Rząd chce storpedować najcenniejszą inwestycję w Polsce? Ogrom kontrowersji wokół fabryki Intela na Śląsku, która może nie powstać
Ogromna fabryka koncernu Intel pod Wrocławiem do zaorania – takie, wręcz ciężkie do uwierzenia informacje rozeszły się wczoraj w poniedziałek. Inwestycja ta, warta 20 miliardów złotych, uważana jest za gospodarczo, technologicznie i politycznie bezcenną – i absolutnie strategiczną na lata, a nawet dekady do przodu. No chyba, że jednak jej w Polsce nie będzie – za to będzie w Niemczech.
Intel planował w Miękini pod Wrocławiem budowę Zakładu Integracji i Testowania Półprzewodników. Jego obecność byłaby trudna do przecenienia, nie tylko z uwagi na miejsca pracy i ogrom pieniędzy, jakie by za nią przyszły, ale także w kontekście dostępu do technologii półprzewodnikowej – o którą w ostatnich latach szereg państw zaczął z obłędem rywalizować.
Przedmiotem rywalizacji były także europejskie inwestycje Intela. W czerwcu 2023 ogłoszono, że firma podzieliła zakłady wchodzące w skład procesu produkcyjnego chipów pomiędzy Irlandię, Niemcy i Polskę. Nasz kraj zostałby w ten sposób włączony do łańcucha dostaw firmy. Uznano to wówczas za ogromny sukces RP i bilet do technologicznego skoku Polski.
Ale sukcesu – wiele na to wskazuje – może nie być. Przynajmniej w przypadku Polski.
Zobacz też: „Wolimy Japończyków niż monopol”. Rynek stali popiera przejęcie największych…
Drobne opóźnienie nie zaszkodzi
Wczoraj jednak pojawiły się elektryzujące doniesienia, że inwestycję tę torpeduje… polski rząd. W wyniku decyzji, której określenie jako „szokującej” najpewniej nie oddałoby skali problemu, miał on bowiem nie przesłać do organów unijnych notyfikacji o udzieleniu pomocy publicznej – co w istocie równa się wstrzymaniu projektu.
Wspomniana pomoc publiczna – 6 mld złotych – została uzgodniona z koncernem w toku procesu wyboru lokalizacji zakładu (podobnie zresztą jak w przypadku pozostałych krajów o niego zabiegających). Konieczność notyfikacji wynika zaś z procedur unijnych. Dokumentacji jednak nie przesłano, ponieważ rząd chce ponownie renegocjować warunki inwestycji.
Po to jakoby, by „zachęcić” (czyt. wymusić) większy wkład finansowy Intela w finansowanie zaplecza edukacyjnego dla fabryki. Jest to zresztą o tyle interesujące, że stosowną, trójstronną umowę firmy z Politechniką Wrocławską i ministerstwem cyfryzacji podpisano już w październiku ubiegłego roku. Innymi słowy – warunki wsparcia zaplecza edukacyjnego samo zaplecze uznało za satysfakcjonujące i zamknięte.
To jednak, czy faktycznie są, może okazać się bezprzedmiotowe, gdyby ponowne negocjacje zdołały wykoleić budowę.
Zobacz też: Nie kupisz domu w Kanadzie. Zakaz pod naciskiem społecznego niezadowolenia
Z kim tu Intel ma rozmawiać?
Problemem – i źródłem (ujmując eufemistycznie) jadowitych, płomiennych kontrowersji – jest oczywiście to, czy Intel faktycznie może zostać przez rząd do czegoś zmuszony. Koncern może bowiem po prostu wycofać się z inwestycji w Polsce, jeśli rząd odejdzie od uzgodnionych warunków i zaproponuje gorsze.
Albo też, jeśli po prostu projekt zanadto się opóźni. Opóźnienia (jakieś) są tymczasem pewne, jeśli faktycznie miałoby dojść do renegocjacji warunków. I to zakładając, że firma byłaby taką renegocjacją zainteresowana, zamiast po prostu zdecydować się na inną opcję. Tymczasem inne opcje – z punktu widzenia interesów RP niestety – jak najbardziej istnieją. I to nawet niedaleko.
Nie jest tajemnicą, że o ulokowanie u siebie całości inwestycji Intela – w tym zakładu planowanego pod Wrocławiem – usilnie zabiegał rząd Niemiec. Poniósł jednak na tym polu (jak się wówczas wydawało) porażkę, i przyciągając „tylko” zakład produkcji wafli krzemowych pod Magdeburgiem. Skutkiem obecnej próby renegocjacji ze strony polskiego rządu mogłoby być jednak po prostu storpedowanie całego projektu. Z ogromną szkodą dla Polski, za to potencjalnie z zyskiem dla zachodniego „partnera”.
Z kolejnych informacji, które pojawiły się we wtorek, wynikać ma, że fabryka pod Wrocławiem jednak powstanie. Będzie jednak mocno opóźniona – nawet gdyby biurokratyczne postępowanie (notyfikacje, zgody, pozwolenia, decyzje etc.) wznowić od razu.
Zobacz też: Powell rozczarował inwestorów, kursy akcji spadają. Co zadeklarował szef FED?
Żrące kłęby kontrowersji
Postępowanie koalicji rządowej z miejsca wywołały falę emocji i salwy oskarżeń (zwłaszcza ze strony opozycji) o działanie wbrew polskiej racji stanu i interesowi narodowemu. Gdyby potwierdziło się, że działania te zastopowały (lub choć znacznie opóźniły/obniżyły rangę) planowanej fabryki półprzewodników, oskarżenia te trudno uznać by za bezzasadne.
Zarówno niniejszy tekst, jak i Portal nie zajmują stanowiska politycznego po którejkolwiek ze stron. Zaznaczając zatem, że chodzi o stanowiska wybrzmiewające w przestrzeni publicznej, wspomnieć też należy zarzuty idące dalej, a artykułujące wprost oskarżenie o realizowania interesów „europejskich” (…niemieckich?) przez obecną ekipę. Krytycy wskazują na podobieństwo – ich zdaniem – opieszałości i nieporadności rządowych decydentów także w przypadku innych strategicznych inwestycji.
Takich jak Centralny Port Komunikacyjny, terminal kontenerowy w Świnoujściu czy program rozwoju energetyki atomowej. Wszystkie je łączy ogromna strategiczna waga dla kraju. Wszystkie w ten czy inny sposób konkurują z interesami ekonomicznymi Republiki Federalnej Niemiec. I wszystkie, jak twierdzą, są opóźnione – jeśli nie w ogóle zagrożone skasowaniem.
Intel, póki co – i jeśli fabryka półprzewodników pod Wrocławiem ma jednak ruszyć – będzie zmuszony dłużej poczekać na uzgodnione środki.
Może Cię zainteresować:
A teraz poproszę autora, żeby z ręką na sercu napisał na kogo głosował.
A może na Mentzena… 😉