Paliwowy gigant zwolni co piątego pracownika. Potrzebuje środków

Koncern Chevron ogłosił, że planuje daleko idące zwolnienia pośród swojej załogi. Krok ten ma być konieczny, aby zredukować koszty i uprościć strukturę firmy. Mówiąc prościej, Chevron chce zamknąć niedostatecznie zyskowne projekty, pozbyć się niekonkurencyjnych zasobów, i zgromadzić fundusze na inwestycje w te zyskowne i konkurencyjne.

A to wymaga daleko idących oszczędności. Firma zamierza w związku z tym dywestować z części „aktywów firmowych”, jak to się dyplomatycznie określa w języku komunikacji korporacyjnej. Czyli po prostu sprzedać niektóre działy, obiekty lub spółki zależne. To jednak nie wystarczy, i Chevron chce przeprowadzić podobny zabieg, jaki wobec federalnej biurokracji wykonuje obecnie Donald Trump.

Czyli znacząco (choć nie aż tak radykalnie, jak to ma miejsce w przypadku Trumpa) zmniejszyć zatrudnienie w firmie. Pozostawiając w niej, w miarę możliwości, jedynie stanowiska i osoby faktycznie niezbędne i produktywne. Tak bowiem należy zapewne rozumieć słowa o „uproszczeniu struktury organizacyjnej” firmy.

Chevron chce natomiast pozbyć się natomiast szeregu funkcji pomocniczych, dodatkowych, niezwiązanych z meritum działalności koncernu czy po prostu niepotrzebnych. Które w rozbudowanych organizacjach, takich jak duże koncerny, mają tendencje do mnożenia się.

Chevron się „odchudza”

Jak poinformowano w firmowym oświadczeniu, Chevron zakłada redukcje zatrudnienia rzędu od 15 do 20 procent. To i tak dość konserwatywne plany, jednak firmy naftowej składają się w dużej mierze z wysoko wykwalifikowanych pracowników technicznych i specjalistów z dziedziny paliwowej. A tych redukcje, można podejrzewać, dotkną w niewielkim, o ile jakimkolwiek stopniu.

Rok temu Chevron zatrudniał, w ujęciu światowym, nieco ponad 40 tys. pracowników. Założyć należy zatem, że firma chce się pozbyć około 6-8 tys. przedstawicieli zbędnego „zasobu ludzkiego”. Redukcje te, a także wspomniane wcześniej dywestycje, sprzedaż aktywów oraz finansowa racjonalizacja operacji firmy miałyby w sumie, w zamierzeniach zarządu, przynieść oszczędności rzędu 3 miliardów dolarów.

Walka firmowych kuzynów

Chevron potrzebuje tych pieniędzy na nowe inwestycje – z dotychczasowymi ma bowiem kłopot. Największe, spektakularne odkrycie ostatnich lat – pola naftowe na wybrzeżu Gujany – pozostaje dla niego na razie niedostępne. Firma usiłuje uzyskać do nich dostęp, poprzez przejęcie mającej w nich udziały firmy Hess. Wywołało to jednak przeciągającą się batalię prawną.

Głównym przeciwnikiem jest w niej tradycyjny konkurent, koncern Exxon. Który pierwszy poczynił inwestycje w Gujanie, i dotąd skutecznie blokował Chevronowi drogę do gujańskich złóż. I chciałby ten stan rzeczy utrzymać. Jeśli natomiast chodzi o własne projekty tego ostatniego, to inwestycje w pola naftowe w Kazachstanie póki co nie spełniły pokładanych w nich nadziei.

Chevron chce ten projekt przyspieszyć. Dotąd jednak, od momentu rozpoczęcia w 2012 r., cierpiał on na opóźnienia oraz znaczące wzrosty kosztów.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.