„Już cała ugoda na nic”? Chiny wprowadzają nowe cło na USA, Europę, Japonię

„Już cała ugoda na nic”? Chiny wprowadzają nowe cło na USA, Europę, Japonię

Nie minęły jeszcze echa porozumienia, jakie Chiny uzgodniły z USA w sprawie wzajemnego zniesienia większości ceł, a już może ono zostać zerwane. Pekin nałożył właśnie wysokie, retorsyjne i zaporowe cła na cały sektor produkcji przemysłowej. I to nie tylko tej amerykańskiej, ale też europejskiej i azjatyckiej. Reakcja rynków i Donalda Trumpa najpewniej nastąpi. I najpewniej niedługo.

Zalewie na początku kończącego się teraz tygodnia z wielkim szumem medialnym informowano o sukcesie negocjacji, jakie Chiny podjęły z USA. Zorganizowane przez rząd Szwajcarii, toczone w Genewie rozmowy dotyczyły rozejmu w trwającej miedzy tymi mocarstwami wojnie handlowo-celnej. I zakończyły się, w teorii, wielkim sukcesem. Strony wydały wspólne oświadczenie, przynajmniej w teorii tchnące optymizmem (a jeśli udawanym, to umiejętnie).

W ramach porozumienia Stany Zjednoczone obniżyły ze 145 do 30% nałożone przez siebie cła na chińskie towary. Chiny uczyniły to samo w stosunku do towarów amerykańskich, zmniejszając ciężary ze 125 do 10%. I choć obniżka obowiązuje w teorii na najbliższe 90 dni, to powszechnie odczytano ją jako wstęp do trwalszego porozumienia. Tym bardziej, że towarzyszyć jej też miała redukcja nieformalnych barier we wzajemnym dostępie do rynków.

Porozumienie handlowe – rzecz ulotna

Wydawać by się zatem mogło – a przynajmniej tak wydawało się rynkom, które zareagowały falą entuzjazmu i wzrostów – że wojna handlowa na linii Ameryka-Chiny jest na najlepszej drodze do zażegnania. Tymczasem w sobotę władze w Pekinie nagle ogłosiły nałożenie nowego, „antydumpingowego” i jednoznacznie retorsyjnego cła na cały sektor importowanych towarów z krajów zachodnich oraz z nimi sprzymierzonych – USA, Unii Europejskiej, Japonii i Tajwanu.

Cło obejmie surowce oraz wyroby z politlenku metylenu (POM). Jest to polimer dobrze nadający się do formowania metodami wtryskowymi, a przy tym cechujący się wytrzymałością i uniwersalnością zastosowania. Powszechnie wykorzystuje się go w przemyśle maszynowym, elektronicznym, w branży budowlanej, a także do konstrukcji narzędzi, elementów hydraulicznych czy materiałów biurowych. Jest on zatem tworzywem niemal wszechobecnym w przemyśle.

Jak poinformowało pekińskie Ministerstwo Handlu, właśnie teraz zakończyło ono długotrwałe dochodzenie, rozpoczęte jeszcze w maju 2024 roku. I stwierdziło – zupełnie niespodziewanie, rzecz jasna – że kraje kapitalistyczne oraz firmy zeń pochodzące dopuszczają się praktyk dumpingowych wobec cechującego się uczciwością i zasadą wolnej konkurencji rynku chińskiego. Mając to na względzie, resort ogłosił wprowadzenie szeregu karnych ceł zaporowych.

W co mogą grać Chiny

I tak, amerykańskie produkty z politlenku metylenu zostaną obciążone opłatą rzędu 74,9%. Te z UE – 34,5%. Japońskie firmy będą musiały zapłacić 35,5% (z wyjątkiem jednej, z niewiadomych względów faworyzowanej firmy Asahi Kasei, której produkty obciążą cła rzędu 24,5%). Wreszcie, producenci tajwańscy będą musieli wysupłać 32,6%. Lecz ponownie, z dwoma wyjątkami, tym razem faworyzowanymi bardzo mocno: Formosa Plastics oraz Polyplastics Taiwan zapłacą jedynie 4% i 3,8%.

Nic nie wiadomo publicznie, aby zawarte niedawno porozumienie przewidywało wyjątki na produkty z POM. Wielce ciekawe zatem, czy USA uznają umowę za nieważną i niebyłą – czy też ograniczą się do kroków odwetowych. Najmniej prawdopodobną sytuacją wydaje się ta, w której Donald Trump w żaden sposób na tę sytuację by nie zareagował. Być może zatem optymizm rynków był przedwczesny – polityka Pekinu zaś po raz kolejny wydaje się wymykać obiegowej logice.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.