Z ostatniej chwili: Euforia na Wall Street, inflacja w USA szokuje. Bitcoin na fali danych CPI?

Z ostatniej chwili: Euforia na Wall Street, inflacja w USA szokuje. Bitcoin na fali danych CPI?

Listopadowe dane o inflacji w USA zaskoczyły dziś spadkiem całe Wall Street.. Wskaźnik inflacji CPI wzrósł w ujęciu rocznym o 2,7 procent, wobec 3 procent zanotowanych jeszcze we wrześniu i dużo mniej, niż oczekiwane 3,1 procent. Również dynamika miesięczna, jak i inflacja bazowa zaskoczyły skalą spadku. To najniższa dynamika od wielu miesięcy i sygnał, że proces dezinflacji postępuje.

Co prawda jeszcze nie w tempie, które pozwalałoby ogłosić pełne zwycięstwo. Po raporcie CPI szanse na kolejną obniżkę stóp wzrosły do prawie 29% wobec ok. 26% przed publikacją. Rynek wycenia trzy obniżki stóp w przyszłym roku (62 pb wobec 59 pb przed raportem).

W ujęciu krótkoterminowym ceny wzrosły o 0,2 procent w okresie od września do listopada, licząc w ujęciu odsezonowanym. Ten nietypowy, dwumiesięczny horyzont wynika z październikowej przerwy w zbieraniu danych, spowodowanej federalnym shutdownem.

Mimo statystycznej niedogodności przekaz pozostaje czytelny: inflacja hamuje, a gospodarka wyraźnie nie przyspiesza. Co istotne, regionalne indeksy Kansas City Fed (1 vs 6 prognoz i 8 poprzednio) oraz Philadelphia Fed (-10 vs 2.25 prognoz i -1.7 poprzednio) ównież spadły mocniej, niż oczekiwano. Wall Street i Bitcoin odnotowały wzrost po gołębich danych.

Bazowa inflacja nadal trzyma się mocno

Najważniejszym punktem raportu pozostaje inflacja bazowa. Wskaźnik CPI po wyłączeniu cen żywności i energii wzrósł o 2,6 procent w skali roku i o 0,2 procent w ujęciu dwumiesięcznym. To poziom wciąż powyżej celu Rezerwy Federalnej, choć już wyraźnie oddalony od ekstremów z lat 2022–2023.

Szczególnie uporczywy okazuje się komponent mieszkaniowy. Koszty schronienia wzrosły o 3,0 procent rok do roku i ponownie odpowiadały za znaczną część presji w inflacji bazowej. To klasyczny element koszyka, który reaguje z opóźnieniem na zmiany stóp procentowych i skutecznie ogranicza pole manewru Fedu.

Energia znów daje znać

Po okresie względnego uspokojenia ceny energii ponownie przyciągają uwagę. W skali 12 miesięcy indeks energii wzrósł o 4,2 procent. Za tym ruchem stoją przede wszystkim ceny energii elektrycznej, które poszły w górę o 6,9 procent, oraz gazu ziemnego, droższego aż o 9,1 procent. Najmocniejszy wzrost odnotowano w przypadku oleju opałowego, gdzie ceny skoczyły o 11,3 procent rok do roku.

Benzyna, choć droższa niż przed rokiem, rosła znacznie spokojniej, o 0,9 procent. Co istotne, wzrost kosztów energii nie rozlał się szeroko na inne kategorie cenowe, co sugeruje, że mechanizm wtórnej inflacji pozostaje dziś ograniczony.

Żywność: drożej, ale bez dużego wzrostu

Ceny żywności wzrosły w ciągu roku o 2,6 procent, przy czym produkty spożywane w domu podrożały o 1,9 procent. Wewnątrz tej kategorii rozpiętość jest duża. Mięso, drób, ryby i jaja zdrożały łącznie o 4,7 procent, a napoje bezalkoholowe o 4,3 procent. Z kolei owoce i warzywa podrożały symbolicznie, o 0,1 procent, a nabiał potaniał o 1,6 procent.

Znacznie szybciej rosną ceny jedzenia poza domem. Indeks żywności w restauracjach wzrósł o 3,7 procent rok do roku. W lokalach z pełną obsługą ceny poszły w górę o 4,3 procent, a w segmencie szybkiej obsługi o 3,0 procent. To wyraźny ślad presji płacowej w sektorze usług.

Konsument nadal wytrzymuje

Z perspektywy popytu dane CPI nie sugerują gwałtownego pogorszenia sytuacji gospodarstw domowych. Część kategorii odnotowała wręcz spadki cen. Noclegi poza domem, rekreacja i odzież znalazły się wśród segmentów, gdzie ceny w ostatnich dwóch miesiącach spadły, co wskazuje na normalizację popytu i większą konkurencję.

W ujęciu nominalnym indeks CPI-U osiągnął poziom 324,1 punktu, a wskaźnik CPI-W, obejmujący pracowników fizycznych i biurowych, wzrósł również o 2,7 procent rok do roku. Alternatywna miara inflacji, czyli indeks łańcuchowy C-CPI-U, pokazała wzrost o 2,6 procent, potwierdzając obraz stopniowego wygaszania presji cenowej.

Dla Rezerwy Federalnej listopadowy raport CPI to materiał raczej do chłodnej analizy. Inflacja oddaliła się od poziomów bliskich 3 procent, ale inflacja bazowa i ceny usług nadal pozostają zbyt wysokie, by całkowicie uzasadnić szybki zwrot w polityce pieniężnej.

Listopadowy raport rysuje obraz gospodarki, która wchodzi w bardziej stabilny, choć wciąż wymagający etap. Inflacja na poziomie 2,7 procent przestaje być nagłówkiem alarmowym, ale pozostaje istotnym elementem tła decyzyjnego. Presja cenowa koncentruje się dziś w usługach, mieszkalnictwie i energii, a nie w całym koszyku.Dla rynków finansowych to sygnał spokoju.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!