Urzędnicy „stwierdzą” i „wyegzekwują” zaległości podatkowe – bez kontroli sądu. „Nowatorska” metoda na budżet

Urzędnicy „stwierdzą” i „wyegzekwują” zaległości podatkowe – bez kontroli sądu. „Nowatorska” metoda na budżet

”Obywatelu, zapłacicie domiar podatkowy, i jeszcze karę za zaległości! Co, twierdzicie, że zapłaciliście już wszystko? Organ *uznał*, że jednak nie zapłaciliście — i doliczył wam, ile uznał za stosowne! Nie podoba wam się to? No to macie pecha — i nie, nie możecie się odwołać. Urząd sam wyegzekwuje swoją decyzję, a wy traficie do tiurmy…” — takim niezbyt zabawnym (bo przerażającym) monologiem można opisać sens zmian legislacyjnych, jakie już niedługo wprowadzi Rosja.

Zmiany prawne (o ile można tu mówić w kategoriach prawa, a nie bezprawia) są forsowane przez Kreml. Ich projekt, który w Ministerstwie Finansów na podstawie dyrektywy Władimira Putina, został w poniedziałek zatwierdzony przez rosyjski rząd. Ich „przyjęcie” przez całkowicie podporządkowana Kremlowi rosyjską Dumę zasadniczo wydają się wyłącznie formalnością. Odbyło się tam już zresztą, w marcu tego roku, pierwsze czytanie projektu.

Jego duch można określić jako „Powrót do Przeszłości” — niestety nie chodzi tutaj o serię filmów w reżyserii Roberta Zemeckisa, a o prawny i (trudno w to wątpić) powrót do czasów bolszewickich. Przynajmniej w zakresie ogólnej filozofii podejścia państwa do obywatela. Rosja zmierza bowiem ponownie w kierunku, w którym słowo urzędnika jawnie będzie prawem, mieszkańcy zaś będą mogli być jawnie i w majestacie prawa okradani — i nic z tym nie będą mogli zrobić (przynajmniej legalnie).

Co prawda dotąd też byli okradani — jednak, przynajmniej w teorii, prawo stało po ich stronie, zaś konieczność utrzymywania choćby podstawowych pozorów normalności sprawiała, że chciwość skorumpowanych państwowych biurokratów, zaprzyjaźnionych z władzą oligarchów, szemranych „biznesmenów” i innych podobnych person, których pełna była i jest putinowska Rosja, nie mogła być zupełnie nieograniczona. Teraz nawet ten element odejdzie w niebyt — i to nawet bez udawania, o co chodzi.

Grab zagrabione

Już czwarty rok uwikłana w wojnę na Ukrainie Rosja coraz boleśniej odczuwa jej skutki finansowe. Oficjalnym celem nowelizacji jest zatem… poprawa sytuacji budżetowej. Rosyjskie państwo już teraz, z wyprzedzeniem wie, że jego mieszkańcy będą zalegać z podatkami, nawet jeszcze zanim je im naliczyło. Ministerstwo finansów szacuje zaś, że nowe prawo ma pozwolić „zwiększyć przychody” o 22,5 mld rubli (ok. 290 mln dol.). Innymi słowy, nowelizacja po prostu zalegalizuje grabież pieniędzy mieszkańców.

W myśl „proponowanych” (czytaj: narzucanych) zapisów nowelizacji przepisów podatkowych, odtąd organa fiskalne będą mogły jednostronnie, we własnym zakresie „egzekwować” zaległości podatkowe. Bez konieczności postępowania sądowego, dotąd formalnie wymaganego. Oczywiście o tym, czy jakieś zaległości podatkowe istnieją, decyduje dokładnie ten sam fiskus. Biurokraci mają uzyskać prawo zajmowania środków na kontach, a nawet wywłaszczania nieruchomości — i wszystko na podstawie uznaniowej decyzji.

Oczywiście nie ma co nadmiernie cenić tutaj wspomnianych postępowań sądowych. W rosyjskich realiach sądy w serwilistyczny sposób wysługują się rządowej machnie administracyjnej i ich wyroki niemal z automatu, niezależnie od okoliczności, przyznają całkowitą rację państwowym biurokratom, gdy tylko ci się przed nimi pojawiają. Bardzo niewiele zmieniło się tam w tej sprawie od czasów sowieckich, z wyjątkiem flag i godeł na ścianach.

Matuszka Rosja wyciąga chciwą rękę

Mimo wszystko, wymóg prowadzenia tego postępowania zapewniał osobie, która padła ofiarą fiskalnych szykan ze strony państwa, pewien margines czasowy. Sama konieczność „męczenia” się z formalnościami działała też na co bardziej leniwych urzędników zniechęcająco. Teraz to zniknie — zastąpione przez czysto fikcyjną możliwość złożenia sprzeciwu od działań fiskusa, w terminie miesiąca od wydania przezeń decyzji. Wtedy, w teorii, rosyjska skarbówka w dalszym ciągu miałaby wszcząć sprawę sądową. Tyle że…

…praktyczna możliwość skarżenia fiskusa w sytuacji, w której ten automatycznie zajmuje konto i potencjalnie wyrzuca człowieka z jego domu jawi się jako farsa. Tym bardziej, jeśli pamiętać, że Rosja ma bardzo wolne sądy. Na tyle wolne, że sprawa skarbowa przeciętnie ciągnie się tam przez rok albo dłużej. W tym czasie zaś rosyjskie państwo dodatkowo naliczałoby procenty od „nieuregulowanych” „zaległości”.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.