Rosja chce kupić Boeingi – za pieniądze z zamrożonych kont. Cichy gambit Kremla?
Zaledwie niedawno pojawiały się doniesienia, że Chiny nakazały swoim firmom wstrzymanie odbioru samolotów pasażerskich i towarowych produkcji Boeinga. I choć nie stanowi to dla amerykańskiego producenta całkowitej tragedii, to niewątpliwie stwarza rynkową okazję – na „bezpańskie” samoloty wyprodukowane na zamówienie podmiotów z ChRL. Wygląda na to, że z tej okazji chce skorzystać Rosja. I to w podwójnym sensie – nie tylko żeby kupić samoloty, ale też poluzować reżim sankcyjny.
Jak wiadomo, w ramach retorsji, których obiektem stała się Rosja po swojej agresji na Ukrainę, straciła ona możliwość importowania wielu towarów przemysłowych. Zwłaszcza tych „podwójnego zastosowania”, ale też zawierających zaawansowane technologie. W tej liczbie na jednym z pierwszych miejsc były oczywiście samoloty. Zarówno Airbusy, jak i Boeingi nagle okazały się niedostępne dla rosyjskich linii lotniczych. A warto wspomnieć, że transport lotniczy jest w Rosji, z uwagi na rozległość, dość istotny.
Rosyjska flota powietrza boleśnie odczuła wstrzymanie ich dostaw – zwłaszcza jeśli chodzi o części zamienne. Te ostatnie pozyskiwano metodami chałupniczymi, a także poprzez tzw. kanibalizm niektórych samolotów, przeznaczonych na rezerwuar tych części. Mimo to, ich zapas był skończony. Rosja deklarowała wprawdzie butnie produkcję własnego samolotu pasażerskiego. Praktyka okazała się jednak daleka od ambicji Rosjan.
Najdalej posunięty projekt rosyjskiego samolotu, Suchoj Superjet-100, nie okazał się sukcesem komercyjnym. Nadto zawierał zachodnie części, których dostawy po 2022 roku ustały. Nawet rosyjski udział we wspólnych projektach lotniczych z Chinami zakończył się blamażem. Rosja została bowiem wyrzucona przez Chińczyków ze wspólnego projektu (ci ostatni zdecydowali się kontynuować go samemu). W tych warunkach rosyjska komunikacja lotnicza znajduje się, oględnie mówiąc, w kryzysie.
Rosja widzi okazję
Szansę na zmianę tej sytuacji Kreml dostrzegł w inicjatywie Donalda Trumpa, mającej skłonić lub zmusić Rosję i Ukrainę do wynegocjowania pokoju. W pomysłowy sposób. Rosja zwróciła się bowiem do władz amerykańskich o zgodę na złożenie zamówienia na samoloty Boeinga. Zapłacić za nie chciałaby, wykorzystując swoje środki, które pozostają zamrożone w USA. Oczywiście takiej sprzedaży zabraniają sankcje. Samoloty miałyby jednak zostać dostarczone po wynegocjowaniu pokoju/rozejmu.
Kreml ma przy tym twierdzić, że dostarczenie samolotów, wraz z oczywiście wyjątkiem od sankcji, to nie warunek w negocjacjach pokojowych. Trzeba jednak trafu, że pojawia się on akurat teraz. Zwłaszcza, że to nie jedyna rosyjska prośba. Rosja chce bowiem także wyjątku od sankcji dla państwowych linii lotniczych Aerofłot – tak, by mogły wznowić loty do USA. To oczywiście wymagałoby spełnienia stosownych warunków technicznych – a zatem i dostępu do stosownego serwisu.
Tym sposobem kupno Boeingów byłoby dla Rosjan podwójnym zyskiem – przy czym polityczny zysk z wywalczenia rozluźnienia sankcji mógłby być w oczach Kremla istotniejszy. Tym bardziej, że tworzyłoby to zachętę dla amerykańskich lobbystów przemysłowych do naciskania na zawarcie pokoju, niezależnie od warunków. Jego podpisanie przybliżałoby bowiem miliardowy kontrakt. USA odpowiedziały jednak wymijająco, oświadczając, że nie będą dyskutować przyszłych kontraktów przemysłowych przed zawarciem porozumienia pokojowego.