Kalifornia rezygnuje z obłędnego zakazu transportowego. Przynajmniej po części

Kalifornia rezygnuje z obłędnego zakazu transportowego. Przynajmniej po części

Kalifornia rezygnuje z zakazu użytkowania ciężarówek z silnikiem spalinowym. Zakaz taki, i cokolwiek absurdalny w treści przymus przejścia na elektryczne wozy dostawcze i tiry, tamtejsze organa stanowe planowały wymusić w ramach forsowanej przez siebie zielonej utopii ekologicznej. Niestety na przeszkodzie stanęła, jak to ma w zwyczaju, rzeczywistość.

Kalifornijska Rada Zasobów Powietrznych (Air Resources Board – nie chodzi tutaj bynajmniej o organ zajmujący się kwestiami lotniczymi) wysłała w tej sprawie list do federalnej Agencji Ochrony Środowiska (Environmental Protection Agency). Obydwie instytucje uchodzą w USA za najbardziej zaangażowane w ekologiczny dyktat w różnych dziedzinach życia, najczęściej wbrew woli szerokiej publiki, „dla jej własnego dobra”.

Co tam pożary, gdy liczą się *emisje*

Ostatnio o kalifornijskiej ARB było głośno przy okazji szalejących tam pożarów. Przez całe dekady z pożarami tymi – jak wiadomo, stałej i naturalnej okoliczności w warunkach naturalnych Kalifornii – radzono sobie poprzez aktywne zarządzanie lasami oraz planowe wypalanie. Ale jedno i drugie (a zwłaszcza drugie) w ostatnich latach zablokowano. W znacznej części przyczyniła się do tego właśnie Rada.

Ta bowiem regularnie torpedowała jakiekolwiek planowe wypalanie ze względu na „emisje”. Cóż bowiem po zagrożeniu pożarami dla ludzi, gdy naprawdę ważne jest to, ile dwutlenku węgla przedostałoby się do atmosfery przy takiej okazji… Nie wiadomo, w jaki sposób ARB interpretuje obecne pożary i ile ton „emisji” przy ich okazji trafiło w powietrze. Instytucja ta zdaje się jednak „skracać fronty” przed antycypowanymi zmianami. Których przedmiotem będzie również Kalifornia.

Kalifornia pasuje

Rada informuje bowiem w swoim liście do EPA, że wycofuje swój wcześniejszy wniosek o specjalne wyłączenie spod federalnych przepisów środowiskowych. Nie po to bynajmniej, by ich nie przestrzegać – ale by ustanowić własne, znacznie bardziej drakońskie. Kolejne administracje federalne (dotyczy to przede wszystkim ekip Demokratów) już wielokrotnie czyniły specjalne wyjątki dla Kalifornii od przepisów obowiązujących wobec wszystkich innych stanów.

W najnowszej rudzie takich wniosków, skierowanych już po wyborach w USA, Kalifornia chciała zgody m.in. na wprowadzenie stopniowego, lecz totalnego zakazu samochodów z silnikami spalinowymi, kuchenek gazowych i innych utensyliów. Te stanowią tam narzędzia powszechnego użytku, i gdyby zapytać mieszkańców, wątpliwe, by się na to zgodzili. Dlatego Rada przezornie ich nie pyta o zdanie i wydaje swoje rozporządzenia bez przejmowania się takimi detalami.

Odwrót na z góry upatrzone pozycje?

Niestety dla władz Kalifornii, już za kilka dni urząd prezydenta obejmie ponownie Donald Trump. Ten zapowiedział już wcześniej, że najszybciej, jak będzie w stanie, cofnie przyznane temu stanowi specjalne wyjątki od federalnych przepisów. W tym kontekście nie dziwi fakt, że Kalifornia i jej władze wycofują się z walki, w której mają niewielkie szanse na wygraną.

Warto jednak odnotować, że wycofują się one jedynie z zakazu spalinowych ciężarówek. Nie ma natomiast mowy o samochodach osobistych. Ciężarówki stanowiły wyjątkowo zapalny i drażliwy problem – Kalifornia bowiem, blokując dostęp takim ciężarówkom do swoich portów, usiłowała wymusić swoje drakońskie standardy ekologiczne na całych Stanach Zjednoczonych. Zakaz samochodów osobowych stanowić będzie natomiast koszmar głównie dla mieszkańców tego stanu.

Oczywiście, jeśli Trump dotrzyma słowa, i ten stanie się bezprzedmiotowy. Kalifornia wydaje się jednak próbować ocalić, co tylko może ze swojej wizji zielonej (choć cokolwiek zwęglonej przez pożary) utopii.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.