Szyfrowana komunikacja pod butem władzy. Europa stacza się w opresyjną inwigilację

Szyfrowana komunikacja pod butem władzy. Europa stacza się w opresyjną inwigilację

Na Starym Kontynencie w ciągu zaledwie kilku tygodni doszło do serii zmian, które dotąd kojarzyły się raczej z totalitarnymi reżimami i ich nienasyconym głodem kontroli nad swoimi mieszkańcami. Tymczasem mowa o krajach takich jak Francja, Wielka Brytania, Szwajcaria czy Austria. I fakt, że europejscy politycy nieszczerze i protekcjonalnym uśmiechem tłumaczą opinii publicznej, że to w celu „ochrony demokracji”, albo „walki z dezinformacją”, w najmniejszym stopniu tego nie łagodzi.

Poczynając od ostatniego z wymienionych – Austria właśnie pozbawia swoich obywateli resztek prywatności przed aroganckim wścibstwem władz. Tamtejszy rząd forsuje zmiany prawne, które pozwolą organom ścigania szpiegować szyfrowaną komunikację obywateli. Wytłumaczenie wręcz razi swoją sztampowością i niewiarygodnością: to dla „bezpieczeństwa narodowego”.

Skądinąd jest nieomal regułą, że za każdym razem, gdy władze usiłują wepchnąć obywatelom do gardeł zmiany prawne, które są jednoznacznie dla tychże obywateli niekorzystne, ale za to zbieżne z ich własnym interesem, tłumaczą się niejasnym i mogącym uzasadniać w istocie wszystko „bezpieczeństwem narodowym”. To słyszą teraz także Austriacy.

Wygląda zresztą na to, że tamtejszy rząd usiłuje w obrzydliwy sposób wykorzystać „okazję”, jaką była niedawna masakra przeprowadzona przez niezrównoważonego psychicznie ucznia. Wyzyskując moment żałoby oraz emocjonalnego myślenia w społeczeństwie, usiłuje dokręcić też śrubę w innej kwestii i doprowadzić do większego rozbrojenia swoich obywateli.

Pytanie, dlaczego władza tak bardzo nie cierpi idei uzbrojonych obywateli, nawet tylko w broń cywilną, należy oczywiście do kategorii tych retorycznych.

Austria i Francja, niestety, niejedyne

Niestety Austria jest daleko niejedynym krajem, w którym rzeczywistość coraz szybciej przypomina inwigilacyjną dystopię. We Francji rząd usiłuje narzucić zmiany, które doprowadzić mają do fizycznej niemożliwości korzystania z mediów społecznościowych w sposób choćby pseudo-anonimowy. Chce bowiem wprowadzić drakońskie zasady „weryfikacji wieku” – poprzez przymus legitymowania się cyfrowym ID.

W tym przypadku pretekstem serwowanym naiwnej publice jest „walka z nieprzyzwoitymi treściami”. I w tym celu rzekomo niezbędne ma być jakoby wprowadzenie przymusu sprawdzania realnej tożsamości internauty. Oczywiście nie tylko na faktycznych stronach z materiałami dla dorosłych, ale przy okazji też na platformach społecznościowych jak X/Twitter czy Reddit.

Co odróżnia przypadek francuski to to, że tamtejszy rząd – inaczej niż Austria – nie zamierza nawet zawracać sobie głowy procedowaniem zmian w parlamencie (jeszcze mógłby przecież wtedy przegrać głosowanie, co niedawno zdarzyło się przy innej okazji). Najlepiej zatem procedurę parlamentarną zignorować, i wymusić zmiany poprzez administracyjne „regulacje”.

Rząd chce bowiem otóż zaklasyfikować wszystkie portale, na których choćby mogą pojawić się treści nieprzeznaczone dla dzieci, jako strony dla dorosłych. A to z kole, w myśl instrumentalnie wykorzystanych przepisów unijnych (skądinąd cechujących się podobną pogardą dla prywatności w Sieci), narzucałoby obowiązek weryfikacji tożsamości użytkownika za pomocą dokumentów tożsamości.

A i na tym lista niestety się nie kończy. O ile Wielka Brytania już od dłuższego czasu kojarzy się coraz bardziej orwellowsko, o tyle kto spodziewałby się tego po Szwajcarii? A niestety jednak…

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.