Kiedyś praca marzeń, dziś co najwyżej dobre miejsce na początek kariery zawodowej. Dlaczego budżetówka przestała być atrakcyjnym miejscem pracy?

Transformacja gospodarcza, która rozpoczęła się na początku lat 90. była okresem wielu zawirowań i niepewności na rynku pracy. Dlatego marzeniem wielu osób była praca w budżetówce, która wówczas była gwarancją stabilności zatrudnienia i terminowych wypłat. Po przeszło trzech dekadach sytuacja ta zmieniła się diametralnie. Budżetówka przestała być marzeniem, a specjaliści uciekają do sektora prywatnego. Dlaczego tak się dzieje?

Budżetówka odstrasza niskimi zarobkami

Niegdyś budżetówka kojarzyła się z pewną i całkiem dobrze wynagradzaną pracą. Pomimo licznych negatywnych opinii w społeczeństwie, oznaczała również pewien prestiż. Jednak czasy, kiedy na jedno stanowisko było kilkudziesięciu kandydatów, dla których konieczne było przeprowadzenie kilkuetapowej selekcji minęły. Aktualnie na stronie nabory.kprm.gov.pl z ofertami pracy w służbie cywilnej jest ponad 730 ofert pracy 281 urzędach. Rośnie liczba stanowisko nieobsadzonych, gdzie w aż 34% przypadkach przyczyną takie sytuacji jest brak kandydatów. Jedną z głównych przyczyn tego zjawiska są wynagrodzenia oferowanie w budżetówce. Oficjalne dane GUS, które mówią np. że przeciętne wynagrodzenie w administracji samorządowej wyniosło w 2022 r. 6536,07 zł. Te dane nie oddają jednak wiernie rzeczywistości. Nie jest tajemnicą, że nowozatrudniony pracownik, ale również wielu starszych i doświadczonych, otrzymuje minimalne wynagrodzenie. Dane podane przez GUS są mocno wyśrubowane przez wynagrodzenia pracowników na stanowiskach kierowniczych, co jak również powszechnie wiadomo, są zwykle z nadania politycznego.

Zobacz też: Znana sieć sklepów spożywczych z kolejnym rekordem na giełdzie. Akcje spółki przebiją kolejną granicę?

Wzrost płacy minimalnej i inflacja tylko pogarszają sytuację

Dodatkowym problemem jest spłaszczenie wynagrodzeń, spowodowane ciągłym podnoszeniem płacy minimalnej. Powoduje to sytuację, w której nowozatrudniony pracownik otrzymuje takie samo lub bardzo zbliżone wynagrodzenie do tego, które otrzymuje doświadczony urzędnik. Dlatego w wielu przypadkach wieloletni pracownicy są sfrustrowani i rezygnują z pracy. Często odchodzą do sektora prywatnego, w którym za te samą pracę otrzymują znacznie wyższą pensję. Weronika Szkwarek z portalu money.pl prognozuje, że spłaszczenie wynagrodzenie jeszcze bardziej pogłębi kryzys w budżetówce. Wspomniane podwyżki to dla większości pracowników rzadkość. Jak już są, to nie dla wszystkich i zwykle są niewielkie. To powoduje, że, jak trafnie określił Artur Radwan w artykule na forsal.pl, uścisk dłoni szefa nie zastąpi podwyżki i ludzie decydują się odejść. Kolejnym problemem jest to, że nawet jak już zdarzają się podwyżki w budżetówce, to nie rekompensują one wydatków spowodowanych inflacją. Portal Bankier.pl informuje, że w ostatnim czasie realny spadek wynagrodzeń dla setek tysięcy pracowników budżetówki wyniósł nawet 20%. Przy takich zarobkach nawet tzw. trzynastki nie są żadną zachętą na rynku pracy.

Może Cię zainteresować:

Komentarze