Niemcy zarobią na zamknięciu polskiej granicy z Białorusią? 'Tranzyt przez Sankt Petersburg’. Chiny na zawsze 'pominą’ Polskę?
Decyzja Warszawy o zamknięciu przejścia granicznego z Białorusią wstrząsnęła logistycznym krajobrazem Europy Środkowej. China-Europe Railway Express, transportujący niemal 90% chińsko-europejskiego ruchu kolejowego znalazł się w impasie. Kilkaset kontenerów utknęło na granicy, a polscy przewoźnicy mają tylko 10 dni na przejazd przez Litwę. Zapłacą też dodatkowe opłaty za postój.
Polska argumentuje decyzję zrozumiałymi względami bezpieczeństwa. Drony, ćwiczenia „Zapad” i ryzyko migracyjne. Pomijając aspekt geopolityczny, w praktyce oznacza to, że chiński tranzyt do UE stoi pod znakiem zapytania… Ale błędem byłoby sądzić, że zniknie. Pekin będzie szukał alternatyw. Jakie wchodzą w grę?
Rosja i Niemcy w roli beneficjentów
W tej napiętej sytuacji pojawia się jednak możliwość relokacji transportu. Alternatywna trasa … Na przykład ta przez Sankt Petersburg do Niemiec daje wymierne korzyści. Rosja zarobi na opłatach transportowych, a Niemcy zyskają cła, dochody z przeładunków i potencjalnie większą kontrolę nad przepływem towarów.
Choć pierwotnie chodziło o bezpieczeństwo, skutki ekonomiczne z pewnością wpłyną na teraźniejszą, jak i przyszłą mapę tranzytu z Chin na Stary Kontynent. Decyzja Polski nie jest wyłącznie kwestią ekonomii. Rosja postrzega Europę Wschodnią jako strefę buforową. NATO zwiększa swoją obecność militarną.
W takim klimacie każda operacja transportowa może być odczytywana przez państwa jako test strategii lub element presji.
Chińskie firmy logistyczne, zmuszone do reorganizacji tras, mierzą się teraz z wyższymi kosztami i niepewnością terminów. Nie znaczy to jednak, że towary z Chin do Europy przestaną trafiać (nie mówiąc już o tym, że transport kolejowy jest niewielki w porównaniu do frachtu morskiego). Mogą lądować w niemieckich portach jak Hamburg, czy nawet Duisburg nad Renem (największy port rzeczny w Europie).
Konsekwencje dla chińskich eksporterów
Dla firm takich jak Temu czy Shein kolej była idealnym kompromisem między czasem a kosztami. Teraz część ładunków przeskakuje na oceaniczne szlaki Azja–Europa. Choć niższe jednostkowe koszty są kuszące, czas transportu niemal się podwaja. E-commerce i przemysł elektroniczny odczuwają to szczególnie dotkliwie. Cały system okrzyknięty jako just-in-time staje pod presją, a harmonogramy premier i kampanii sezonowych mogą się opóźniać.
Choć Polska chroni własne bezpieczeństwo, staje się też w tym układzie krajem, który może stracić udział w strategicznych przepływach handlowych. W międzyczasie Niemcy i Rosja obserwują sytuację uważnie – dla nich to nie tyle geopolityka… Ale szansa na wzmocnienie roli w tranzycie euroazjatyckim.
Alternatywne dla białoruskiej trasy przez Petersburg do Niemiec pokazują, jak decyzje polityczne mogą przekształcić logistykę w dochodowy układ dla wybranych państw. Strategiczne spojrzenie na handel międzykontynentalny wymaga dziś nie tylko analizy ekonomicznej, ale i zrozumienia sił geopolitycznych, które decydują o tym, kto zyska, a kto straci.
Dopóki granica jest zamknięta, Polska nie zarobi na eksporcie towarów z Chin do Europy… Nawet jeśli granica zostanie otwarta, na co się nie zanosi, chińscy eksporterzy mogą już trwale zmienić szlaki logistyczne i nie 'ryzykować’ kolejnego bałaganu, spowodowanego decyzją polskich polityków. Biorąc pod uwagę wzrost długu i kolejne obniżki ratingu kraju, możemy uznać, że Polska w pewnym sensie 'zrezygnowała’ z pieniędzy, które by się jej przydały.
