Kolumbijska kokaina na fali. Rekordowa produkcja eksportowego „hitu”
Kokaina – chyba najbardziej emblematyczny towar eksportowy Kolumbii – pobiła w tym roku rekord popularności. Tak pośród odbiorców, jak i przede wszystkim producentów. Zawdzięczać to należy przede wszystkim „wrażliwej” polityce władz Kolumbii.
Jak twierdzi opublikowany właśnie coroczny raport ONZ-owskiego Biura ds. Narkotyków i Przestępczości, Kolumbia jest tradycyjnie laureatem pierwszego miejsca pod względem produkcji białego proszku. Kokaina, którą produkuje się w tym kraju, cieszyła się rekordowym powodzeniem handlowym. Choć oczywiście kompletnych danych brak – niestety „eksporterzy” takowych nie udostępniają…
Jak przytacza wspomniany raport, powierzchnia upraw liści koki w Kolumbii, podstawowego składnika kokainy, wyniosła w tym roku 253 tys. hektarów. Stanowi to wzrost o 10% w porównaniu do ubiegłego roku. Rzecz jednak nie tylko w powierzchni. Radykalnie zwiększyć miała się efektywność upraw. Z pół tych bowiem miano uzyskać składniki na 2664 tony kokainy – 53% więcej niż rok temu.
Co natomiast się zmienia to kanały przerzutu. Kokaina, którą szmuglują kolumbijskie kartele narkotykowe, w coraz większym stopniu trafiać ma bowiem na „eksport” via Ekwador, zwłaszcza przez port Guayaquil. Jest to spowodowane skokowym narastaniem chaosu w tym ostatnim kraju, co czyni go „miejscem przyjaznym biznesowi”. Przynajmniej w lokalnym rozumieniu.
Kokaina – narodowy specjał…
Ów bezprecedensowy sukces biznesowy producentów kokainy nader łatwo wyjaśnić. W Kolumbii rządzi obecnie prezydent Gustavo Petro. Pierwszy w historii radykalnie lewicowy polityk na tym stanowisku. Nic w tym zresztą dziwnego, biorąc pod uwagę trwającą w XX w. przez dziesięciolecia wojnę domową z marksistowską partyzantką FARC (Fuerzas Armadas Revolucionarias de Colombia).
FARC (która notabene, jak zresztą niemal wszystkie zbrojne frakcje w Kolumbii, „dorabiała” sobie jako kartel narkotykowy) zmuszono ostatecznie do rozbrojenia w 2017 r. Uczyniono to głównie intensywnym wysiłkiem militarnym i polityką agresywnego zwalczania wpływów organizacji. Tymczasem niedługo po przejęciu przez siebie władzy w 2022, Petro całkowicie odwrócił dawną politykę.
Zamiast kontynuować systematyczne niszczenie pól uprawnych koki, rząd Petro postawił na „działania długofalowe”, „edukacyjne” oraz podobne, wrażliwe społecznie rozwiązania. Skutek był oczywisty – w zeszłym toku skuteczność zwalczania pól koki spadła o 66%. Wzrosła natomiast liczba skonfiskowanej kokainy – o 21% – co jednak, biorąc pod uwagę ostry wzrost produkcji, nie dziwi.
Hugs, not bullets
Co istotne, nie należy się najpewniej spodziewać spadku tych wartości. Okoliczności geopolityczne w ogromnym stopniu sprzyjają bowiem działaniom grup przestępczych. Była uprzednio mowa o Ekwadorze, podobnie sprzyjająca (choć nieco inna politycznie) sytuacja panuje w Wenezueli. Tam z kolei reżim operetkowego prezydenta Maduro niemal otwarcie współpracuje z kartelami narkotykowymi.
Z kolei podobną do prezydenta Petro politykę kryminalną – parafrazowaną „hugs, not bullets” – prowadził prezydent Meksyku, Andres Manuel Lopez Obrador. W rezultacie tego kartele narkotykowe są w tym kraju potężne jak nigdy dotąd – nie tylko faktycznie kontrolując ogromne połacie kraju, ale też zupełnie oficjalnie występując jako ich władze (ich członkowie noszą nawet mundury i insygnia…).
Niestety niewykluczone, że podobna ewolucja – i kolejne kilkadziesiąt lat wojny domowej z ideowym następcą FARC – czeka teraz Kolumbię.