Latające samochody mają być bezpilotowe? Startup prezentuje pomysł

W czasie salonu lotniczego w Farnborough w Wielkiej Brytanii, firma Wisk Aero zaprezentowała plany cywilnego pojazdu powietrznego. W odróżnieniu od większości tych, które są obecnie przedmiotem prac, miałby on być bezpilotowy. Kwestia, czy tak będą sterowane latające samochody przyszłości wzbudza jednak wątpliwości i pociąga za sobą ryzyko.

Kalifornijski startup Wisk Aero, pierwotnie joint venture Kitty Hawk Corp. i Boeinga, należy obecnie w całości do tego drugiego. Innowacyjne podejście do transportu powietrznego z pewnością pomogłoby temu gigantowi zapomnieć o ciągnących się za nim skandalach. Pytaniem pozostaje, czy pomysł Wisk to aby na pewno droga do sukcesu komercyjnego.

Drony z ludźmi w środku

Wisk Aero pokazał w Farnborough model swojego pojazdu. Jest to czteromiejscowy wielowirnikowiec typu eVTOL, o planowanym zasięgu 145 km. Wyróżnia go podejście do pilotażu – tego otóż miałoby po prostu nie być. Latające samochody tego modelu miałyby być w pełni autonomiczne i poruszać się niezależnie od pasażerów.

Firma argumentuje, że taki sposób byłby bardziej ekonomiczny. Miałby bowiem eliminować koszty samego pilota. Wehikuły te często określa się zresztą jako „powietrzne taksówki”, co wskazuje, że firma dedykuje je raczej pod wynajem przez operatorów niż na sprzedaż na własność dla indywidulanych posiadaczy.

W takiej formie faktycznie byłaby to oszczędność, jednakże…

No risk, no fun..

Założenie, że zamiast posiadania przyszłością jest wynajem, jest, nie sposób ukryć, cokolwiek ryzykowne. Wiele osób po prostu woli posiadać na własność, zamiast „own nothing and be happy„. Wielu entuzjastów transportu powietrznego nie wyobraża sobie także pojazdu bez możliwości sterowania nim. Właśnie radość z pilotażu, a nie jedynie czasowe czy ekonomiczne zyski, często skłania ludzi do zainteresowania transportem powietrznym.

Największą wątpliwość wiąże się jednak z kwestią rozwoju technologicznego. Do wyzwań technicznych stojących przed kwestią wydajnego zasilania eVTOL Wisk Aero dodaje tutaj bowiem (i to bynajmniej nie niezbędnie) wyzwania techniczne stojące przed zagadnieniem zaprojektowania bezpiecznego i niezawodnego systemu „pilotażu bezpilotowego”.

Zaślepienie w kolorze zielonym

Przy całej innowacyjności indywidualnego transportu powietrznego – przysłowiowego Świętego Graala osobistej komunikacji rodem z powieści science fiction – zastanawia także frapujący brak innowacyjności w jednym aspekcie. Zdecydowana większość obecnie istniejących pojazdów powietrznych – czy to w formie wielowirnikowych pionowzlotów, czy innej – to ciągle i ciągle ta sama, jedna koncepcja. Elektryczny wehikuł na baterie, mianowicie.

Dlaczego uwaga konstruktorów nie skupia się także na innych formach napędu? W tym także tych znacznie bardziej efektywnych i sprawdzonych w lotnictwie, jak silniki tłokowe, odrzutowe czy turbinowe? Czyżby agresywna moda na elektryki stanowiła formę jakiegoś nieformalnego przymusu, by wszystkie pojazdy były koniecznie, tylko i wyłącznie, elektryczne?

Jest to zdumiewające tym bardziej, że same firmy z branży postrzegają kwestię baterii jako barierę w rozwoju latających pojazdów. Odpowiednio wydajne baterie są po prostu niedostępne i/lub nieekonomiczne. Co więcej, w przypadku transportu powietrznego niedopuszczalne jest to, co nie stanowiłoby krytycznego problemu na drodze, czyli po prostu zatrzymanie pojazdu po wyczerpaniu baterii. To oczywiście podnosi wymagania techniczne wobec układów zasilania.

Latające samochody – ale swobody brak…?

Także zdobycie odpowiednich zezwoleń na operowanie autonomicznymi pojazdami latającymi może być wyzwaniem. Szczególnie biorąc pod uwagę, że autonomiczne samochody na drogach bynajmniej nie okazały się pomysłem bezproblemowym. Przede wszystkim zaś – idea ta przeczyłaby fundamentalnemu założeniu przyświecającemu pomysłowi na transport powietrzny.

Takiemu mianowicie, by uwolnić się od infrastruktury drogowej, która krępuje go i ogranicza tylko do wytyczonych tras. I choć transport powietrzny też będzie wymagać infrastruktury startowej (szczególnie w centrach miast) to potencjalnie mógłby on zaoferować możliwość faktycznie nieskrępowanej podróży. Jeśli oczywiście brzemię regulacyjne lub sami producenci jednak tej szansy nie zaprzepaszczą.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.