Polska „na gazie”. Zakup alkoholu przenosi się do szarej strefy

W Polsce trwa debata na temat małych formatów napojów spirytusowych, znanych jako „małpki”. Obecnie akcyza na alkohole spirytusowe jest trzykrotnie wyższa niż na piwo, a producenci spirytusu muszą ponosić dodatkową opłatę za małe butelki.

Dane Centrum Monitorowania Rynku za pierwsze półrocze 2024 roku pokazują, że Polacy najczęściej sięgają po piwo, które stanowi 55 proc. spożywanego alkoholu (93 litry na osobę rocznie). Alkohole mocne odpowiadają za 37 proc., a wino za 8 proc. spożycia. Każdego dnia sprzedaje się 9,4 mln puszek i butelek piwa. Małe butelki napojów spirytusowych, tzw. „małpki” również cieszą się pewną popularnością, ale ich sprzedaż jest ograniczana przez wyższą akcyzę i dodatkowe opłaty Te liczby szokują – codziennie sprzedawanych jest aż 1,3 mln sztuk „małpek” o pojemnościach 90, 100 i 200 ml!

„Ze mną się nie napijesz?”

Popularność piwa można przypisać głównie niskiej cenie oraz szeroko zakrojonej reklamie, która często przedstawia piwo jako napój kojarzący się z relaksem i dobrą zabawą, przez co bywa postrzegane jako mniej szkodliwe niż inne alkohole. Jak podkreśla „Rzeczpospolita”, piwo to najtańszy alkohol na rynku, podczas gdy małe opakowania napojów spirytusowych są najdroższe. Akcyza na alkohole spirytusowe jest trzykrotnie wyższa niż na piwo, a dodatkowa opłata za małe butelki dodaje około złotówki do ceny 100 ml butelki 40-procentowego napoju.

Co ciekawe, dodatkowy podatek na alkohole mocne w małych opakowaniach obowiązuje tylko w Polsce, co w połączeniu z rosnącymi kosztami produkcji i wyższymi stawkami akcyzy, prowadzi do wzrostu cen legalnych alkoholi. W rezultacie część sprzedaży przenosi się do szarej strefy. Raport Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych „Szara strefa 2024” szacuje, że nielegalna sprzedaż mocnych alkoholi w 2023 roku spowodowała straty dla budżetu państwa w wysokości około 1,3 mld zł, a prognozy na 2024 rok wskazują na dalsze straty sięgające około 1 mld zł.

Jednocześnie w Polsce znaczną ilość alkoholu nadal produkuje się nielegalnie, choć skala tego procederu zmienia się w zależności od różnych czynników, takich jak wysokość akcyzy, ceny legalnego alkoholu oraz dostępność surowców. Nielegalna produkcja i handel alkoholem, nazywany „szarą strefą”, obejmuje głównie wytwarzanie bimbru, czyli domowego alkoholu destylowanego, oraz przemycanie alkoholu z krajów, gdzie jest on tańszy.

Polacy lubią alkohol

Polacy mają skomplikowany i wielowymiarowy stosunek do alkoholu, który jest zakorzeniony w historii, kulturze i społeczeństwie. Szczególnie wódka jest integralną częścią wielu obrzędów, świąt i uroczystości, od wesel po spotkania rodzinne. Ponadto spożywanie alkoholu jest często postrzegane jako sposób na integrację i budowanie więzi społecznych, towarzyszy wielu spotkaniom towarzyskim i jest uważane za element dobrej zabawy. Dodajmy, że w naszym kraju picie alkoholu jest powszechnie akceptowane i często traktowane jako coś naturalnego w wielu sytuacjach życiowych. W niektórych kręgach społecznych odmowa picia może być postrzegana jako nietypowa lub niegrzeczna.

Obecnie polskie władze starają się ograniczać skalę nielegalnej produkcji alkoholu poprzez zaostrzenie kontroli oraz kampanie edukacyjne mające na celu uświadamianie społeczeństwa o zagrożeniach związanych z konsumpcją nielegalnych wyrobów alkoholowych. Emilia Rabenda, prezes Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego, twierdzi, że jeśli państwo chce skutecznie realizować politykę zmniejszania konsumpcji alkoholu, powinno zmienić podejście do akcyzy, która obecnie faworyzuje najtańszy i najbardziej dostępny alkohol, czyli piwo.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.