Walutowe porozumienie Indii z Emiratami. Ma je uwolnić od dolara, ale w sprawie są haczyki

Indie oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie zawarły porozumienie dotyczące przejścia na waluty narodowe, rupie i dirhamy, w rozliczeniach wzajemnych operacji handlowych. W celu praktycznej realizacji przyjętych w nim założeń, kraje mają teraz pracować nad integracją swoich systemów płatności, indyjskiego UPI (Unified Payments Interface) oraz emirackiego IPP (Instant Payments Platform). Hindusi otworzą także ośrodek technologii IT w Emiratach.

Porozumienie zostało podpisane przez prezydenta ZEA (i zarazem emira Abu Zabi), Muhammeda ibn Zajida Al Nahajjana, oraz premiera Indii, Narendrę Modiego, w czasie wizyty drugiego z wymienionych w Emiratach. W jej toku panowie nie szczędzili sobie nawzajem oraz obserwatorom górnolotnych wypowiedzi, które miejscami nabierały waloru humorystycznego (np. premier Modi uprzejmy był stwierdzić o szejku Al Nahajjanie: „każda osoba w Indiach widzi w nim prawdziwego przyjaciela”. Tia..).

Przedmiot ustaleń bez wątpienia jest jednak daleki od humorystycznego, niezależnie czy zachwyty polityków o przełomowym charakterze porozumienia zostaną zweryfikowane przez historię pozytywnie czy też negatywnie. Obroty handlowe pomiędzy obydwoma krajami (których najbardziej istotnym elementem jest oczywiście ropa) wyniosły w ostatnim roku 84.5 miliarda dolarów.

W celu dokonywania rozliczeń musiały one nabywać dolary, co wystawiało je na ryzyko kursowe oraz, przede wszystkim, powodowało dodatkowe koszty, których zainteresowane kraje rade byłyby uniknąć. Zaś przy odpowiednio dużej skali obrotów nawet niewielki procent oszczędności przyniósłby warte odnotowania oszczędności.

Zobacz też: Iran: chcemy irackich dinarów!

.

Elephant in the room

O czym natomiast głośno nie powiedziano – a co, paradoksalnie, wydaje się przez to jeszcze bardziej rzucające się w oczy – to aspekt polityczny. Oczywistym faktem jest, że polityczna kontrola USA nad rozliczeniami dolarowymi bywała już mocno nie w smak zarówno władzom w Delhi, jak i w Abu Zabi.

Te pierwsze z niechęcią odnoszą się do sankcji skierowanych przeciwko Rosji w formie retorsji za agresję na Ukrainę, i sygnalizowały przywiązanie do idei „business as usual”. Te drugie natomiast, prócz własnych, cichych kontaktów finansowo-gospodarczych z Rosją, nie są także przeciwne zbliżeniu gospodarczemu z Chinami – co w oczywisty sposób godzi w politykę Amerykańską.

Doskonałym przykładem owego zgrzytu interesów może być tutaj tzw. flota cieni, używana w celu pokątnego, łamiącego sankcje eksportu rosyjskiej ropy. Tworzą ją najczęściej totalnie wyeksploatowane, często nieubezpieczone tankowce, które przepompowują rosyjski surowiec na pełnym morzu i mieszają go z ropą z innego źródła – oczywiście całość jest potem sprzedawana jako ropa nie mająca jakoby nic wspólnego z rosyjską. Udział w jej operacjach mają zarówno podmioty z Indii, jak i Emiratów – i żadne nie mogą używać w ich toku dolarów.

Zarazem obydwa kraje, pomimo występujących gdzieniegdzie antyzachodnich resentymentów emocjonalnych, starają się nie rujnować swoich stosunków ze Stanami Zjednoczonymi i Europą. Indie liczą na rozwój wymiany handlowej oraz przyciągnięcie amerykańskich inwestycji technologicznych (które są im potrzebne w kontekście regionalnej rywalizacji z Chinami), Emiraty zaś zabiegają o amerykańską obecność i gwarancje militarne w obawie przed aktywnością Iranu.

Zobacz też: Pierwszy kraj kontynentu nakłada ten wymóg na krypto – problem u jego źródeł jest realny, natomiast rozwiązanie… czy aby na pewno też?

.

Będzie wspaniale – no chyba, że jednak nie będzie

Pozostaje do zobaczenia, w jaki sposób porozumienie indyjsko-emirackie okaże się działać w praktyce. Istnieją bowiem kwestie, które mogą skutecznie wykoleić cały pomysł – przykładem jest niewymienialność indyjskiej rupii. A ściślej – niemożność jej legalnego wykorzystania do nabycia czegokolwiek poza granicami Indii (przekonali się o tym boleśnie, i dalej przekonują, rosyjscy eksporterzy surowców, którzy zgromadzili juz miliardy rupii – i z którymi nie bardzo mają co zrobić).

Pytanie zatem – i to niejedyne, które można w tym kontekście postawić – czy Bank Rezerw Indii będzie skłonny znieść te ograniczenia z myślą o porozumieniu z Emiratami, albo też, jeśli to nie nastąpi, czy Arabowie będą skłonni do przyjmowania zapłaty za cokolwiek w rupiach?

.

Może Cię zainteresować:

Komentarze