliw, co wskazuje, że może sugerować, że dużo mniej Polaków na święta zdecydowało się na podróże.
Do niedawna Polska jawiła się wszystkim jako zielona wyspa, jednak rok 2025 przynosi spadek nastrojów. Niestety, wszystko to ma miejsce przy utrzymującej się, uporczywej 5% inflacji, która oddala obniżki stóp RPP w czasie. Narodowy Bank Polski wskazuje na determinację w kontrolowaniu oczekiwań inflacyjnych, które w przeciwnym wypadku mogłyby przynieść niekorzystny efekt 'spirali’. Widzimy jednak dwa trendy: spowolnienie konsumpcji, nieco niższy wzrost wynagrodzeń i słabszą sprzedaż detaliczną. Jeśli trendy te się utrzymają, możemy doczekać się w tym roku być może jednej obniżki stóp.
