Koniec wsparcia dla Ukrainy? Gigantyczna afera korupcyjna na szczytach władzy. „Konsekwencje będą bardzo poważne”

Koniec wsparcia dla Ukrainy? Gigantyczna afera korupcyjna na szczytach władzy. „Konsekwencje będą bardzo poważne”

Początkowy entuzjazm i wsparcie dla Ukrainy po rosyjskiej agresji od pewnego czasu zaczyna znikać. Pojawia się coraz więcej głosów, że sojusznicy powinni poważnie rozważyć dalsze wsparcie dla Ukrainy lub przynajmniej ograniczyć jego zakres. Część negatywnych opinii wydaje się nieuzasadniona. Jednak na jaw wychodzi coraz więcej wątpliwych spraw, a najnowsza afera korupcyjna wokół spółki Energoatom, mocno podważa wiarygodność władz ukraińskich na samym szczycie. Śledztwo sugeruje, że osoby powiązane ze spółką wyprały nawet 100 mln dolarów. Są już pierwsze dymisje, ale sojusznicy Ukrainy mogą zrewidować swoje programy wsparcia.

Afera korupcyjna wokół Energoatom. Osoby powiązane z prezydentem Ukrainy zorganizowały pralnię pieniędzy?

Wojna na Ukrainie wciąż trwa, a dalsze wsparcie państwa Zachodu jest jednym z kluczowych elementów, który pozwala naszym wschodnim sąsiadom odpierać ataki wroga. Jednak od pewnego czasu pojawiają się różnego rodzaju zarzuty, które mają być argumentem za tym, by pomoc dla Ukrainy ograniczyć lub całkowicie wstrzymać. Sceptycy takich rozwiązań właśnie dostali mocny argument, by przynajmniej rozpocząć debatę na ten temat.

Źródło: X

Od kilku dni tematem numer jeden na Ukrainie jest afera korupcyjna wokół państwowego operatora elektrowni jądrowych Energoatom. Nieprawidłowości w ukraińskim sektorze energetycznym wykryli detektywi Narodowego Biura Antykorupcyjnego (NABU). Operacja biura o nazwie „Midas” ujawniła „wysoko postawioną organizację przestępczą”.

NABU zatrzymała pięć osób, które są podejrzane o zorganizowanie grupy przestępczej, która kontrolowała zamówienia publiczne w państwowych spółkach. Głównym organizatorem całej akcji prawdopodobnie jest Timur Minidich, były współpracownik biznesowy prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Biuro ustaliło, że organizacja przestępcza zmuszała kontrahentów spółek państwowych do płacenia łapówek o wartości od 10 do 15% kontraktów. Według szacunków za pośrednictwem biura w Kijowe wyprano nawet 100 mln dolarów.

Pierwsze dymisje i reakcja państwa

Afera korupcyjna w Energoatom to poważny problem wizerunkowy dla władz Ukrainy. Chociaż sprawa dopiero ujrzała światło dzienne, to władze państwa starają się działać szybko i zdecydowanie, by pokazać swoje zaangażowanie i wysiłek w wyjaśnienie afery.

Na ten moment stanowisko stracił Herman Hałuszczenko. Rada Ministrów zdecydowała o odwołaniu polityka ze stanowiska ministra sprawiedliwości. O decyzji poinformowała ukraińska premier Julia Swyrydenko. Chociaż oficjalnie podejrzanych jest na ten moment tylko siedem osób, to zapewne nie jest to ostatnia dymisja.

Premier przekazała również, że rada ministrów przedterminowo odebrała również prawa do działania dotychczasowej rady nadzorczej spółki Energoatom. Kolejnym krokiem będą konsultacje z partnerami międzynarodowymi i kluczowymi resortami rządowymi na temat nowego składu rady.

Julia Swyrydenko zleciła również pilny audyt w spółce, który przeprowadzi Państwowa Służba Audytowa. Jak zapowiedziała premier, wyniki audytu niezwłocznie trafią do organów ścigania i służb antykorupcyjnych.

Ekspert obawia się dalsze wsparcie. „Konsekwencje będą bardzo poważne”

Dotychczas wsparcie dla Ukrainy w wojnie z Rosją nie podlegało żadnej dyskusji. Większość państw Zachodu, pomimo różnych sygnałów, wspierała rząd w Kijowie w obronie przed agresorem. Jednak afera korupcyjna w spółce Energoatom może rozpocząć w Europie poważną dyskusję na temat dalszej pomocy dla Ukrainy.

Politolog Oleksii Koshel w wywiadzie dla telewizji Espreso ocenił, że afera korupcyjna ma ogromny zasięg i będzie miała poważne konsekwencje dla Ukrainy. Dlatego, że jak przypuszcza Koshel, sprawa jest komentowana w każdym gabinecie rządowym od Warszawy po Waszyngton.

Ekspert nie ma wątpliwości, że w związku z aferą pojawią się poważne wątpliwości – „my pomagamy Ukrainie, a Ukraina tak naprawdę kradnie nasze pieniądze”. Koshel jest pewny, że sprawa będzie przedmiotem spekulacji i działań przedstawicieli opozycji oraz władz w państwach sojuszniczych. Dlatego politolog ocenia: „Konsekwencje będą zatem bardzo poważne„.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.