Potężny wzrost zwolnień w Polsce. 'Nowe porządki w korporacjach’. To miasto się wyróżnia’.

Potężny wzrost zwolnień w Polsce. 'Nowe porządki w korporacjach’. To miasto się wyróżnia’.

Najnowsze dane z Krakowa, słynącego z mnogości programistów, zatrudnianych najczęściej w zagranicznych firmach zaskakują. Media obiegły informacje o grupowych zwolnieniach w Aldi Nord, które m.in. przez AI likwiduje krakowski oddział firmy. W efekcie, w niemieckiej firmie straci pracę prawie 100 osób. Jak naprawdę wygląda ta sprawa… I czy w USA widać podobne tendencje, co na krakowskim rynku pracy?

Nieubłagana statystyka

Statystyki Urzędu Pracy ujawniają, że od stycznia do lipca w Krakowie do zwolnienia zgłoszono więcej osób, niż w całym 2024 roku… Który dla wielu pracowników IT był ciężki. W drugim największym mieście Polski pracę straciło 3666 osób, z 27 firm.

Najbardziej zagrożone są zawody, które podejmują się słabo wyspecjalizowanych zadań biurowych, jakie może dziś za ułamek kosztów wykonywać sztuczna inteligencja. Moda na zwolnienia przyszła do Polski zza oceanu. Firmy skupiają się na maksymalizacji zysków.

Zresztą trudno je za to winić, w końcu powstają z powodu rachunku ekonomicznego. Czy programistów w Polsce czeka kryzys? W tym miejscu warto zaznaczyć, że średnie zarobki w Krakowie przewyższają Warszawę. Głównie z powodu dużej ilości specjalistów IT. Zatem sytuacja może uderzyć w sytuację całego regionu… To, co może ratować krajowych deweloperów to wysoki poziom wiedzy i doświadczenia. Na światową skalę.

Reprezentant Polski o pseudonimie X zwyciężył w prestiżowym AtCoder World Tour Finals 2025 (Heuristic Division). Źródło: X

Nie tylko w Polsce…

Na pierwszy rzut oka masa zwolnień naprawdę wygląda to na klasyczne cięcie kosztów. Kolejne doniesienia o masowych zwolnieniach w gigantach technologicznych: tysiące pracowników odchodzą z Microsoftu, Google, czy Meta. Ale wystarczy zaledwie delikatnie zarysować powierzchnię tej narracji, by zobaczyć znacznie bardziej złożony i, nie bójmy się tego słowa, strategicznie bezwzględny mechanizm.

Bo gdy jedną ręką te same firmy żegnają się z pracownikami działów HR, marketingu czy operacji, drugą właśnie podpisują astronomiczne kontrakty z nowo zatrudnionymi „gwiazdami AI”. I nie mówimy tu o premiach w wysokości kilku milionów dolarów. Czasami o dziesiątkach milionów dla jednej osoby. Oczywiście, na amerykańskim, a nie polskim rynku pracy. Moda na odchudzanie zespołów trwa, a AI ją wspiera.

AI jako nowa linia życia

W Dolinie Krzemowej narasta przekonanie, że przyszłość zarówno technologiczna, jak i finansowa rozgrywa się na polu sztucznej inteligencji. Przetrwanie, a tym bardziej dominacja na rynku, ma być kwestią zero-jedynkową: albo zbudujesz najlepszy model AI, albo zostaniesz zmieciony przez konkurencję. I właśnie dlatego Big Tech może dziś z jednej strony płacić specom od AI więcej, niż swoim CEO.

Z drugiej masowo pozbywać się pracowników, którzy „nie pasują” do tej nowej układanki. Brzmi brutalnie? Tak. Ale z punktu widzenia zarządów to czysta arytmetyka przyszłości. Sztuczna inteligencja ma być nie tylko motorem innowacji, ale też kluczem do zwiększenia marży operacyjnej. A inwestorzy, mimo pozorów konserwatyzmu, doskonale to rozumieją. W Polsce koszty pracy są dużo niższe niż w USA, więc zwalnianie polskich zespołów nie wydaje się mądre… Ale nie znaczy to, że wszystkie etaty przetrwają

Spójrzmy na liczby. Meta w 2023 roku rozpoczęła z nieco ponad 77 tysiącami pracowników. Po kilku rundach spektakularnych cięć liczba ta spadła do 67 tys. Dziś? To znów niemal 77 tys. jak gdyby nic się nie stało. Google? Z 182 tys. zeszło do 179 tys., by chwilę później znowu przekroczyć pułap 187 tys. pracowników.

Microsoft? Mimo zwolnień rzędu kilku tysięcy ludzi zatrudnienie pozostaje „względnie stabilne”. Jak dyplomatycznie ujął to prezes Satya Nadella… czyli na poziomie 228 tys. etatów. Dokładnie tyle, ile rok temu. To nie jest przypadek. To strategia, która opiera się na przetasowaniu sił, a nie na redukcji skali.

Nowy porządek korporacyjny

Nie sposób przejść obojętnie obok zjawiska, które zaczyna definiować współczesny rynek pracy w sektorze technologicznym. Z jednej strony pracownicy traktowani jak przestarzały software, do odinstalowania. Z drugiej elitarna kasta inżynierów, badaczy i liderów projektów AI, którym oferuje się niemal nieograniczone środki i wpływ.

Firmy dają jasno do zrozumienia, że niektóre osoby są tak kluczowe, że warto im płacić więcej niż komukolwiek innemu na świecie… Włącznie z zarządem. A inni? Cóż, są już „niepotrzebni”. I nie chodzi tu tylko o pieniądze. Trwa cała redefinicja wartości pracownika.

Jednocześnie duże firmy takie doskonale wiedzą, że na dłuższą metę nie mogą po prostu ciąć bez końca. Dlatego po każdej fali zwolnień przychodzi fala… zatrudnienia. Ale już w innych działach, pod innym kątem kompetencyjnym, z nowymi celami.

Paradoksalnie, ten rollercoaster kadrowy może przyczynić się do dalszej segmentacji rynku pracy. Jeśli szkolisz się w AI, masz w ręku kartę przetargową jak nigdy dotąd. Jeśli nie, być może czas przekwalifikować się i zacząć pracować 'z AI-em’. Firmy przestają być „wielkimi rodzinami” z benefitami i bożonarodzeniowymi kolacjami dla całych zespołów. Zaczynają przypominać supertankowce z chłodną kalkulacją.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.