Miliardy za bagaż, walka przy bramkach. Pasażerowie mają dość – będzie walizkowa rewolucja?

Zamiast wakacyjnej beztroski matematyka bagażowa. Coraz więcej podróżnych porzuca klasyczne walizki na rzecz minimalistycznych plecaków, bo… tanie linie już dawno przestały być tanie. Dziś płacisz tam za wszystko. Od wyboru miejsca po jedzenie, a także za torbę, którą chcesz zabrać na pokład. Mogłoby się wydawać, że to coś absolutnie podstawowego.

Walizka kontra linia lotnicza. Podręczny bagaż nowym symbolem buntu?

Trend narodził się w 2006 roku, gdy brytyjski FlyBe jako pierwszy wprowadził opłaty za bagaż rejestrowany. W ślad za nim ruszyła reszta świata – także tradycyjne linie. W 2008 American Airlines skasowała za pierwszą walizkę na krajowych trasach 15 dolarów. Dziś? 7,27 miliarda dolarów – tyle amerykańskie linie zarobiły w 2023 roku tylko na opłatach za bagaż.

Wraz ze wzrostem kosztów rośnie też… sprzedaż podręcznych walizek. „Nowy model, który wprowadziliśmy w kwietniu, sprzedaje się jak szalony” – mówi w rozmowie z BBC Kirsty Glenn z brytyjskiej firmy Antler. Walizki, które mieszczą się pod siedzeniem, stają się nowym standardem. Nie chodzi już tylko o wygodę – to czysta kalkulacja.

Na TikToku eksplodują treści typu „czy ta walizka zmieści się w luku?”. Chelsea Dickenson, dziennikarka podróżnicza, przyznaje: „Mogę spędzić tygodnie planując podróż, a największe zasięgi zrobi video, w którym testuję tanią walizkę przy bramce.” Jej obserwatorzy liczeni są już w milionach.

Czy to jeszcze lot czy już loteria?

Zaskoczeniem nie jest więc fakt, że temat dotarł do polityków. W USA senacka komisja grillowała szefów linii lotniczych o „junk fees”. W Europie organizacja BEUC złożyła skargę do Komisji Europejskiej, powołując się na wyrok z 2014 roku, który uznał, że za normalny bagaż podręczny nie można pobierać dodatkowych opłat.

Problem? Rozsądne wymagania co do rozmiaru i wagi bagażu pozostają niedookreślone. Linie to wykorzystują. Wystarczy spojrzeć na Ryanair, Easyjet czy Wizzair, gdzie nawet torba do luku to wydatek rzędu kilku do kilkunastu euro.

A może da się inaczej? IndiGo, indyjska linia lotnicza, nie pobiera opłat za bagaż rejestrowany. „Nie chcemy kolejek i kłótni przy bramkach” – mówi szef firmy Pieter Eibers. „Obracamy samoloty w 35 minut.”

Na razie jednak podróżujący po Europie i Ameryce mają dwa wyjścia – płacić więcej, albo spakować bagaż do torby pokroju siatki z Biedronki.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!