Potężny atak w Japonii! Kultowe piwo znika ze sklepów, rażą puste półki. Co się stało?
Ostatnio dużo pisze się o kryzysie japońskiej gospodarki. Tymczasem Kraj Kwitnącej Wiśni ma kolejny, niezwykle poważny problem. Pół żartem, pół serio, bo niby nie chodzi o „być, albo nie być”, ale niektórzy mogą z tym polemizować. Chodzi o… piwo. Asahi Super Dry, najpopularniejszy tego typu złoty napój w Japonii, od kilku dni praktycznie stoi, bo padł ofiarą cyberataku. Hakerzy uderzyli w system zamówień i dostaw, więc fabryki zostały sparaliżowane, a sieci handlowe muszą rozkładać ręce.
Cyberatak zatrzymał Asahi. Piwo, które zmieniło Japonię, znika z półek
Asahi narodziło się dawno temu, bo w 1889 roku w Osace. Początkowo była to jedna z wielu małych japońskich warzelni, ale w latach 80. XX wieku firma wymyśliła coś, co zrewolucjonizowało rynek – piwo Super Dry. Lekkie, z czystym finiszem, zupełnie inne od ciężkich lagerów, które dominowały wcześniej. W kilka lat zdobyło Japonię, a potem świat. Teraz mają tam poważny problem.
FamilyMart, Lawson i inne duże sklepy już ostrzegają: piwo i napoje od Asahi będą znikać z półek. FamilyMart wręcz zawiesił wszystkie zamówienia, mówiąc otwarcie, że nie ma terminu wznowienia. I tu robi się ciekawie. Problem dotyczy nie tylko samego piwa, ale też butelkowanych herbat czy innych produktów własnych. Krótko mówiąc: Japończycy mogą mieć chwilowo ciężki czas, jeśli chodzi o swoje ulubione napoje.
Asahi to nie tylko marka kojarzona z Japonią. To także właściciel takich brandów jak Peroni, Grolsch czy Pilsner Urquell. Ale właśnie rynek japoński odpowiada za połowę sprzedaży całej grupy, więc cyberatak naprawdę uderza w samo serce biznesu.
Puste półki po ataku hakerów
Firma uspokaja, że dane klientów nie wyciekły, ale jednocześnie nie ma pojęcia, kiedy uda się przywrócić normalne działanie systemów. „Badamy sprawę, ale nie możemy podać terminu naprawy” – brzmi oficjalny komunikat. Tymczasem konkurencja tylko zaciera ręce, a Lawson zapowiedział, że na półki wstawi produkty innych marek, żeby klienci mieli do wyboru cokolwiek zamiast pustki.
Na razie cała sytuacja brzmi jak ciekawostka. Ale jeśli sparaliżowany gigant nie stanie na nogi w najbliższym czasie, może się okazać, że zabraknie nie tylko piwa na domowe grille, ale i herbaty w automatach, które stoją na każdym rogu Tokio. I to dopiero byłby prawdziwy szok.
