X, Musk wygrywają bitwę w wojnie o „moderację” treści. Gardłowe prawo zablokowane
Przepisy, które uchwalił stan Kalifornia, a które nakładają na platformy społecznościowe zobowiązania dot. „moderacji” treści, na razie nie wejdą w życie. To zwycięstwo portalu X i osobiście Elona Muska, inicjatorów pozwu w tej sprawie.
We środę federalny sąd apelacyjny 9 okręgu w San Francisco podważył orzeczenie niższej instancji, które odmawiało zablokowania tego prawa. Zgodnie z werdyktem, kalifornijskie przepisy nie wejdą w życie do czasu zakończenia procesu w tej sprawie.
Kalifornia każe „moderować”
Ustawa, którą przyjął stan Kalifornia, nakładała na platformy społecznościowe (w tym także te spoza stanu – a takową od niedawna jest X) obowiązek sformułowania i publikacji firmowej polityki zawierającej zobowiązania dot. zwalczania „dezinformacji”, „mowy nienawiści”, „ekstremizmu” i „prześladowania”.
Wedle krytyków, kreślenia te kojarzą się z językiem jednej ze stron spektrum podziału politycznego. Ich adresatami bywają zaś osoby i podmioty o niewłaściwych poglądach. A zwłaszcza te, które nie darzą politycznej poprawności oraz tzw. wartości progresywnych szczególną rewerencją.
Co więcej, publikacja takiej polityki – choć może wydawać się nieistotnym ciężarem – w praktyce bynajmniej nie jest błahostką. Umożliwia bowiem wszystkim chętnym pozywanie firmy, gdy tylko dopuści ona do złamania tejże polityki. A to, czy do tego złamania doszło, oceniać będzie naturalnie kto inny.
Nakaz zakazu vs. zakaz nakazu
Tak też przedstawili to adwokaci Elona Muska oraz portalu X, vel Twitter, którzy stan Kalifornia zaciągnęli do sądu federalnego. Jak argumentowali, nowe prawo łamie zapisane w I poprawce do amerykańskiej konstytucji zasady. W szczególności – te dotyczące wolności wypowiedzi.
Władzom bowiem – zarówno federalnym, jak i stanowym – nie wolno nie tylko zakazywać wypowiedzi o określonej treści. Nie wolno im też ich nakazywać. A właśnie z tym, jak zauważają, portal X miał do czynienia w związku z nowymi przepisami.
Oczywiście, w sprawie tej toczyć się będzie dalsza (i przypuszczalnie wieloletnia) batalia prawna. Naprzeciw zarzutów X o łamanie wolności słowa wybrzmiewają dążenia władz stanowych do większej „jawności” sfery wirtualnej. Końcowy werdykt może mieć ogromny wpływ na sytuację i stan prawny stron, portali i mediów społecznościowych w USA.