Najazd służb na fabrykę: Hyundai zatrudniał setki nielegalnych pracowników, minister z nieplanowaną podróżą
Jak podano, minister spraw zagranicznych Korei płd. być może będzie musiał odbyć alarmową podróż do Ameryki. Przyczyną tego nieplanowanego wyjazdu ma szanse okazać się spektakularny rajd amerykańskich służb imigracyjnych. Jej celem starała się fabryka koncernu Hyundai – zaś znalezione efekty przerosły podejrzenia śledczych. Na tyle, że firma znalazła się w sporych kłopotach, wybuchł wokół niej skandal polityczny, zaś cała sprawa może skomplikować stosunki między USA i Koreą.
Fabryka Hyundai Metaplant, o której mowa, znajduje się w hrabstwie Bryan, w stanie Georgia. Zakład ten produkuje baterie do pojazdów elektrycznych. Powstał w ramach partnerstwa Hyundai’a z LG Energy Solution raptem dwa lata temu, zaś jego otwarciu towarzyszyła spora pompa w lokalnych mediach oraz przemówienia gubernatora i polityków. Nie bez przyczyny – firmy otrzymały od władz stanowych ulgi podatkowe (tax credits), czyli w istocie formę dotacji, rzędu niemal 2 miliardów dolarów.
„Nowe miejsca pracy”
W zamian zobowiązały się stworzyć ponad 8 tys. miejsc pracy, w dodatku z przeciętnymi zarobkami na poziomie 58 tys. dol. rocznie. Niestety, z realizacją obietnicy okazało się być „różnie”. Hyundai, zainkasowawszy dotacje, dotąd stworzył 1,2 tys. miejsc pracy. Rzecz jednak w tym, że nawet ten wynik okazał się zupełnie bezprzedmiotowy. Koncern bowiem, zamiast zatrudnić mieszkańców Georgii, jak zakładały oficjalne plany, okazał się sprowadzać zamiast nich setki nielegalnych imigrantów.
W ubiegły czwartek cały szereg federalnych służb policyjnych – w tym ICE (Immigration and Customs Enforcement), HSI (Homeland Security Investigations), ATF (Bureau of Alcohol, Tobacco, Firearms, and Explosives), FBI oraz inne trzyliterowe organa – dokonały nalotu na fabrykę. Na miejscu zastano i ujęto 450 nielegalnych imigrantów (w niektórych mediach tyleż uporczywie, co eufemistycznie określanych jako „nieudokumentowani” lub „nieautoryzowani”) – z czego ponad 300 okazało się Koreańczykami.
Najpewniej nieprzypadkowo, choć ze strony firmy reakcja jest ostrożna. Koncern Hyundai Motor Group wydał bowiem oświadczenie, w którym twierdzi, że „analizuje sytuację”, ale odcina się od nielegalnych imigrantów – twierdząc, że żaden z nich nie był zatrudniony bezpośrednio przez firmę, lecz przez podwykonawców. Podobnie „analizuję” ją także LG Energy Solution, która jednak także stwierdziła, że koordynuje swoje działania z władzami Republiki Korei. I w istocie, te w sprawę szybko zostały wmieszane.
Hyundai nic nie wiedział…?
Rajd wywołał bowiem spore trzęsienie polityczne. Administracja Donalda Trumpa przypomniała, że walka z nielegalną imigracją jest dla niej priorytetem, samo zaś zjawisko stanowi społeczną zmorę dla USA. W podobnym tonie wypowiadało się wielu komentatorów – wyrażając zwłaszcza oburzenie, że Hyundai Metaplant nie tylko importowała setki nielegalnych imigrantów, pozbawiając szansy na zatrudnienie mieszkańców, ale jeszcze korzystała z dotacji, które miały posłużyć właśnie tworzeniu miejsc pracy.
Z drugiej strony opozycja wobec administracji – Demokraci oraz związki zawodowe – tradycyjnie potępiły działania wymierzone w nielegalnych imigrantów, określając je „terroryzowaniem” tych osatnich i twierdząc, że ci, miast łamać prawo, „czynią Georgię silniejszą”. Władze Republiki Korei natomiast w oświadczeniu domagały się, aby zwalczanie nielegalnej imigracji „nie stanowiło zbędnego obciążenia” dla aktywności ekonomicznej koreańskich firm w USA.
Rząd koreański, wobec aresztowania setek swoich obywateli, znalazł się jednak w niewygodnym położeniu – zwłaszcza biorąc pod uwagę delikatną kwestię negocjacji celnych. Minister spraw zagranicznych, Cho Hyun, przewodniczyć miał alarmowemu posiedzeniu rządowego zespołu w tej kwestii. Zadeklarował też, że jest gotów do natychmiastowej podróży do Waszyngtonu, aby interweniować u amerykańskich polityków. Samych zatrzymanych przetransportowano do ośrodka detencyjnego w Folkston.

gdzie są komentarze dsiqus?