Niemiecka motoryzacja tonie, prezes Mercedesa uderza w Unię Europejską. Bunt przeciw elektrykom?

Niemieccy producenci samochodów, poza problemami z cenami energii i perturbacji w krajowej gospodarce mają na głowie co najmniej cztery, palące problemy. Kryzys nie chce opuścić fabryk niemieckich gigantów samochodów. Po pierwsze zainwestowali miliardy euro w Chinach, gdzie konsumenci zaskakująco słabną.

Po drugie, nie są w stanie konkurować w kategoriach cena – jakość, z chińskimi markami, podbijającymi serca Chińczyków (i nie tylko)… Wreszcie po trzecie, 'niemieckie marki’ przeżywają kryzys wizerunkowy; konsumenci zaczynają kwestionować przepłacanie za wartość dodaną, której nie wiadomo gdzie dokładnie szukać.

I po czwarte… Miliardy euro zainwestowano w produkcję elektryków, które spotykają się ze zniżkującym popytem, w czasie gdy sprzedaż 'spalinowych’ aut okładana jest drakońskimi sankcjami na poziomie Unii Europejskiej. Akcje Mercedes-Benz Group w piątek zniżkowały prawie 7%, ciągnąć za sobą kolejne fale wyprzedaży w sektorze niemieckich, producentów aut. Firma obniżyła oczekiwania i obwiniła za to 'gwałtowne pogorszenie się sytuacji biznesowej w Chinach’.

Góra lodowa?

Mercedes w szerokim komentarzu stwierdził, że „ (…) Wzrost PKB w Chinach stracił dalszą dynamikę w obliczu słabszej konsumpcji. A także utrzymującego się spowolnienia w sektorze nieruchomości. Wpłynęło to na ogólną wielkość sprzedaży w Chinach, w tym sprzedaż w segmencie top-end”. Fakty są jednak niebłagalne. Problem dotyczy nie tylko Chin. Sprzedaż w Europie również zwalnia. Dostawy Mercedesów w Unii Europejskiej spadły o 12,7% rok do roku.

Mercedes szacuje, że skorygowany zwrot ze sprzedaży wyniesie od 7,5% do 8,5%, w porównaniu z wcześniejszą prognozą na poziomie 10% i 11%. Wiosną firma szacowała, że będzie on oscylował w przedziale między 14% a 15%. To kolejny cios dla wiodącego, zachodniego przemysłu motoryzacyjnego. Firma BMW także obniżyła oczekiwania tegorocznych zysków, a Volkswagen rozważa cięcie kosztów, w którego ramach możliwe jest zwolnienie nawet 30,000 pracowników.

Incydent w południowokoreańskim miasteczku Incheon, podsycił miesiącach obawy opinii publicznej o bezpieczeństwo samochodów zasilanych akumulaturami. W wyniku pożaru samochodu aż 23 osoby zostały hospitalizowane z powodu szkodliwych oparów. Ponad 200 rodzin zostało bez dachu nad głową na wiele tygodni. Gaszenie pożary zajęło 8 godzin, w podziemnym parkingu. W Korei Południowej nazwano to zjawisko 'fobią EV’. Zatem w kolejnym kraju zanurkuje popyt?

Sprzedaż elektryków wg. danych KAIDA w Korei Południowej poważnie spada z roku na rok. Źródło: Korea Automobile Importers & Distributors Association, Bloomberg

Wołanie w eter?

Dyrektor generalny Mercedes-Benz Group wezwał eurokratów do złagodzenia przepisów dotyczących emisji spalin. Poparł tym samym propozycje Mario Draghiego dotyczące zwiększenia konkurencyjności Europy. Ola Kaellenius powiedział dziennikarzom gazety Handelsblatt, że niemiecki producent samochodów zgadza się ze stanowiskiem Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA). Wezwał do „pilnych działań” przed osiągnięciem celów w zakresie emisji, które mogą kosztować niemiecki przemysł miliardy euro kar.

Kaellenius jasno przekazał, że firma nie może oszaleć i ignorować preferencji jej własnych klientów. W scenariuszu stagnacji udziału w pełni elektrycznych samochodów w Europie, cele w zakresie emisji CO2 na 2025 r. są praktycznie nieosiągalne. Przekazał też, że „prawie bez zastrzeżeń poparłby” niedawny raport Draghiego, byłego prezesa Europejskiego Banku Centralnego. Draghi wymienił sposoby poprawy konkurencyjności Startego Kontynentu.

To nie jedyny problem. Przemysł motoryzacyjny zmaga się z przeciwnościami w postaci ceł i słabnącej gospodarki na głównych rynkach eksportowych. Prezes Mercedesa nie zamierza jednak dramatyzować. Kaellenius wskazał, że biznes jest zmienny, a firma musi dostosowywać się do zmiennych warunków rynkowych. Plan redukcji kosztów na rok 2024 jest w toku. Kary, które płacą koncerny samochodowe, produkujące auta spalinowe zmuszały je do zwiększania podaży elektryków… Ale podaż trafia na jałowy grunt. Czy Unia pójdzie 'po rozum do głowy’?

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.