Ten kraj odbuduje amerykański przemysł stoczniowy. 'Przełomowe negocjacje w toku’. Powstanie gigant?

Ten kraj odbuduje amerykański przemysł stoczniowy. 'Przełomowe negocjacje w toku’. Powstanie gigant?

Kiedy japońskie, chińskie i unijne delegacje świętują nowe umowy handlowe z Waszyngtonem, Korea Południowa nadal walczy. Z czasem, z polityką i z własnymi oporami wewnętrznymi. Zaledwie kilka dni przed wyznaczonym przez Donalda Trumpa terminem, Seul rzuca na stół więcej niż tylko standardowy pakiet ustępstw.

Korea przedstawia projekt, który zaskakuje nazwą, rozmachem i potencjalnym wpływem na przemysł po obu stronach Pacyfiku. Streścić możemy tę ideę w zdaniu: „Make American Shipbuilding Great Again”. Akcje amerykańskiej przemysłówki w tym roku szybują w górę, począwszy od czołowego producenta floty wojennej, Huntington Ingalls.

Wspólna stocznia, wspólne interesy

Nie da się ukryć, że propozycja współpracy w przemyśle stoczniowym, złożona Amerykanom przez Koreańczyków, nie brzmi jak typowa oferta handlowa. Jest to ruch, który ma zagrać na sentymentach. Zwłaszcza na tych, które Trump umiejętnie rozbudza od lat. Odbudowa amerykańskiej produkcji, miejsc pracy i przemysłu ciężkiego. Korea nie tylko zgadza się na to hasło, ale chce wziąć w tym udział.

Choć szczegóły projektu są objęte mgłą negocjacyjną, wiadomo, że za planem stoi nie kto inny jak Hanwha Group – potentat przemysłu zbrojeniowego i właściciel stoczni Hanwha Ocean. Firma niedawno przejęła Philadelphia Shipyard w stanie Pensylwania. I właśnie tam miałaby się dokonać część magicznej transformacji. Amerykańska flota budowana rękami koreańskiej technologii, z amerykańską etykietą, na amerykańskim terenie. Brzmi jak polityczny złoty środek.

Ale termin jest nieubłagany i jest nim 1 sierpnia. Jeśli do tego dnia nie dojdzie do porozumienia, koreańskie towary, w tym samochody, mogą zostać objęte 25-procentową stawką celną. Skutki? Bloomberg Economics szacuje, że mogłyby kosztować Koreę Południową nawet 1,7% PKB. A przecież eksport stanowi ponad 40% tamtejszej gospodarki. Co więcej, konkurencyjne niemieckie i japońskie samochody uzyskały stawkę 15%, co uczyniłoby je bardziej konkurencyjnymi na amerykańskim rynku.

W Seulu uruchomiono więc wszystkie możliwe kanały. Minister finansów Koo Yun-cheol, szef resortu przemysłu Kim Jung-kwan, minister ds. handlu Yeo Han-koo. Nawet wiceprezes giganta Hanwha Group – Kim Dong-kwan udali się do Waszyngtonu. Minister spraw zagranicznych, Cho Hyun, kontynuuje ofensywę dyplomatyczną w Japonii i USA, spotykając się z sekretarzem stanu Marco Rubio.

Co Korea może dać, a czego nie chce oddać?

Problemem nie są wyłącznie stawki celne. USA, według koreańskich urzędników, naciskają też na ustępstwa w obszarze rolnictwa. Mianowicie zwiększenie importu wołowiny, ryżu i innych produktów. Tu jednak Seul wchodzi na swego rodzaju polityczne pole minowe.

Koreańczycy mają długą pamięć… Ostatnie próby otwarcia rynku mięsa zakończyły się masowymi protestami. Nawet teraz sekretarz prezydencki Woo Sang-ho przyznaje, że presja jest „silna”. Rząd „robi wszystko, by zminimalizować ustępstwa i rzekomo chronić rodzime rolnictwo”.

Z drugiej strony, Seul kusi Amerykanów funduszem inwestycyjnym wzorowanym na japońskim modelu. Tokio i Waszyngton niedawno ogłosiły 550 miliardów dolarów inwestycji w ramach umowy handlowej. Korea nie chce być gorsza, ale musi wykazać się kreatywnością, skoro wiele opcji handlowych już zostało rozdanych innym graczom w regionie.

Gra o stocznię to gra o coś więcej

Dlaczego właśnie przemysł stoczniowy stał się osią tej układanki? Bo jest symboliczny i politycznie gotowy do sprzedania w USA. Trump od dawna mówi o konieczności odbudowy amerykańskiej siły morskiej, a Korea to druga potęga stoczniowa świata (zaraz po Chinach). Obecnie ma ku temu narzędzia. Partnerstwo to nie tylko dostęp do technologii, ale sojusz zbrojeniowy. Amerykańska produkcja ma szansę powoli wrócić do łask, wsparta koreańskim kapitałem… Z zachowaniem politycznej suwerenności.

To sojusz wygodny. Dla Trumpa jako kolejny dowód na sukces strategii „America First”. Dla Korei ucieczka od cła i szansa na trwałe zakotwiczenie w strategicznym przemyśle USA. Czasu jest mało. Sekretarz skarbu USA Scott Bessent miał pierwotnie spotkać się z ministrem Koo w ubiegłym tygodniu, wizyta została przesunięta przez inne zobowiązania amerykańskiego urzędnika.

Sekretarz handlu USA, Howard Lutnick, zapytany w telewizji o skalę zaangażowania Koreańczyków, odpowiedział z uśmiechem: „Pomyślcie, jak bardzo im zależy, skoro polecieli aż do Szkocji, żeby się ze mną spotkać”. Korea Południowa znalazła się w narożniku przez globalną przebudowę szlaków handlowych i geopolityczną grę sił.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.