Odebrać fiskusowi pistolety. Politycy chcą rozbroić skarbówkę

Nieco niezauważenie w Polsce, za Oceanem pojawiła się ciekawa inicjatywa zmierzająca do „przybliżenia państwa do obywatela”. W odróżnieniu od najczęściej spotykanych w takich przypadkach propozycji prawnych czy proceduralnych, ta miałaby wymiar ultra-praktyczny. Chodzi o wyrwanie kłów IRS, instytucji znienawidzonej przez tysiące Amerykanów. W sensie całkiem bliskim do dosłownego.

IRS, czyli Internal Revenue Service, to amerykańska skarbówka. Powiedzieć, że tamtejszy fiskus nie jest przesadnie lubiany przez gros obywateli, byłoby niedopowiedzeniem. IRS słynie bowiem ze swojej małostkowej drobiazgowości – służba wielokrotnie pokazywała, że potrafi zniszczyć czyjąś firmę czy zrujnować plany emerytalne z powodu drobnych błędów papierkowych. Słynie ona też z prowadzenia ciągnących się latami, przewlekłych postępowań.

Jądro fiskalnej ciemności

Drobiazgowość ta odnosi się jednak tylko i wyłącznie w jednym kierunku – wobec podatników. Sama IRS rezerwuje sobie bowiem prawo do popełniania błędów. Entuzjazmowi do tego, by zająć czyjeś konto bankowe, dorównuje jedynie niechęć (zdaniem krytyków, granicząca z celową obstrukcją), by te środki zwrócić, gdy zajęcie okaże się nieuprawnione. Urzędnicy odpowiedzialni za nadużycia IRS, i to nawet te rażące (jak np. prześladowanie fundacji związanych z Partią Republikańsa za kadencji Obamy), niemal nigdy nie ponoszą konsekwencji za swoje działania.

Co być może najgorsze, z uwagi na nieprawdopodobną komplikację przepisów podatkowych w USA, IRS zdołała wykroić sobie olbrzymi zakres uznaniowości. I ma zwyczaj narzucać podatnikom swoją interpretację prawa, nawet jeśli jest ona w wyraźny sposób nadużyciem. Nie podoba się? Zawsze można pozwać IRS w sądzie federalnym. Jeśli, naturalnie, ma się setki tysięcy dolarów na koszty procesu i wynajęcia adwokatów. I o ile urzędnicy nie wpadli na pomysł, by te środki profilaktycznie zamrozić.

W tym kontekście tym większy sprzeciw budził jeszcze jeden aspekt funkcjonowania skarbówki. IRS, podobnie jak ogromna liczba amerykańskich agencji federalnych (często take tych, które nie mają żadnego logicznego powodu, by je posiadać – jak np. Departament Edukacji), posiada własne oddziały „policyjne”. W praktyce są to domorosłe zespoły special weapons and tactics (SWAT), wykorzystywane do realizowania i wymuszania decyzji podjętych przez Internal Revenue Service.

IRS bez swoich „zabawek”?

Jak łatwo zauważyć, fiskus działa tutaj niemal jak literacki sędzia Dredd – jako policjant, prokurator i sędzia (kontrola sądowa poczynań skarbówki jest bowiem, jak się rzekło, w dużej mierze iluzoryczna). Pomysł, aby ten problem rozwiązać w sposób radykalny, zgłosił niedawno kongresmen Barry Moore. Moore, Republikanin z Alabamy, złożył bowiem projekt ustawy zatytułowanej „Why Does the IRS Need Guns Act„. Nazwa w dużej mierze tłumaczy, o co chodzi.

Ustawa nakładałaby bowiem na skarbówkę formalny zakaz posiadania, nabywania i przechowywania uzbrojenia. Nie tylko tytułowych pistoletów, ale także karabinów oraz wszystkich innych form broni palnej i amunicji. Broń znajdująca się obecnie w dyspozycji fiskusa zostałaby przekazana Administratorowi Usług Ogólnych rządu federalnego (Administrator of General Services). A następnie – sprzedana osobom prywatnym lub sprzedawcom broni na rynku cywilnym. Przychody trafiłyby do Departamentu Skarbu, „w wyłącznym celu redukcji deficytu” budżetu federalnego.

Warto wspomnieć, że w końcowych miesiącach kadencji Bidena, administracja Demokratów szła w przeciwnym kierunku. Planowała bowiem zatrudnić 87 tysięcy nowych, uzbrojonych agentów IRS, by radykalnie podnieść zdolności do kontrolowania finansów indywidualnych podatników. Oficjalny powód, jakim miało być ściganie milionerów, publika przyjęła kpinami i sarkastycznymi komentarzami. Po objęciu władzy przez Trumpa, jego ekipa decyzję cofnęła i poczęła zwalniać niedawno zatrudnionych. W kręgach nowej administracji przebąkuje się nawet o zupełnej likwidacji tej służby.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.