Każda karta SIM w kraju podpięta do orwellowskiego systemu śledzenia. Urzędnicy chwalą się władzą

Jak ogłosiła z samozadowoleniem Nigeryjska Komisja ds. Komunikacji (Nigerian Communications Commission, NCC), w całym kraju nie pozostała ani jedna aktywa karta SIM, której nie śledzono by za pośrednictwem krajowego systemu cyfrowej identyfikacji.

Jak chwalą się urzędnicy – zupełnie jakby był to powód do dumy – udało im się skutecznie uniemożliwić wszystkim 230 milionom mieszkańców kraju wykonywanie jakichkolwiek połączeń, które nie byłyby śledzone i rejestrowane przez system National Identification Number (NIN).

Przedstawiciele Komisji z zadowoleniem dodali także, że są teraz w stanie śledzić każdą rozmowę, zweryfikować każdy numer telefonu (bądź nie zweryfikować – odcinając tym samym możliwość komunikowania się) oraz ustalić, do kogo należy każda karta SIM.

Oczywiście nietrudno wyobrazić sobie banalnie proste obejścia tej kontroli. Choćby przez wykorzystanie telefonów satelitarnych czy (zwłaszcza w regionach pogranicznych) kart SIM działających w sieci innych państw. Rozwiązania te mogą jednak dla wielu Nigeryjczyków być (zbyt) kosztowne.

Karta SIM pod urzędniczym butem

Pomysł, aby całą komunikację telefoniczną w kraju ująć w kleszcze autorytarnej kontroli NCC realizuje od czterech lat. Proces ten trwa tak długo, ponieważ Nigeryjczycy bynajmniej nie palą się do tego, by poddawać się systemowi totalitarnego śledzenia ich rozmów. Wzbudziło to naturalnie liczne protesty.

Jak w tonie protekcjonalnej wyższości wyraził się Aminu Maida, dyrektor wykonawczy Komisji, rozumie on, że było to dla ludności „bolesne”. Cóż jednak z tego, skoro kosztem tego osiągnąć można szereg „benefitów”. Oczywiście nie dla wspomnianej ludności – bo kto by się nią przejmował – lecz dla państwa.

Bez skrępowania dodał on przy tym, ze obywatele nie powinni móc komunikować się bez nadzoru ze strony państwa. Jest to jakoby niezbędne ze względów „bezpieczeństwa narodowego” – który to termin najpewniej należy rozumieć eufemistycznie.

Nasza „droga” władza czuwa

Nigeria w istocie zmaga się z rebelia krwawego, islamistycznego ruchu Boko Haram na północy kraju. Ma ona także problem z przestępczością oraz (zwłaszcza) korupcją. Jednak powtarzane do znudzenia recepty kolejnych rządów na tę sytuację sprowadzają się do ciągłego zacieśniania państwowej kontroli.

Kontrolę tę oczywiście sprawować ma ta sama skorumpowana administracja państwowa, z której nieefektywności w znacznej mierze wynikają problemy kraju. Osuwanie się Nigerii w coraz bardziej agresywny zamordyzm rządowy nie ogranicza się zresztą tylko do kwestii komunikacji.

Podobne pomysły władze próbują realizować również w dziedzinie ekonomicznej (m.in. natrętnie stręcząc mieszkańcom niepopularną CBDC). Arogancja i brutalność władz oraz traktowanie obywateli jak rządowej własności powoduje zresztą coraz częstsze wystąpienia Nigeryjczyków. I zamieszki na szeroką skalę.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.