Upiór przebity kołkiem? W endemicznie niestabilnym kraju, po raz pierwszy od trzech dekad, inflacja zduszona
W zeszłym tygodniu Argentyna odnotowała fenomen, który jest tam rzadszy niż huragany, zorze polarne czy gorączki złota. Oto bowiem inflacja spadła do zera. W kraju tym, gdzie na porządku dziennym były dwu- i trzycyfrowe wartości tego wskaźnika, zakrawa to niemal na ekonomiczny surrealizm. „To tak się da…?”
Jak się okazuje – da się. Fakt ten odnotowała Econometrica, prywatna firma konsultingowa. W ramach pomiaru realnej stopy inflacji w kraju (tę oficjalną od dekad mało kto się w Argentynie przejmuje), zbiera ona dane dot. przekroju cen artykułów konsumenckich w sklepach. I na podstawie tych pomiarów stwierdziła, że trzeci tydzień czerwca 2024 roku przyniósł zamarcie cen. Inflacja wyhamowała.
Odczytane to zostało jako wyraźny, jakkolwiek wczesny sygnał sukcesu pakietu „szokowych” reform, które forsuje libertariański prezydent Argentyny, Javier Milei. On sam nie omieszkał szeroko się tym pochwalić, sugerując, że jeśli uda mu się faktycznie zreformować argentyńską gospodarkę, on i jego doradca ds. ekonomicznych powinni otrzymać Nagrodę Nobla.
Pewność siebie Milei’a – pewnością siebie, ale udana reforma ekonomiczna w Argentynie faktycznie jawi się jako czyn na miarę tytanów. Kraj jest wycieńczony dekadami etatyzmu, przeregulowania i ciągłego dodruku pustego pieniądza. Tylko w tym roku doroczna inflacja miała tam wynieść 276,4%. Częściowo jest to efekt skokowego wzrostu po tym, gdy rząd Milei uwolnił kurs argentyńskiego peso.
Argentyna zmaga się także z szeregiem innych problemów. Należy do nich np. raptowny skok bezrobocia i towarzyszące im protesty i strajki. Wynika to w dużej mierze z masowych cięć – dotychczas wyjątkowo przerośniętego, a przy tym politycznie nietykalnego – sektora publicznego. Wszystko to, wraz z szerszą adopcją kryptowalut, do czego także przyczynił się Milei, w dłuższej perspektywie może w istocie doprowadzić do stabilizacji peso.
A być może, w dalszej perspektywie, nawet całej gospodarki Argentyny. Niegdyś, było nie było, najzamożniejszego i najlepiej prosperującego kraju świata.