Roszczeniowe dzieciaki, czy świadomi pracownicy? Pokolenie Z wywołuje skrajne emocje
W ostatnich miesiącach nie brakuje wszelkiego rodzaju analiz i komentarzy, dotyczących tzw. pokolenia Z. Wszystko to za sprawą stylu, w jakiem pokolenie Z zaczęło wchodzi na rynek pracy. Dla jednych to rozpuszczone i rozwydrzone dzieciaki, które nie rozumieją etosu pracy. Dla drugich, świadomi pracownicy, którzy znają swoją wartość i nie zamierzają zaharowywać się po godzinach za symboliczne dodatki lub uścisk dłoni szefa. Jak zatem jest naprawdę? Czy to młodzież nie dorosła do rynku pracy, a może to rynek pracy jest przestarzały i nie nadąża za zmianami?
Pokolenie Z. Dlaczego tak bardzo się wyróżnia?
Pokolenie Z. (Generation Z) to określenie ludzi urodzonych w latach 1995-2012, którzy dopiero wkraczają na rynek pracy. To co ich odróżnia od starszych pokoleń to przede wszystkim fakt, że urodzili się i dorastali w rzeczywistości zupełnie innej niż ich rodzicie. Różnego rodzaju dobra, takie jak np. smartfony, płaskie telewizory, konsole do gier, internet, które kiedyś był czymś ekskluzywnym i trudno dostępnym, dla nich są codziennością. Zdaje się, że właśnie rzeczywistość w jakiej wyrosło pokolenie Z najbardziej wpływa na ich postawy na rynku pracy. Przedstawiciel Gen Z nie idzie już do pracy tylko po to, by po kilku miesiącach wyrzeczeń i odkładania pieniędzy kupić sobie wymarzony zegarek, czy telefon. Dla niego to zwykle coś co już dawno ma i jest po prostu normą. Bardziej szanuje swój wolny czas i ceni sobie możliwość wypoczynku. Dlatego od miejsca pracy oczekuje bardziej bezstresowej atmosfery czy elastycznych godzinach pracy. Nie interesuje ich zostawanie po godzinach, czy dobieranie nadgodzin, żeby dorobić, tak jak czynili ich rodzice. Dodatkowo, jak zauważa Anna Anagnostopolu z Business Insider:
Zobacz też: Amerykanie z rekordowym zadłużeniem z tytułu kart kredytowych. Tak wygląda amerykański sen?
„Zetki” okiem pracodawców
Najmłodsze pokolenie wchodzące na rynek pracy nie szczególnie przypadło do gustu pracodawcom. Niektórzy komentują, że ich frustracja wynika z faktu, że ktoś w końcu przeciwstawia się różnym patologiom rynku pracy i ma odwagę im się przeciwstawić. Jednak pracodawcy zwracają na szereg cech „zetek”, które są zwyczajnie nie do zaakceptowania. Marcin Staniszewski menedżer dwóch restauracji, w rozmowie z Tok FM, stwierdził, że nie posiadają żadnego doświadczenia, a wiele oczekują:
Pracodawcy często narzekają też, że pokolenie Z nie jest tak wierne miejscu pracy jak ich rodzicie. Często zmieniają pracę, szczególnie gdy coś im się nie spodoba, albo usłyszą słowa krytyki. Zarzuca im się również, że wchodząc na rynek pracy z praktycznie zerowym doświadczenie, mają wymagania niczym specjaliści z kilkuletnim stażem. Krzysztof Wojtczak właściciel biura nieruchomości, w rozmowie z Tok FM, obwinia to ich rodziców:
Trudno wydać jednoznaczny werdykt w tej gorącej dyskusji. Z pewnością rynek pracy pełen jest nieakceptowalnych praktyk, które pokolenie Z słusznie odrzuca i ich nie akceptuje. Z drugiej strony, rynek pracy ma też pewną hierarchię, którą trzeba uszanować i do pewnych rzeczy zwyczajnie trzeba się dopasować.
Może Cię zainteresować: