Krytyczny składnik. Coca-Cola i Pepsi trzymane w szachu przez krwawych rebeliantów

Koncerny Coca-Cola i Pepsi Co. mają problem – i to nawet całkiem spory. Ich podstawowy produkt, czyli znany każdemu napój, wymaga bowiem szeregu niezbędnych, specyficznych składników. A tak się składa, że dostawy jednego z tych składników kontrolują obecnie, ze wszystkich podmiotów na ziemi, otoczeni złą sławą rebelianci z Sudanu.

Składnikiem, o którym mowa, jest guma arabska. W Europie nosi ona dumne miano „substancji E414”. Nie kojarzy on się raczej ze zdrową żywnością – ale bądźmy szczerzy, Coca-Cola też się z takową nie kojarzy. Najczęściej używana w żywności w roli emulgatora i stabilizatora, w składzie Coli i Pepsi odpowiada ona za regulację słodkości oraz aromatu. I w tej roli ma krytyczne znaczenie.

Rzecz jednak w tym, że miażdżącą większość światowych dostaw gumy arabskiej – około 70% – pochodzi z Sudanu. A ściślej, jego rozległych połaci na południowym zachodzie kraju, kontrolowanych przez walczących z wojskowym rządem rebeliantów. Rapid Support Force (RSF), bo o nich mowa, nie mają, mówiąc nad wyraz eufemistycznie, najlepszej opinii. Podobnie jak ich biznesowi partnerzy.

Siły te wywodzą się z dawnych milicji Dżandżawidów, powszechnie obciążanych odpowiedzialnością za ludobójstwo w Darfurze w pierwszych latach XXI w. Z początku formacje nieregularne, zostały w 2013 r. oficjalnie sformalizowane i nawet – po wojskowym zamachu stanu z 2021 r. – wraz z regularną sudańską armią sformowały wojskową juntę.

Coca-Cola z pola bitwy

Nie minęło jednak wiele czasu, nim RSF i regularna armia (Sudanese Armed Forces, SAF) same popadły w konflikt. I rozpoczęły w 2023 r. krwawą wojnę domową, która trwa do dziś. Towarzyszą jej „naruszenia praw człowieka”, czyli – jak to w przypadku afrykańskich wojen domowych – masowe mordy, wysiedlenia, rabunki, gwałty i inne okrucieństwa. Z obydwu stron – jednak RSF mimo to się tutaj wyróżnia.

Obecnie SAF kontroluje większość kraju – jednak pas ziemi słynący z upraw akacji, z której pozyskuje się gumę, opanowała akurat RSF. I z tego wynika problem, przed którym stoją Coca-Cola oraz Pepsi. Rzecz bowiem w tym, że siły te oficjalnie uznaje się w USA za zamieszane w ludobójstwo. Tymczasem eksport gumy arabskiej z Sudanu wymaga opłacania sutych haraczy na rzecz grupy.

A to z kolei jest śliskie na gruncie amerykańskiego prawa, i może prowadzić do zarzutów o finansowanie terroryzmu. Potem zresztą, po drodze do portu, eksporterzy gumy arabskiej muszą płacić haracze jeszcze raz – tym razem jako podatki na rzecz SAF. Główny port kraju, przez który dostawy wysyłane są do odbiorców na świecie, Port Sudan, jest bowiem twierdzą regularniej armii.

Dla Pepsi i Coca-Coli – w sposób tym bardziej problematyczny. I przez to będący tematem bardzo niewygodnym. Tak PR-owo, jak i logistycznie.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.