Rząd grozi ogromnymi grzywnami za zatrudnianie białych, brak faworyzowania czarnych
Rząd RPA grozi absurdalnymi grzywnami przedsiębiorstwom, które w jakiejkolwiek znaczącej mierze zatrudniają kogokolwiek oprócz czarnych. Co być może jeszcze rażące, twierdzi, że w ten sposób południowa Afryka „walczy z dyskryminacją”. Władze grożą, ponieważ te w oczywisty sposób absurdalne przepisy są obchodzone przez kręgi biznesowe i właścicieli przedsiębiorstw. Środowiska reprezentujące potomków Burów i innych białych mieszkańców wzywają do bojkotu rasistowskiego dyktatu.
Przepisy, o których mowa, to Ustawa o Równości (!) w Zatrudnieniu (Employment Equity Act), choć jej treść jest w swym duchu. bardziej podobna do Ustaw Norymberskich III Rzeszy. W myśl tych promujących czarny rasizm przepisów, firmy działające w tym kraju mają obecnie obowiązek udokumentować, że zatrudniają rosnącą liczbę czarnych, oraz zmniejszają grono pracowników białych oraz innych narodowości. Ale zwłaszcza białych – co zresztą władze otwarcie deklarują.
Rząd jeszcze w kwietniu tego roku wyznaczył rasowe limity (wedle niektórych źródeł sięgające aż 95% zatrudnionych). Naturalnie „równość” w zatrudnianiu oznacza tutaj preferencje dla czarnych jedynie na podstawie rasy, bez uwzględniania czynnika kompetencji, przymiotów osobistych czy kwalifikacji na dane stanowisko. Teraz rząd domaga się od firm składania – w terminach od 1. września do 15. stycznia 2026 r. – szczegółowych planów, w jaki sposób te podporządkują się rasistowskim kwotom.
Nie zatrudniasz „naszych”…?
Tym, którzy się nie podporządkują, władza grozi całym zestawem szykan (choć brzmiałyby one może groźniej, gdyby rząd już dotąd nie realizował większości z nich…). Po pierwsze, mają im nie być wydawane certyfikaty niezbędne do ubiegania się o kontrakty publiczne – które jednak mają opinię rynku krańcowo przesiąkniętego korupcją i niejasnymi powiązaniami. Po drugie, tym pracodawcom, którzy nie zrealizują wspomnianych planów, grozić mają grzywny od 2 do 10% obrotu, minimalnie sięgające 1,5 mln randów.
Zarazem chyba sam rząd, a także wyznaczone do egzekwowania tych kwot Ministerstwo Pracy i Zatrudnienia, nie wierzy, że te dyskryminacyjne wymogi będą szeroko przestrzegane. I nic dziwnego, jeśli wziąć pod uwagę realia gospodarcze, w jakich znajduje się obecnie Afryka Południowa. Kraj ten, co przyznają nawet sami zwolennicy władz, sukcesywnie zwija się gospodarczo – zamykane są kolejne zakłady przemysłowe, infrastruktura niszczeje, środki publiczne są masowo rozkradane etc.
Co więcej, system prawny jest tam powszechnie nieszanowany i uważany za narzędzie załatwiania partykularnych interesów skorumpowanego establishmentu politycznego. W kraju działa wyceniana na 900 miliardów randów szara strefa, obejmująca firmy od nich niewielkich do całkiem pokaźnych, które działają, nie rejestrując się i nie płacąc podatków. I co więcej – również wedle szacunków oficjalnych instytucji przyznaje się, że sfera ta jest krytycznie istotna dla gospodarki i utrzymania milionów ludzi.
Co by tu jeszcze w kraju zrujnować
Co tyleż smutne, co rażące – najbardziej dynamicznym sektorem tamtejszej gospodarki jest obecnie rolnictwo. Ale tylko i wyłącznie to wielkoobszarowe, czyli prężnie działające gospodarstwa białych farmerów. Zarazem właśnie ta grupa jest chyba najbardziej rażąco szykanowana przez władze RPA. Ani jednak rażąco bolszewickie w duchu przepisy o wywłaszczeniach należącej do białych ziemi bez odszkodowania, ani zupełnie jawnie tolerowana przestępczość czarnej biedoty wobec nich nie zdołały tej grupy zniszczyć.
Także najczęściej biali, a częściowo też azjatyccy wykwalifikowani pracownicy – łącznie grupa oceniana na ok. 2,6 miliona osób (na niemal 50-milionowy kraj…) – stanowią najbardziej produktywną i przynoszącą największe wpływy podatkowe kategorię w innych gałęziach gospodarki. I z kolei właśnie tę grupę rasistowskie czarne władze próbuje właśnie możliwości pracy pozbawić. Oczywiście konsekwencje tego byłyby dla ekonomii tego kraju katastrofalne. Nie jest natomiast przesądzone, czy rządowi w ogóle się to uda.
W internetowych dyskusjach przedstawicieli białej społeczności już pojawiły się głosy wzywające do bojkotu przepisów. Skoro bowiem niemal wszyscy w RPA prawo ignorują, to czemu nie mieliby tego czynić dyskryminowani biali pracodawcy i pracownicy…? Już zresztą pojawiają się pomysły na obejście tyleż rasistowskiego, co głupio napisanego prawa – np. poprzez złośliwe deklarowanie „afrykańskiej” tożsamości, czy wykorzystanie faktu, że przepisy nie dotyczą małych firm (poniżej 50 pracowników) i po prostu zamianę przedsiębiorstw na wielostopniowe struktury złożone z formalnie „małych” firm.
Afryka pozdrawia i pyta, gdzie jest jej pomoc finansowa
Pod rządami Afrykańskiego Kongresu Narodowego – będącej u władzy nieustannie od trzech dekad – Afryka Południowa stała się nie tylko jednym z najbardziej skorumpowanych, niewydolnych i toczonych przez przestępczość państw kontynentu (co samo w sobie jest „osiągnięciem”). Wprowadziła także rasistowski reżim prawny bardziej agresywny niż w epoce Apartheidu – tyle, że skierowany przeciw białym. W tamtejszym systemie prawnym obowiązuje obecnie więcej rasistowskich przepisów (ponad 145) niż wówczas.
W odróżnieniu od epoki rządów Burów obecne władze jasno deklarują przy tym, że ich celem jest pogorszenie losu i standardu życia białych obywateli RPA – w imię „sprawiedliwości rasowej”. Z tego też powodu głośno krytykowały (i oczywiście groziły samym zainteresowanym) ofertę złożoną przez Stany Zjednoczone, które zaproponowały możliwość przesiedlenia do Ameryki prześladowanym białym farmerom. Członkowie rządu otwarcie wyrażali frustrację, że w ten sposób biali „unikną sprawiedliwości rasowej”.
Wszystko to w momencie, w której władze RPA głośno żalą się na odcięcie im finansowej pomocy przez w większości zamieszkałe przez białych USA. Donald Trump, ignorując długotrwałą politykę niedostrzegania rasizmu czarnych, nałożył też na ten kraj karne cła za prześladowania białych. Rząd stara się wynegocjować porozumienie celne z Waszyngtonem, zapewniając, że rasizmu ani dyskryminacji rasowej w RPA nie ma. Politykę wewnętrzną prowadzi jednak w zupełnym oderwaniu od tych deklaracji. Zaś dealu z Trumpem nie ma.
