Koniec poczty, jaką znamy. Po 400 latach wyrzucają listy do kosza
Jeszcze kilkanaście lat temu każdy listonosz miał ręce pełne roboty – listy, kartki, awiza, paczki. A dziś? Herman Moyano, który od siedmiu lat rozwozi przesyłki w Kopenhadze, w rozmowie z BBC mówi wprost: zamiast listów wozi głównie rachunki i reklamy. Reszta przeniosła się do internetu. I to nie jest tylko jego subiektywne wrażenie. PostNord, państwowa poczta w Danii, ogłosiła, że kończy z dostarczaniem listów. Koniec kropka, 400 lat historii idzie w zapomnienie. Powód? Listy spadły o ponad 90% – z 1,4 miliarda rocznie na początku wieku do raptem 110 milionów w ubiegłym roku. To już nie biznes, to hobby.
Koniec listów po 400 latach. Duńska poczta żegna tradycję, wita cyfrową przyszłość
Jak podaje BBC, Duńczycy prawie w ogóle nie wysyłają już listów. Wszystko jest „domyślnie cyfrowe”. Faktury? Na maila. Wizyty u lekarza? Aplikacja. Płatności? Telefon. Nawet korespondencja z urzędami od ponad dekady odbywa się wyłącznie online. Nic dziwnego, że znaczki za 29 koron (ok. 4,5 dolara) nikomu się nie uśmiechały.
PostNord traci więc 2200 miejsc pracy w sekcji listowej, ale tworzy 700 nowych etatów w dostawach paczek. Bo jedno jest pewne: Duńczycy może nie piszą listów, ale zakupy online kochają jak mało kto.
Dania to tylko pierwszy sygnał. W Niemczech i Szwajcarii spadek liczby listów od 2008 roku to „zaledwie” 40%. W reszcie Europy – od 50 do 70%. Królewska poczta w Wielkiej Brytanii tnie usługi, niemiecka Deutsche Post właśnie ogłosiła redukcję 8 tys. etatów. W USA spadek to już 46%. Trend jest jeden: e-mail, komunikatory i aplikacje wygryzły skrzynki pocztowe.
Europa idzie w tym samym kierunku
Nie inaczej jest w Polsce. Poczta Polska w 2025 roku przechodzi swoją największą transformację od dekad. Wdraża Program Dobrowolnych Odejść i szykuje zwolnienia grupowe. Zatrudniająca dziś ok. 63 tys. osób spółka planuje zmniejszyć załogę o ponad 8,5 tys. etatów. Prezes Sebastian Mikosz tłumaczy, że nie chodzi już o klasyczną „pocztę listowo-paczkową”, ale o nowoczesną firmę kuriersko-finansową, wzorowaną na europejskich odpowiednikach.
Owszem, niektórzy jeszcze bronią papieru. Starsze osoby, dla których list to coś więcej niż treść. To gest, wspomnienie, dotyk papieru. Część Duńczyków pisze do bliskich za granicą, żeby „nie było tak bezosobowo”. Ale to raczej nisza, taki hipsterski oldschool jak winyle w muzyce.
W miejsce PostNord wchodzi prywatna firma DAO, która listy dorzuci „przy okazji” gazet i paczek. Będzie szybciej, taniej i bardziej nowocześnie.
Patrząc na Danię i inne kraje, można śmiało powiedzieć: listy stają się muzealnym eksponatem. Tak jak telefony na korbkę czy kasety VHS. Może jeszcze przez chwilę będziemy pisać kartki na święta, ale w skali globalnej cyfrowy świat wygrał bezdyskusyjnie. I tu pytanie: czy to dobrze? Dla jednych to naturalny postęp, dla innych smutny koniec pewnej epoki.
