Przymrozki masakrują polskie winnice. „Zbiory będą rekordowo niskie”
Niskie temperatury, które nagle uderzyły w Polskę zaraz po fali ciepła i czymś, co można tylko nazwać bardzo wczesną wiosną, wywołały znaczne straty w lokalnych winnicach, szczególnie na Dolnym Śląsku. Właściciele winnic walczą z zimnem, stosując różnorodne, często kreatywne metody ochrony swoich upraw przed skutkami nocnych przymrozków, które lokalnie osiągały wartości nawet do -7 stopni Celsjusza.
Kapryśna temperatura dociska polskich rolników
Marek Dymkowski, prezes Stowarzyszenia Winnice Dolnośląskie, w rozmowie z PAP przyznał, że straty są ogromne. „Od niedzieli walczymy z przymrozkami, które spowodowały w zasadzie 100 proc. strat w niektórych lokalizacjach,” – mówi Dymkowski. Z jego słów wynika, że mimo nadziei na pojawienie się nowych pędów z drugich pąków, zbiory mogą wynieść tylko od 20 do 40 proc. tego, co zakładano na ten rok.
W reakcji na nieubłaganą pogodę winiarze przyjęli metody zaradcze, które są równie nietypowe, co innowacyjne. Palenie ognisk, stosowanie specjalnych świec wśród rzędów winogron czy zraszanie upraw wodą to tylko niektóre z działań, które mają na celu ochronę delikatnych pąków przed zimnem. W najbardziej ekstremalnych przypadkach, takich jak winnice w Lubuskiem, do akcji ruszył nawet śmigłowiec, który przez mieszanie warstw powietrza miał za zadanie podnieść temperaturę przy ziemi.
Jednakże nie wszystkie winnice doświadczyły tych samych poziomów zniszczeń. Producenci, mimo trudności, zachowuje nadzieję. „Pracujemy ciężko, by ochronić krzewy przed powrotem zimy. Przed nami jeszcze dwie noce walki,” relacjonuje jeden z przedstawicieli branży. Podobnego ducha walki wykazuje zachodniopomorska Winnica Turnau, która rozświetliła swoje pola tysiącem świec, próbując w ten sposób obronić swoje uprawy.
Polskie winnice kontra zmiany klimatyczne
Sytuacja winnic na Dolnym Śląsku i w innych regionach Polski rzuca światło na coraz trudniejsze warunki, z jakimi muszą mierzyć się lokalni rolnicy, szczególnie w kontekście zmian klimatycznych i związanych z nimi ekstremalnych zjawisk pogodowych. „To, co się dzieje, to przypomnienie, że winiarstwo jest wyjątkowo narażone na nagłe i zaskakujące zmiany” – komentuje Dymkowski.
Te, z kolei, mają też jednak i pozytywne skutki. Cały sektor winiarstwa w Polsce rozkwitł w zasadzie *dzięki* ocieplaniu się klimatu, a polskie wina nie są już ekstrawaganckim wymysłem, a realną konkurencją na europejskim rynku. Winogrona, jak twierdzi branża, sadzi się już nawet w południowej Skandynawii.
Choć straty są dotkliwe, a prognozy nie napawają optymizmem, polscy winiarze nie tracą nadziei. Ich determinacja w obronie upraw przed przymrozkami to dowód na niezłomność i innowacyjność w obliczu natury, która coraz częściej zaskakuje swoją nieprzewidywalnością. Jak zaznacza Dymkowski, „To klęska, ale też lekcja na przyszłość.”