Unijna reakcja wobec „floty duchów” na morzach. Niebezpieczeństwo dla wybrzeży i innych jednostek

Komisja Europejska ma pracować nad 14. pakietem sankcji, który uderzały w działalność powiązanej z Rosją „floty duchów” oraz statki wchodzące w jej skład. Miałyby one pomóc skuteczniej walczyć ze zjawiskiem, które nie tylko służy Rosji do obchodzenia już obowiązujących restrykcji, ale też stwarza narastające zagrożenie dla Europy.

Sankcji takich w szczególności domagał się już publicznie minister spraw zagranicznych Szwecji, Tobias Billström. Nie chodzi tutaj tylko o samo łamanie restrykcji przez Rosję, ale też o sposób, w jaki jest to czynione. A ten ma realnie zagrażać wybrzeżom Europy, a także ruchowi morskiemu na wrażliwych akwenach, w tym zwłaszcza Bałtyku, Morzu Północnym i Kanale La Manche.

Statki widmo na szlakach

Jako „flotę duchów” określa się zbiorowisko jednostek, których podmioty rosyjskie używają do transportu ropy w sposób łamiący sankcje. Są to statki oficjalnie niepowiązane z Rosją, należące do podmiotów trzecich i często zarejestrowane w krajach tzw. taniej bandery. Rzecz jednak w tym, jak to grono statków dobrano.

Rosyjska „flota duchów” to bowiem często najbardziej wyeksploatowane, zużyte i przerdzewiałe tankowce. Takie, których nie żal będzie, gdyby przyszło do ich utraty. Statki te w związku z łamaniem sankcji są z reguły pozbawione możliwości ubezpieczenia, ich stan techniczny nader często grozi zaś otwartą katastrofą na morzu.

A ta jest możliwa nie tylko ze względu na ten ostatni. Pływają one bowiem właśnie jako „duchy”, tj. z wyłączonymi transponderami oraz pod fikcyjnymi mianami. Skutki katastrofy tankowca przewożącego tysiące ton ropy były zaś rujnujące zarówno dla akwenu, na którym taki incydent miałby miejsce, jak i dla jego wybrzeży. Zarówno w sensie ekologicznym, jak i finansowo-gospodarczym.

W tym ostatnim chodzi nie tylko o koszty rekultywacji skażonego potencjalnym wyciekiem ropy regionu. Prócz strat w rybołówstwie i gospodarce morskiej mogłoby bowiem dojść do blokady szlaku morskiego. A nietrudno wyobrazić sobie, jakie skutki gospodarcze przyniosłaby blokada Sundu czy Kanału La Manche. A że możliwość taka – obojętnie czym osiągnięta – nie jest czystą teorią, pokazują wydarzenia w innych regionach świata.

Eye in the sea

Co więcej, szwedzkie źródła związane z organami bezpieczeństwa wskazują, że Rosjanie używają owej „floty duchów” także do agresywnego szpiegowania. Na ich pokładach dostrzegane są bowiem anteny doraźnie zamontowanych systemów i urządzeń elektronicznych, które normalnie nie wchodzą w skład wyposażenia jednostek handlowych i transportowych.

Problem ten ma występować szczególnie silnie w pobliżu szwedzkiej Gotlandii, duńskiego Bornholmu, a także w cieśninie Sund. „Neutralne” tankowce wykorzystywane przez Rosjan z dziwnym uporem wybierają trasy jak najbliższe ich wybrzeży. Także obiekty infrastruktury nadmorskiej na wybrzeżu holenderskim i brytyjskim mają być obiektem ich wzmożonego zainteresowania.

W ramach tego samego pakietu, sankcje miałyby także objąć statki, którymi Korea Północna transportuje uzbrojenie do Rosji. Funkcjonują one w ogóle poza światowym systemem przewozów morskich. Stąd też ich stan techniczny jest wielką niewiadomą (choć przypuszcza się, że jest on tragiczny). Także i one stanowią nieodmiennie zagrożenie dla bezpieczeństwa. Tak środowiska naturalnego, jak i infrastruktury oraz informacji.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.