Komunizm w akcji: jedna trzecia dewiz reżimu pochodzi z kradzieży kryptowalut

Jak wynika z informacji ujawnionych przez Narodową Służbę Wywiadu (NIS) Republiki Korei, w roku 2022 hakerzy afiliowani przy reżimie północnokoreańskim ukradli kryptowaluty warte 700 milionów dolarów. Choć kwota wydaje się znaczna, znacznie większe wrażenie robi proporcja, jaką owa kwota stanowi – otóż ma to być aż jedna trzecia wszystkich przychodów denominowanych w zagranicznych (czyli cokolwiek wartych) walutach, jaka wpłynęła do kasy komunistycznej dyktatury.

Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna – jak oficjalnie nazywa się tyleż operetkowy, co zbrodniczy reżim Korei Północnej – od dawna uskutecznia cybernetyczną działalność przestępczą jako jeden z zasadniczych elementów swoich przychodów, obok innych, szczytnych przedsięwzięć takich jak m.in. przemysłowa produkcja narkotyków, wynajmowanie niewolniczej siły roboczej czy dostarczanie broni organizacjom kryminalnym (w istocie KRLD sama niewiele się od takowego różni).

Zobacz też: Świeże ogniska choroby? Cyfrowy juan wychyla się z telefonów

.

North Korea is the best Korea

Biorąc pod uwagę izolację kraju i nałożone na niego sankcje, wszechogarniającą nędzę ludności oraz ruinę gospodarki, zdegenerowanej dekadami komunistycznej niegospodarności oraz priorytetyzowaniem absurdalnych kaprysów kolejnych Kimów, są to w rzeczy samej jedne z nielicznych pozostałych źródeł wartościowego pieniądza – niewydolny, anachroniczny przemysł czy eksport węgla nie wystarczają bowiem do sfinansowania programu atomowego oraz pokrycia kosztów utrzymania gargantuicznie rozrośniętej (choć przy tym rozpaczliwie przestarzałej) armii.

Według danych NIS, Korei Północnej, przy wszystkich jej osiągnięciach na polu cyberprzestępczości, ma być trudno unikać pewnych komplikacji przy wymianie wykradzionych w toku włamań tokenów na gotówkę – co nie dziwi, biorąc pod uwagę fakt, że nawet chińskie giełdy kryptowalutowe niekoniecznie garną się do obsługi stalinowskiego skansenu z Korei, z obawy przed sankcjami wtórnymi oraz szkodami dla reputacji.

Zobacz też: Walutowe porozumienie Indii z Emiratami. Ma je uwolnić od dolara, ale w sprawie są haczyki

.

Niech żyje nasz drogi lider

Należy przy tym zaznaczyć, że szacowanie faktycznych wpływów KRLD jest utrudnione, z uwagi na kultywowną przez reżim obsesję na punkcie tajności, sieć pokątnych lub ostentacyjnie niepowiązanych przedsięwzięć gospodarczych prowadzonych poza granicami Korei oraz kłopot z oszacowaniem faktycznej wartości wypracowywanej przez wewnętrzną gospodarkę Korei Północnej.

Jest ona oczywiście krańcowo niewydolna, siermiężna i przeżarta korupcją oraz sobiepaństwem – z drugiej jednak strony nie dotyczą jej ograniczenia obecne bardziej wolnorynkowych krajach, takie jak konieczność faktycznej zapłaty pracownikom za pracę czy przestrzegania elementarnych norm bezpieczeństwa. Obywatele Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej traktowani są par excellence jak inwentarz, zaś lekceważące oceny zdolności jej autarchicznej gospodarki do obsługiwania kolejnych testów atomowych czy startów pocisków rakietowych mogą być mylące.

Połączenie jej nadludzkiego wysiłku oraz zysków z przyszłych włamań i scamów, o których za jakiś czas najpewniej znowu będzie można usłyszeć, niestety może okazać się wystarczające, by północnokoreański despota jeszcze długi czas mógł się oddawać rozwojowi programów jądrowych i rakietowych.

.

Może Cię zainteresować:

Komentarze