Projekt rodem ze sci-fi remedium na niedostatek kierowców. Wedle planu, za kilka lat Japonia będzie z logistyką przyszłości
Z powodu braku pracowników transportu, Japonia planuje wkrótce zbudować awangardowy system zautomatyzowanego transportu na skalę przemysłową. Choć nie jest to pomysł zupełnie nowy, to wyzwaniem pozostanie jego skala – a także, może przede wszystkim, opłacalność.
Japonia, kraj tyleż ludny, zamożny i uprzemysłowiony, przeżywa ogromne trudności na rynku pracy. Mówiąc prościej, ostro brakuje pracowników, szczególnie do bardziej „manualnych” zajęć. Nawet tych bardzo potrzebnych, które jednak nie zawsze bywają atrakcyjne finansowo.
To wszystko jest konsekwencją sytuacji demograficznej kraju, z którą tamtejsze rządy nie mogą poradzić sobie od dekad. Sprawia to, że na poważne kłopoty z ilością rąk do pracy narzeka także tamtejszy sektor transportowy. I jest to problem coraz bardziej dotkliwy.
Wszystko to sprawiło, ze japońscy politycy postanowili sięgnąć po rozwiązanie niestandardowe. I wywierające wrażenie swoją skalą. Najwyraźniej nawet realizacja ogromnego projektu infrastrukturalnego wydaje się łatwiejsza od prób rozwiązania problemów demograficznych, na które cierpi Japonia.
Japonia podziemnych tuneli
Japończycy chcą bowiem zbudować gigantyczny, zautomatyzowany kanał transportowy do obsługi międzymiastowej logistyki. Przypominać on będzie ogromny taśmociąg, choć w tym przypadku adekwatniejszym mianem byłby „kontenerociąg”.
Propozycję tę sformułował pod rozwagę polityków panel ekspercki, który pracował z ramienia japońskiego Ministerstwa Ziemi, Infrastruktury, Transportu i Turystyki. Czyli resortu japońskiego rządu, który akurat, co ciekawe, nie słynie z chęci do efektownych zmian. Wedle założeń, na początek ciąg taki połączyłby Tokio oraz Osakę.
Miałby on operować przede wszystkim w ramach podziemnego tunelu, aczkolwiek są także pomysły uzupełnienia go częścią naziemną. Ta ostatnia miałaby być przeznaczona dla ładunków o mniejszej masie i/lub gabarytach, i stanowiła coś w rodzaju odwróconej idei zautomatyzowanego pociągu.
Odcinek pomiędzy Tokio i Osaką miałby mieć długość ok. 515 kilometrów. Zakłada się, że jego dzienna przepustowość równałaby się ekwiwalentowi pracy 25 tys. ciężarówek. Oczywiście wszystko to kosztowałoby – i to niemało.
Za budowę i wdrożenie tej pionierskiej instalacji Japonia miałaby zapłacić 3,7 biliona jenów, czyli nieomal 24 miliardy dolarów.
Jeszcze troszkę do zrobienia
Jeśli chodzi o horyzont czasowy, to zakłada się względnie szybkie tempo projektowania i budowy. Dopiero potem zaczną się schody – a przynajmniej tak wynika z szacunków rządu. System miałby bowiem być gotowy do testów już w 2027 roku.
Sugeruje to, że zdołano by go już do tego czasu fizycznie zbudować. Oczywiście, w przypadku takiego projektu największym wyzwaniem wydaje się nie fizyczna budowa, lecz zapewnienie niezawodnego i efektywnego działania bez nadzoru człowieka. Jak również – co jakże ważne – pilnowanie opłacalności przedsięwzięcia.
Dalej, w 2027 lub 2028 roku, miałyby rozpocząć się szeroko zakrojone testy. Te z kolei planuje się prowadzić daleko dłużej niż samą budowę, bo jeszcze do lat 30′. Wedle wstępnych wyobrażeń, „kontenerociąg” mógłby uzyskać gotowość rynkową i operacyjną w 2034 roku.