
Tak źle nie było od… 1949 roku. Fabryki samochodów stoją przez cła Trumpa
To nie był dobry miesiąc dla brytyjskiego przemysłu motoryzacyjnego. Właściwie, będąc skrupulatnym, to był najgorszy od… 1949 roku. Według Society of Motor Manufacturers and Traders, w maju z fabryk wyjechało tylko 49 810 aut. To spadek o niemal jedną trzecią w porównaniu z tym samym okresem w minionym roku. Jeśli wyłączymy anomalie, czyli pandemiczny lockdown z 2020 roku, to wynik ten rzeczywiście jest najniższy od 76 lat. Co lub kto za tym stoi? Jest jeden poważny podejrzany.
Amerykańskie cło uderzyło z pełną mocą. Wielka Brytania hamuje produkcję aut
Spadek nie wziął się znikąd. Gwoździem do trumny okazały się amerykańskie cła wprowadzone przez administrację Donalda Trumpa. Od marca obowiązuje nowa stawka 25% na auta i części samochodowe z Wielkiej Brytanii, co – jak komentuje SMMT – „złamany popyt natychmiast zmusił wielu producentów do wstrzymania wysyłek”. Inaczej mówiąc: popyt runął i część producentów po prostu zwinęła interes.
Najgłośniejsze przykłady? Jaguar Land Rover w kwietniu zawiesił eksport do USA. Aston Martin poważnie go ograniczył. W efekcie udział USA w brytyjskim eksporcie spadł z prawie 20% do nieco ponad 10%. To potężny cios dla rynku, który przez lata opierał się głównie na popycie zza Atlantyku.

Światełko w tunelu i elektryczna rewolucja
Nie wszystko jednak stracone. Jak przypomina SMMT, jeszcze w maju Wielka Brytania i Stany Zjednoczone dogadały się w sprawie nowej umowy handlowej. Efekt? Od końca czerwca taryfy mają spaść z 25% do 10% na 100 tys. aut rocznie, czyli dokładnie tyle, ile UK eksportowało w zeszłym roku. Wszystko powyżej tego limitu zostanie objęte podatkiem 27,5%.
Ale to niejedyna zmiana. Przemysł przechodzi teraz gruntowną transformację. Przykład? Jaguar ma się stać marką w pełni elektryczną, a Nissan szykuje nową wersję modelu Leaf. To oczywiście oznacza modernizację fabryk i chwilowe zawirowania, ale też nowe szanse w nieodległej przyszłości.
Mike Hawes z SMMT przyznaje, że 2025 rok jest niezwykle trudny, ale dodaje też, że są powody do nadziei. Wskazuje na nowe umowy handlowe z USA, Indiami i UE oraz na rządowy plan przemysłowy, który przewiduje m.in. niższe koszty energii i fundusz w wysokości 2,5 miliarda funtów na rozwój branży motoryzacyjnej.
Czyli jednak nie wszystko stracone. Choć doniesienia z Wielkiej Brytanii brzmią tak, jakby wszystkie fabryki samochodów za moment miały zostać zamknięte.