Szejkowie kładą ręce na fortunie biznesmenów. ZEA wymusi regulacje firm?

Zjednoczone Emiraty Arabskie chcą „zachęcić” tamtejsze rodzinne firmy do uregulowania zasad własności. Konkretnie – chodzi o dziedziczenie, które dla ZEA jako całości ma . Samo uregulowanie zaś może przywodzić na myśl nieomal skojarzenia z „Grą o Tron”. Nieco podobne są tam też bowiem okoliczności – jakkolwiek chodzi o ekonomię, nie o prawo do tronu.

Rząd ZEA chce położyć rękę na prywatnym biznesie – nie w tym jednak celu, by go przejąć, ale by popchnąć go w kierunku pożądanego z punktu widzenia władz zachowania. Emiracki minister gospodarki spotkał się w tym celu z przedstawicielami sektora rodzinnych firm. Zachęcał ich do przyjęcia formalnych zasad dziedziczenia przedsiębiorstw – w sposób podobny do tego, jaki obowiązywał niegdyś przy dziedziczeniu feudalnych domen, a i dziś spotykany jest w monarchiach. Czy dyktaturach.

Na pierwszy rzut oka nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę, że chodzi o Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jak sama nazwa wskazuje, kraj ten jest właśnie federacją tradycyjnych arabskich księstw (tak bowiem można mniej więcej przetłumaczyć tytuł emira na realia europejskie). W tym przypadku chodzi jednak nie tyle o sentymenty monarchistyczne, co realia i praktykę tamtejszej ekonomii. Warto przy tym uzmysłowić sobie, co w realiach emirackich oznacza termin „rodzinne firmy”.

Większość gospodarki ZEA znajduje się w rękach właśnie takich „rodzinnych firm”. A dokładniej – niewielkiej, i ogromnie bogatej (nawet jak na realia Zatoki Perskiej) grupy rodzin. Kontrolują one całe sektory tamtejszej ekonomii, od wielkich przedsięwzięć przemysłowych i finansów po codzienny handel detaliczny. Jak się łatwo domyślić, zagadnieniem szczególnie krytycznym jest w takich warunkach to, kto kontroluje kontrolującego. A z tym bywa różnie.

Gra o tron fotel prezesa – i jej koszty

Brak prawnie określonych zasad sukcesji tych „rodzinnych firm” jest bowiem żyznym polem do zaciekłych konfliktów sukcesyjnych pomiędzy licznymi pretendentami. Niegdyś konflikty takie toczono na polu bitwy – często z destrukcyjnymi skutkami dla otoczenia. Dziś metody się zmieniły, nie oznacza to jednak, że wpływ sukcesyjnych sporów, zawirowań i niepewności co do przyszłej polityki tych przedsiębiorstw jest nieszkodliwy dla emirackiej gospodarki jako całości.

Problemem którego doświadczają Zjednoczone Emiraty Arabskie jest też cała lista niekorzystnych dla kraju zachowań członków takich rodzin. To np. wyprowadzanie kapitału za granicę (skądinąd będąca tam starą tradycją), przerejestrowywanie firm do obcych jurysdykcji podatkowych, ryzykowne zachowania finansowe etc. Władzom zależy naturalnie, aby osoby znane z takiego postępowania trzymać z daleka od kontroli nad całymi branżami tamtejszej gospodarki.

Mając to na względzie, Ministerstwo Gospodarki ZEA „zachęca” (innymi słowy: naciska) tamtejsze rody biznesowe do sformalizowania zasad sukcesji. Chodzi zwłaszcza o ustalenie jasnej linii dziedziczenia i zawczasu wyznaczenie osób doń przewidzianych. Naciska też na inkorporację i instytucjonalizację struktur własności, np. w postaci stworzenia rodzinnych trustów czy fundacji (będących dziś odpowiednikiem dawnych rodowych ordynacji).

Tak, by firmy te uodpornić na ewentualne spory czy ekscentryczne zapędy nowych dziedziców. I w ten sposób ustabilizować ekonomię całych ZEA.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.