Z ostatniej chwili: Bitcoin zyskuje po danych o inflacji z USA. Bycza passa na Wall Street trwa
Dzisiejsze odczyty inflacji ze Stanów Zjednoczonych przedłużyły euforyczne wzrosty na Wall Street, gdzie S&P 500 zyskuje już 10 sesję z rzędu (rekordowa passa od 2021 roku). Wraz z indeksami zyskują także kryptowaluty, w tym Bitcoin który wzrósł do 36,700 USD i powstrzymuje korektę w locie. Skąd taka pozytywna reakcja? Przede wszystkim:
- Inflacja spada od wielu miesięcy i ponownie pozytywnie zaskoczyła – odczyt CPI wyniósł 3,2% – poniżej 3,3% szacunków amerykańskich instytucji.
Rynek odbiera to jako sygnał, że zagrożenie ze strony inflacji warto odstawić na bok i upewnia się, że presja cenowa będzie nadal słabnąć. Zatem jeśli presja cenowa będzie spadać, to czego się obawiać? Może kondycji gospodarki ALE…
- Dane makro ze Stanów Zjednoczonych nie sugerują recesji, a konsumenci pozostają nadal względnie mocni – o twardym lądowaniu nie ma mowy. Co więcej, nawet jeśli dane stopniowo zaczną się pogarszać, Fed może zacząć stymulować gospodarkę obniżkami… A już niemal na pewno nie podniesie stóp w tym cyklu (skoro inflacja spada)… Zatem?
Dane z USA
Wskaźnik główny inflacji CPI: 3,2% vs 3,3% prognoz i 3,7% poprzednio (płasko w ujęciu miesięcznym wobec szacowanego 0,1% wzrostu i 0,4% poprzednio)
Inflacja CPI bazowa: 4,0% vs 4,1% prognoz i 4,1% poprzednio (w ujęciu miesięcznym 0,2% wobec 0,3% szacunków i 0,3% poprzednio)
Co prawda odczyty wypadały pozornie tylko 'nieznacznie’ niżej od prognoz ale dla Wall Street stanowią 'kropkę nad i’ – rosną zakłady wyceniające ponad 100 pb obniżek stóp Fed w 2024 roku, a rentowności 10 letnich skarbowych obligacji USA cofnęły się do 4,5%.
Co dalej?
Co prawda członkowie Fed starają się przyjmować jeszcze jastrzębie pozy, a Barkin zasugerował że nie jest przekonany czy odczyt stanowi gwarancję stabilnego spadku presji cenowej do 2% ale… Rynek postrzega to jako blef. Fed musi w ten sposób rozgrywać, by utrzymać status 'straszaka’ w razie gdyby inflacja nieoczekiwanie odrodziła się w gospodarce np. w scenariuszu szoków na rynku ropy. Ponieważ jednak obawy wokół poważniejszego konfliktu na Bliskim Wschodzie osłabły, także tu rynek wycenia niższe ryzyko.
Zatem… Wall Street wyraźnie przestaje bać się podwyżek stóp i ocenia, że Powell obrośnie w gołębie piórka. Gra zacznie toczyć się teraz wokół tego jak długo Fed utrzyma restrykcyjną politykę, po najbardziej agresywnym od 40 lat cyklu podwyżek stóp. Obserwując niebawem prawdopodobny spadek inflacji w USA poniżej 3%, istnieje coraz mniej argumentów za tym aby Rezerwa Federalna utrzymywała stopy na poziomie 5,5 – 5,75 % (dławiąc gospodarczy rozwój).
Naszym okiem
W naszej ocenie rynek może paradoksalnie niebawem zacząć obawiać się mocniejszego spadku inflacji, który wskazywałby na słabnącą gospodarkę. Scenariusz deflacyjny mógłby poprzedzać okres depresji gospodarczej. Wall Street zaczyna wręcz przypominać w tym zakresie pacjenta cierpiącego na dwubiegunową chorobę – wzrost inflacji będzie odbierany źle, ale jeszcze gorzej – jej bardzo dynamiczny spadek. Czy trend stabilnego spadku 'jak po sznurku’ wydaje się scenariuszem prawdopodobnym biorąc pod uwagę skale zacieśniania i terapię szokową jaką przeżyła gospodarka? Nie wydaje się to scenariuszem bazowym – bardziej przypomina scenariusz w który po prostu chcą wierzyć byki (jak na razie nie pojawiło się nic, co znacznie by go zburzyło).
Pamiętajmy też, że dane o inflacji są nieco opóźnione względem realnej gospodarki a według Powella jak dotąd w gospodarce widać efekt transmisji wyłącznie podwyżek z 2022 roku. Oznacza to, że mniej więcej połowa dotychczasowego zacieśniania dopiero znalazła odbicie w gospodarce Stanów Zjednoczonych. W najbliższych miesiącach może czekać nas wzrost bezrobocia i spadek aktywności konsumentów, które rynek może stopniowo przestać uznawać za pozytywne (będzie widział je jako takie tak długo, dopóki ich skala będzie w pewnym stopniu 'niewielka’ i 'kontrolowana’).
Oznaczałoby to, że obecnie obserwowana euforia ryzykownych aktywów może być tylko przystankiem i tymczasowym zjawiskiem, w czasie którego kupujący wierzą, że sytuacja 'wraca do normy’. Dynamiczny wzrost obligacji w ostatnich dniach także w pewnym stopniu wynika z premii, którą widzą w nich inwestorzy instytucjonalni zabezpieczający się na wypadek gospodarczej niepewności (jak m.in. Druckenmiller). W myśl zasady – im gorzej będzie, tym mocniej Fed zacznie luzować stanowisko ponownie obniżając koszty obsługi długu.
Może Cię zainteresuje: