Rząd da Inspekcji Pracy nadzwyczajne uprawnienia. Będą masowe, arbitralne kontrole „śmieciówek” i B2B?
Rząd zapowiada rewolucję w przepisach dotyczących umów cywilnoprawnych. W najbliższym czasie mogą wejść w życie regulacje, które radykalnie zmienią praktyki zatrudniania w Polsce. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) we współpracy z Państwową Inspekcją Pracy (PIP) planuje poszerzenie uprawnień inspektorów pracy, umożliwiając im przekształcanie umów cywilnoprawnych w umowy o pracę poprzez decyzje administracyjne, bez konieczności wchodzenia na drogę sądową. Podczas gdy politycy widzą w zmianach szansę na poprawę warunków pracy dla pracowników najemnych, pracodawcy i prawnicy obawiają się, że nowa przepisy doprowadzą do de facto chaosu na rynku i poważnych problemów dla przedsiębiorstw, zwłaszcza tych najmniejszych.
Imperium kontratakuje
Wprowadzenie przepisów, które umożliwią inspektorom pracy przekształcanie umów cywilnoprawnych w umowy o pracę, budzi liczne obawy wśród przedsiębiorców. Obecnie inspektorzy pracy mają bowiem ograniczone możliwości ingerowania w relacje zatrudnieniowe – mogą jedynie sugerować lub występować do sądów o ustalenie tzw. rzeczywistego stosunku pracy. Nowe uprawnienia pozwolą natomiast na natychmiastowe działanie i nakładanie decyzji administracyjnych, co zdaniem krytyków, narusza swobodę zawierania umów oraz stwarza ryzyko ogromnych nadużyć.
Eksperci z organizacji pracodawców, takich jak Business Centre Club (BCC) oraz Pracodawcy RP, podkreślają, że umowy cywilnoprawne często są preferowane zarówno przez pracowników, jak i pracodawców, ze względu na ich dużo większą elastyczność oraz niższe koszty zatrudnienia. Obawiają się, że nowe przepisy doprowadzą do wzrostu kosztów prowadzenia biznesu w Polsce, zmniejszenia wynagrodzeń netto i potencjalnego zamykania firm, które nie będą w stanie udźwignąć nagłych, dodatkowych obciążeń.
Eksperci nie mają złudzeń: nowe uprawnienia PIP-u zaszkodzą firmom
Szymon Witkowski, ekspert ds. społeczno-gospodarczych z organizacji Pracodawców RP, zwraca uwagę, że wprowadzenie administracyjnego przekształcania umów cywilnoprawnych może prowadzić do istotnych zmian w funkcjonowaniu rynku pracy. Zwiększenie kontroli nad platformami cyfrowymi, takimi jak firmy przewozowe czy dostawcze, które często korzystają z umów cywilnoprawnych, może spowodować drastyczne zwiększenie kosztów operacyjnych dla takich firm i obniżenie ich międzynarodowej konkurencyjności.
Podobnego zdania jest Katarzyna Lorenc z BCC, która obawia się, że nowe regulacje będą stanowiły kolejne obciążenie administracyjne dla przedsiębiorców. Zamiast skupić się na rozwoju działalności, firmy będą musiały poświęcać czas i zasoby na udowadnianie, że ich umowy są zgodne z prawem.
Planowane zmiany mogą również budzić wątpliwości natury konstytucyjnej. Naruszenie zasady swobody zawierania umów oraz ingerencja w autonomię stron umowy to główne zarzuty stawiane nowym przepisom. Eksperci podkreślają, że każde naruszenie tej zasady może prowadzić do destabilizacji rynku pracy oraz zwiększenia liczby sporów, które swoje rozwiązanie znajdą dopiero w sądzie.
Mecenas Łukasz Goszczyński z Kancelarii Prawa Gospodarczego GKPG wskazuje, że powyższe może w szczególności dotknąć małe i mikrofirmy, które już teraz zmagają się z rosnącymi kosztami prowadzenia działalności i trudnościami natury administracyjnej.
Rząd chce dobrze, ale zapewne wyjdzie jak zwykle
Zmiany zapowiadane przez MRPiPS są odpowiedzią na rosnące problemy związane z tzw. umowami śmieciowymi, które zdaniem wielu ekspertów są wykorzystywane do omijania przepisów prawa pracy i zaniżania standardów zatrudnienia. Ministerstwo podkreśla, że celem nowych regulacji jest ochrona pracowników przed nieuczciwymi praktykami pracodawców, którzy zatrudniają na podstawie umów cywilnoprawnych, zamiast oferować stabilne zatrudnienie na umowie o pracę.
Główny Inspektor Pracy Marcin Stanecki zapewnia, że nowe uprawnienia inspektorów pracy mają na celu przede wszystkim ograniczenie liczby nadużyć i zapewnienie pracownikom godziwych warunków pracy. Zaznacza jednak, że PIP nie jest wrogiem samozatrudnionych, a jedynie chce chronić osoby, które są zmuszane do zawierania niekorzystnych umów.