
„Totalnie złamali umowę”. Embargo na samoloty, chipy, technologie półprzewodnikowe
Zaledwie niedawno informowano, że Chiny, w ramach retorsji wymierzonych w Stany Zjednoczone, zakazały swoim firmom odbierać samoloty produkcji Boeinga. Nawet te już zamówione (a w niektórych wypadkach opłacone). Był to bardziej gest polityczny niż cios przemysłowy – Boeing niemal z miejsca znalazł alternatywnych nabywców na te samoloty. Chodziło jednak o demonstrację woli nieugiętości.
Zakaz ten zniesiono po zawarciu, w drugim tygodniu maja, głośnego porozumienia między tymi krajami. Wynegocjowane i podpisane w Genewie, porozumienie to miało symbolicznie kończyć wojnę handlową (a przynajmniej jej „ostrą fazę”). między Ameryką i Państwem Środka. Rynki zareagowały wówczas entuzjazmem, natomiast optymizm obserwatorów był znacznie bardziej powściągliwy.
Jak bowiem wskazywali, w perspektywie długoterminowej porozumienie nie rozwiązuje, a przynajmniej nie w sposób satysfakcjonujący dla obydwu stron, kwestii spornych, które dalej pozostają nierozwikłane w ich relacjach gospodarczych – i takiejż rywalizacji. Już zresztą niedługo po zawarciu porozumienia na oficjalnej wersji poczęły pojawiać się rysy – w formie kolejnych retorsji w obydwu kierunkach.
„No more nice guy”
Teraz przyszedł kolejny krok. Donald Trump, w swoim ulubionym stylu (tj. na portalu Truth Social) wprost oskarżył Chiny o łamanie porozumienia. Zasugerował, że jego zawarcie Pekin uznał za kapitulację Waszyngtonu i wrócił do status quo ante. I abuzywnych, jak twierdzi Trump, praktyk handlowych mających dotąd miejsce. Zapowiedział też kolejne kroki odwetowe:

I kroki odwetowe nastąpiły. Administracja waszyngtońska promulgowała właśnie embargo na dostawy do Chin szeregu technologii. Chodzi o samoloty i rozwiązania lotnicze (w tym zwłaszcza dotyczące zaawansowanych, lotniczych silników turbowentylatorowych), a także chipy i elektronikę opartą na układach półprzewodnikowych, oraz niektóre zaawansowane chemikalia.
Samoloty i chipy za metale ziem rzadkich
Embargo kładzie nacisk nie tyle na sprzedaż samych, fizycznych towarów – tych bowiem chińskie podmioty nie kupują tylko w USA – ale właśnie na technologie. Oznacza to bowiem, że zakazowi podlegają także rozwiązania spoza Ameryki, w których jednak amerykańskie firmy mają udziały lub prawa. W ten sposób Waszyngton „zatyka” dla Pekinu nie tylko własny, ale też światowy łańcuch dostaw.
Jak ogłoszono, restrykcje są odpowiedzią na niedotrzymanie przez Chiny swoich zobowiązań z Genewy. Kraj ten, od lat dominujący dostawca metali ziem rzadkich, od dawna grał ich kartą. W kwietniu zaś całkowicie zablokował ich dostawy do Ameryki. W myśl porozumienia, miał ten zakaz znieść. Jak twierdzą Amerykanie, tylko to jednak pozoruje, w dalszym ciągu nie zatwierdzając licencji eksportowych.
Chiny zarzuty odrzuciły – wskazały za to, że to amerykańskie kontrole dot. eksportu są problemem. W tym te obejmujące m.in. samoloty i chipy. Wezwały też USA do zniesienia swoich ograniczeń i „wspólnego przestrzegania” warunków z Genewy. Ciąg dalszy zapewne nastąpi.