Karny podatek dla uciekających. Rząd reaguje na utratę zaufania inwestorów

Karny podatek dla uciekających. Rząd reaguje na utratę zaufania inwestorów

Rachel Reeves, kanclerz skarbu Wielkiej Brytanii w rządzie Keira Starmera, zdążyła już wyrobić sobie specjalne miejsce w historii brytyjskiego fiskusa. W ciągu 17 miesięcy swojego urzędowania podnosiła podatki najszybciej i najdotkliwiej od 1976 r. – gdy Albion uchodził za chorą gospodarkę Europy. Także jej dziełem jest pomysł najnowszego podatku, który w przypadku wprowadzenia pogrąży ekonomię Wysp jeszcze głębiej, niż znajdowała się ona wówczas.

Na samym wstępie swego urzędowania Reeves zasłynęła usunięciem obrazu przedstawiającego Nigela Lawsona, kanclerza skarbu w rządzie Margaret Thatcher – ogłaszając, że odtąd w resorcie będą wyłącznie obrazy autorstwa kobiet lub przestawiające kobiety. Taka preferencja to według niej „równość”. Portret Lawsona zastąpiła wizerunkiem niejakiej Ellen Wilkinson, zwanej „Red Ellen”, jednej z założycielek Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii. Niestety, ten incydent w dużej mierze okazał się zapowiedzią tonu jej urzędowania.

W toku niecałego półtora roku na stanowisku, Reeves nie tylko zdążyła współprzyczynić się do najgorszego od lat obrazu perspektyw Wielkiej Brytanii wśród inwestorów, ale też regularnie „uszczęśliwia” brytyjską publikę propozycjami pociągnięć fiskalnych, które wyglądają jak żywcem zaczerpnięte z programu wspomnianej partii komunistycznej. Były już zatem pomysły rozciągniętego w czasie wywłaszczenia ziemi rolnej poprzez przyduszenie rolników podatkami, których większość nie zdołałaby płacić.

Czyniono też w resorcie Reeves przymiarki, by wykraść miliardy funtów z kieszeni właścicieli domów jednorodzinnych. Ci ostatni stanowią grupę, łagodnie rzecz ujmując, niecieszącą się sympatią „wrażliwych społecznie” polityków Partii Pracy (co ci zresztą dość dobitnie komunikowali). Do tego doszły rodzące skojarzenia ze stalinowską kolektywizacją rolnictwa pomysły przymusu rejestracji wszystkich kurczaków w kraju, czy karnych podatków na kierowców za każdą milę (!), którą przejadą swymi prywatnymi samochodami.

Podatnicy uciekają? To dopieczmy im jeszcze bardziej!

Wszystko to składa się na obraz (budżetowej) nędzy i (podatkowej) rozpaczy. Niestety, pani Reeves wciąż jest na fali – i dalej ma dużo odkrywczych pomysłów. Tym bardziej, że mimo dziury w budżecie, Partia Pracy ani myśli rezygnować ze swoich kosztownych „ambicji klimatycznych”. Najnowszy postulat dotyczy problemu, który, skądinąd, wywołały… poprzednie kroki pani kanclerz. Chodzi o pomysł nałożenia podatków kapitałowych na inwestorów – których Wielka Brytania od lat i z wysiłkiem przyciągała, jako bezpieczna, oferująca wolność podatkową i stabilność prawną przystań dla kapitału…

Dodać do tego należy także coraz bardziej zaostrzające się problemy społeczne na Wyspach (jak cenzura i policyjne szykany za niepoprawne politycznie opinie, imigrancka przestępczość etc.), i recepta na katastrofę gotowa. Laburzyści odnotowali że w ostatnich miesiącach coraz bardziej poszerza się strumień firm i podatników, tak tych rodzimych brytyjskich, jak i ekspatów, którzy w związku z zapowiedziami dot. podatków kapitałowych z Wielkiej Brytanii się wynoszą (notabene rychło wczas – zjawisko to zaczęło nabierać masowego charakteru już ponad rok temu).

Dostrzeżenie problemu to oczywiście pierwszy krok do jego rozwiązania. Niestety, pani Reeves i Laburzyści ponownie reagują w sposób typowy dla rzeczywistości i mentalności socjalistycznej, nie wolnorynkowej. Zamiast próbować odzyskać zaufanie inwestorów i podatników, usiłują bowiem „siłą” uniemożliwić im przeprowadzkę. A jeśli nie uniemożliwić, to chociaż utrudnić i sprawić, by było to dla nich jak najboleśniejsze.

Jeden podatek, by zmusić do płacenia ich wszystkich. W teorii

Mianowicie, Reeves, a wraz z nią Starmer i cały rząd, chcą wprowadzić karny, 20-procentowy podatek „wyjściowy” dla tych podatników, którym zbrzydło zdzierstwo Laburzystów, tudzież ich tyrańskie zapędy, i zdecydują się opuścić brytyjską jurysdykcję podatkową. Brytyjski rząd ma przy tym zwyczaj uznawać, że jego władza sięga także poza granice Wielkiej Brytanii, w praktyce tak daleko, jak sam zdecyduje – podatek ma zatem obowiązywać także w przypadku sprzedaży aktywów już znajdujących się za granicą, ale w posiadaniu Brytyjczyków.

Co istotne, podatek ten miałby bowiem dotyczyć nie tylko zysków pieniężnych z kapitału, ale „aktywów biznesowych”. Oznacza to zatem zabór jednej piątej już posiadanych oszczędności czy inwestycji, które zainwestowano w produkty giełdowe czy przedsięwzięcia biznesowe, nawet jeśli te akurat nie przyniosły żadnych zysków. Jakie sentymenty ów podatek wywołał, można się domyśleć. Przedstawiciele opozycji już określili propozycję jako „obłąkaną”, która sprawi, że kapitał, jego posiadacze i (zwłaszcza) przedsiębiorcy rzucą się uciekać z Wielkiej Brytanii jeszcze bardziej masowo niż dotąd.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.